poniedziałek, 24 czerwca 2013

41. Z kimś, z kimś takim jak Ty, na koniec świata mogę iść!

-Zbyszek..- powiedziałam ledwo żywa.. - Zbyszek-
-Mhm?- mruknął zaspany
-Podaj mi telefon, nie słyszysz jak dzwoni?-
Ledwo żywy obrócił się i podał mi telefon, włączyłam drzemkę na 10 minut, ale po chwili byłam już całkiem rozbudzona i patrzyłam w sufit wsłuchując się w miarowy oddech wielkoluda. Po jajecznicy wróciliśmy do pokoju i zasnęliśmy w swoich ramionach.. Wydostałam się z jego objęć i poszłam pod prysznic, chłodna woda to idealne wyjście z niewyspanej nocy, przed na prawdę ciężkim dniem.. Owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki
-Idę do siebie-
-Zostaw mi mój ręcznik chociaż-
-Nie- pokazałam mu język i wybiegłam z jego pokoju do swojego.
Szukałam ubrań, owinięta w ręcznik, gdy do pokoju wszedł Bartman
-Oddaj mi ręcznik, tez chce się umyć-
-Zabierz mój, jest w łazience-
-Chce swój- zbliżył się do mnie, chwycił za biodra obrócił do siebie i patrzył mi w oczy. Jego zielone tęczówki z rozszerzonymi do granic możliwości błyszczały w blasku porannego słońca.. Zbliżał twarz do mojej, jednak przerwała nam Kama
-Emma, pomóż- wbiegła z krzykiem, od Zbyszka dostałam buziaka w czubek nosa.
-To ja nie przeszkadzam. Gdzie Twój ręcznik?- zapytał, a Kama stała z otwartą buzią. Weszłam do łazienki z ciuchami, rzuciłam mu ręcznik, ubrałam się i wyszłam do Kamy, która siedziała na łóżku z dziwną miną
-Co jest Kamcia, stało się coś-
-Tak! Nie! To znaczy... co to było to przed chwilą ?-
-Nic, ręcznik musiałam mu pożyczyć, bo zabrałam jego-
-Czemu?-
-Długa historia, nie o tym dzisiaj !-
-Ale, że coś między Wami?-
-Przyjaźń przede wszystkim-
-Nie wnikam, ale wrócimy do tego. Więc.. Emma.. denerwuje się i nie wiem co zrobić ze sobą... o 14 jedziemy do kościoła, nie śpie od 6.. Paweł jest na piętrze niżej, żebyśmy się nie widzieli przed.. Denerwuje się, pomylę się, przewróce, popłacze..-
-Kochana, nie myśl o takich rzeczach, przede wszystkim myśl o czymś przyjemnym, podróż poślubna, to jak za chwile będę miziać Cię swoimi mięciutkimi pedzelkami, szelest sukni ślubnej, dzwięk dzwonów.. - objęłam ją ramieniem i położyłam na łóżku - odpręż się, zaraz przyniosę Ci coś na rozluźnienie..- zostawiłam ją w pokoju i poszłam w stronę kuchni. Po drodze spotkałam siatkarzy, każdy z nich chodził bez celu, pewnie wybranki ich serca wyrzuciły ich z pokoju a same rzuciły się w wir przygotowywań..
Zabrałam z kuchni potrzebne rzeczy i wróciłam do pokoju. Nalałam Kamie kieliszek wina, które chłodziło się w kuchni, poleżała jeszcze chwile, ale nie było nam dane dłużej napawać się ciszą, bo do pokoju wkroczyła mama Kamy, siostra i ojciec. Przywitaniom nie było końca, w końcu jednak udało mi się wydostać Kamę do łazienki i zaczęłam robić jej makijaż, co chwilę oczywiście ktoś musiał nam przeszkodzić, ale w końcu nam się udało, Kama wyglądała przepięknie. Wyszła z łazienki i poszła po odpoczywać jeszcze chwilę, zanim wciśnie się w sukienkę, a ja zaczęłam malować resztę kobiet z rodziny Kamy. Przed 13 wszyscy byli pięknie wystrojeni, koło 13:30 w końcu musieliśmy jechać do kościoła i tam czekać na Parę Młodą. Wszyscy byli wystrojeni... oprócz mnie. Brawo miszczu! pomyślałam i pobiegłam do łazienki na szybki prysznic. Owinięta w sam ręcznik wybiegłam żeby pozbierać potrzebne mi rzeczy z pokoju, w którym siedział.. no kto inny jak nie Bartman.
-Gotowa?- zapytał
-Jak widzisz nie, często widujesz mnie w ręczniku, jednak to nie jest mój wyjściowy strój dzisiaj..- pozbierałam rzeczy i wbiegłam do łazienki. Usłyszałam jeszcze tylko
-Za pół godziny trzeba się zbierać..-
Szybko suszyłam włosy, zrobiłam prosty ale wyjściowy makijaż, zakręciłam włosy i upięłam w niedbałego koka, a pojedyncze kosmyki opadały na odkryte ramię.. Do tego czerwone usta i moja czerwona koronkowa sukienka. Ale żeby zobaczyć się całą musiałam wyjść i przejrzeć się w lustrze na szafie,
-UUUU! - Zibi uniósł brwi i wstał z łóżka, a ja w tym czasie założyłam cieliste szpilki zabrałam kopertówkę i żakiet. -Wyglądasz.. oszałamiająco.- dopiero teraz zauważyłam że Bartman ma czerwone guziki koszulki, które pasują do sukienki.
-Jesteś chyba najszybszą kobietą na świecie-
-Nie raz Cię jeszcze zadziwię...- uśmiechnęłam się i puściłam mu oko.
-No ja mam nadzieję- uśmiechnął się, nachylił się nade mną, jak do pocałunku, ale cofnął głowę i dostałam buziaka w czoło. Objął mnie w pasie, otworzył drzwi i przepuścił.
-Stój! Musisz zabrać parę rzeczy jeszcze!- Zawróciłam i podałam mu kuferek z kosmetykami i najpotrzebniejszymi rzeczami.
-Kobiety...-
-Nie kobiety, tylko Panna Młoda musi wyglądać pięknie przez całą noc- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju, a za mną Zbyszek z małą walizeczką.
Myślałam, że to my będziemy ostatni, ale staliśmy na ganku z Ziomkiem, Woickim, Cupkiem i Alkiem. Później powoli schodziła się reszta, komplementując swój wygląd na każdym kroku. Faktycznie, tego dnia wszyscy wyglądali wyjątkowo dobrze :) A widzieć tylu wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn w garniturach to coś niesamowitego, przynajmniej dla mnie. Wszyscy w końcu się zebrali, piękni, pachnący i uśmiechnięci pojechaliśmy samochodami do kościoła.
Uroczystość była piękna tak samo jak Para Młoda, nie mogłam się napatrzeć, tak samo jak reszta. Kiedy Kama wchodziła w pięknej sukni do kościoła, wszyscy patrzyli z zachwytem. Nie myślałam w tej chwili o tym co dzieje sie z Benem, czy jest z Aśką, czy sam.. nie to było ważne w tym momencie. Po zakończeniu pierwsze goście wychodzili z kościoła a na końcu Nowożeńcy, których wszyscy obsypali płatkami kwiatów, grosikami, ryżem, cukierkami :) Setki kolorów latało przed kościołem, słychać było śmiechy i okrzyki zachwytu, na szczęście jakiś kuzyn też interesuje się fotografią i mógł zastąpić Bena w tej chwili. Stałam wśród siatkarzy, wszyscy mieli na twarzy widoczne rządki białych ząbków. Teraz życzenia, każdy poschodził parami, więc zostałam z Bartmanem..Podeszliśmy do Młodej Pary
-No cóż... My zostaliśmy sami, ale za to macie od Nas podwójny prezent- każde z nas wręczyło im pudełko
-A ja nie jestem takim materialistą i życzę Wam dużo szczęścia ze sobą, szczerości, wytrwałości, owocnych nocy i żeby ten piękny uśmiech nigdy nie schodził Wam z buziek- potem oczywiste trzy razy cmok cmok w policzek jak nakazuje polska tradycja i odeszliśmy na bok.
Powoli pozbieraliśmy się do samochodów i pojechaliśmy w stronę domu weselnego. Jechaliśmy w samochodzie z Moniką i Kubiakiem, istny wesoły autobus, no dobra - wesołe auto :D
Wszyscy goście czekali na państwa Zatorskich pod wejściem. Gdy zajechali do nas piękną limuzyną i wysiedli, jak na siatkarzy przystało w górę poleciały... piłki do siatkówki ! Ale oczywiście tak żeby nic nikomu się nie stało. Okrzykom radości, kolejnym życzeniom, śmiechom nie było końca
-Jeść mi się chce..- ktoś wymamrotał pod nosem za moimi plecami. Odwróciłam się i kogo zobaczyłam ? Gregora we własnej osobie.
-Biedny.. ja też bym już coś zjadła..-
-Chcesz?-wyjął z kieszeni mentosy i poczęstował mnie jednym - Na chwilę zabijają głód, ale ileż można..-
-Nie wierze, że masz dość mentosków..-
-Mentosów nigdy dość! Ale jakis normalny posiłek to też bym zjadł-
-I ja też- Dziku założył ręce na brzuchu- już mi burczy w brzuchu-
-Spokojnie chłopaki, zaraz będziemy wcinać tak, że aż się nam odechce.- W tej chwili wszyscy ruszyli w stronę sali, było koło 16 a Słońce pięknie oświetlało okolicę ..
Ustawiliśmy się w wielkim kole (wielkim, bo tyle ludzi i wielkim bo sami wysocy siatkarze xP ) trzymając w ręku kieliszek z szampanem, który każdy dostał przy wejściu na salę i patrzyliśmy jak Paweł przenosi Kamilę na rękach przez próg
-Witamy Państwa Zatorskich!- zawołał wodzirej, wszyscy zaczęli klaskać..




~~~~
kolejny post... mam nadzieję, że się spodobał :) nie mam pojęcia kiedy będzie następny, mam nadzieję, że wena wróci, ale brak telewizora i słaby internet uniemożliwiają mi oglądanie meczy. a zawsze to napawało mnie do tego by pisać :( a do domu nie ma co wracać, bo mam praktyki do 19 lipca.. więc siedzę, opalam się na balkonie i podziwiam piękny Kraków, w końcu jest szansa coś pozwiedzać :P


niedziela, 3 marca 2013

40. Namaluję dzień Twoją ręką na Ziemi pojawi się cud.

Nie wyszłam z pokoju przez cały dzień. Nie miałam siły udawać, że wszystko jest ok, że jestem taka silna.. Słyszałam na korytarzu kroki, wszyscy wszędzie biegali, krzyczeli.. W końcu jutro wielki dzień.. Co jakiś czas ktoś wchodził do mojego pokoju, ale udawałam że śpię. Dopiero gdy Winiarski i Żygadło weszli do mojego pokoju  i położyli się obok mnie, nie miałam wyjścia i musiałam otworzyć oczy..
-Mówiłem, że nie śpi-
-Winiar, to myśmy ją obudzili, jak takie cielska się koło niej położyły..-
-Nie spałam-
-Mówiłem- Winiar podniósł się na łokciach i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
-Jak się czujesz?-
-A jak wyglądam?-
-Hmm, Ziomek chyba jest źle...-
-Ja Ci dam!- Rzuciłam się z pięściami na Winiara i zaczęliśmy się szarpać tak mocno, że Ziomek próbował mnie od niego oderwać, ale zamotaliśmy się tak, że Winiar spadł na podłogę, Ziomek miał nogi koło twarzy, a ja głowę pod poduszką, a nogi zwisały mi z łóżka.
-Co tu sie..- Do pokoju weszła Dagmara - acha! Tu się schowaliście, zamiast pomagać w ostatnich poprawkach!- pogroziła im palcem, podeszła do Michała, ale ten złapał ją z a nogi i przewróciła się na łóżko.
Śmialiśmy się tak głośno, że w drzwiach pojawiła się grupka ludzi. Pozbieraliśmy się lekko, obiecałam że się ogarnę i zejdę do nich. Wszyscy wyszli, został tylko Grzesiek Łomacz
-Ładnie wyglądasz jak się uśmiechasz, zdecydowanie wolę tą wersje Ciebie- posłał mi swój promienny uśmiech od ucha do ucha, puścił oczko i zamknął za sobą drzwi. Mimowolnie się uśmiechnęłam, ogarnęłam twarz, nałożyłam chłodzący krem, żeby choć troche zniwelować opuchliznę po płaczu i zeszłam na dół. Większość siedziała w kuchni, rozmawiała, śmiała się. Na szczęście dzisiaj już bez alkoholu. Dosiadłam się do Magneto i Igły, to znaczy, bardziej wcisnęłam się między nich, żeby czuć się bezpiecznie. Dostałam talerz z kawałkiem zapiekanki czy czegoś podobnego, wyglądało średnio, ale smakowało bardzo dobrze, tym bardziej że nie jadłam cały dzień..
Nagle drzwi się otworzyły i wszedł zdyszany Bartman w dresie i dopadł wodę w butelce, która stała na półce. Nikt się nie odzywał, wydało się to trochę dziwne.. Bartman bez słowa wyszedł.
Popatrzyłam znacząco na Kubiaka, wzruszył ramionami i pokazał głową drzwi do wyjścia. Po chwili rozmawaliśmy
-On tak zawsze.-
-Nie rozumiem.-
-Zawsze jak jest zły na coś, po przegranym meczu, niewyspany to bez kija lepiej nie podchodź, stado os, dzikich świń, jeleni i hien jest milsze nawet gdy nie jadło tydzień.-
-A teraz jest zły? Przecież nie ma powodu?-
-Dziewczyna go zdradziła. JEGO, przecież to Zbyszek, każda o nim marzy, żadna nie powinna go zdradzać.-
-Takie ma mniemanie o sobie?-
-Na to wygląda, nikt do tego nie doszedł nigdy, bo nie daje ze sobą pogadać, zawsze się wycofuje i wraca jak jest gotowy..-
-Ale dlaczego?-
-Chciałbym wiedzieć, ale nawet mi się nie zwierzał.-
-Idę do niego.-
-Jesteś pewna?-
-A mam coś do stracenia?-
-W sumie.. A jak się czujesz?-
-Coraz lepiej, jakoś trzeba się trzymać, w końcu muszę być w formie na jutrzejszą zabawę - uśmiechnęłam się i weszliśmy z powrotem do kuchni.
-Em! - Kama mnie odciągnęła - Ja wiem, że nie masz humoru, ochoty itp.. ale w związku z tą sytuacją.. posadziłam Cię i Bartmana koło siebie.. mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko ?-
-Nie, co Ty, mi pasuje- uśmiechnęłam się do niej, ale zaraz zniknęła mi z pola widzenia i pobiegła załatwiać milion innych spraw...Poszłam w stronę pokoju Zbyszka. Pukałam ale nikt nie otwierał, nacisnęłam klamkę i drzwi ustąpiły. Weszłam do znanego mi pokoju i stanęłam na balkonie, w pokoju było zimno, wszystkie okna pootwierane. Stałam i patrzyłam w uchylone drzwi łazienki..
Zbyszek nie wychodził dłuższy czas, zaczęłam się już martwić, bo szum wody był jednostajny, czyli nic nie przerywało jego biegu..
-Nie patrzę- weszłam do łazienki z zasłoniętymi oczami. Zobaczyłam Zbyszka siedzącego koło umywalki, w tym samym dresie co wcześniej. Zakręciłam wodę i usiadłam obok niego. Miał schowaną twarz w swoich ramionach. Objęłam go ręką, ledwo, ale jakoś mi się udało. Chwyciłam go za brodę i podniosłam jego twarz, tak że była na wysokości mojej. Miał zamknięte oczy, których lał się potok łez..
-Zbyszek..-
-Zostaw mnie!- odepchnął mnie od siebie, tak że prawie się przewróciłam.
-Nie wyjdę z stąd.- Przybliżyłam się znowu. Chciał się podnieść, ale nie dał rady.Był wycieńczony bieganiem, płaczem..
-Jadłeś coś dzisiaj?-
-Zostaw mnie- zawarczał.
-Popatrz na mnie.- nie podniósł wzroku- popatrz! - złapałam jego nieogoloną twarz w dłonie i zmusiłam zeby patrzył na mnie. -Nie poddam się, nie zostawię Cię tu. Rozumiesz?!-
Wydostał twarz z moich objęć.
-Nie jesteś sam - przytuliłam się do jego pleców
-Jestem, kurwa, sam jestem z tym wszystkim.-
-Bo sam tego chcesz! Nie rozumiesz tego? Nie widzisz, że wszyscy chcą Ci pomóc, a Ty się zamykasz na nich? i potem cierpisz, i myślisz że pobiegasz i Ci minie? Że dzieki temu to zniknie? To nie zniknie, trzeba się nauczyć z tym żyć, bo życie kopie nas w dupę bardzo często, czy tego chcemy, czy nie. Trzeba mieć siłę i chęci. Na jednej osobie świat się nie kończy, choć byłam bliska stwierdzenia że jednak tak. Że tyle lat, byłam z nim, że nic więcej mnie już nie czeka. Ale tak nie jest. Otwórz się do cholery przed kimś raz a porządnie, i nie udawaj pieprzonego chojraka, bo nim nie jesteś.-
Popatrzył na mnie..
Opowiedział mi wtedy o wszystkich jego słabościach, o tym czego się boi, co mu nie pasuje, co mu nie wychodzi, co chce zrobić.. Słuchałam go dopóki nie zasnął.. Jednak podłoga w łazience nie jest zbyt wygodna
-Zbyszek.. Zbyszek, wstań..- lekko nim potrzęsłam. Otworzył oczy, podniósł się lekko, wstał, pomógł mi wstać, wypchnął mnie za drzwi, uśmiechnął się
-Idę się w końcu na serio umyć, współczuję Ci, że musiałaś mnie wąchać- zaśmiał się i zamknął drzwi. Była 2 nad ranem, na korytarzu cisza.. Pobiegłam do kuchni i przygotowałam parę rzeczy i wróciłam szybko do jego pokoju.
-Ubierz coś na siebie- zarządziłam, bo jak zawsze stał w samych bokserkach. Posłusznie się ubrał, jednak jak ubierał koszulkę stanęłam za nim i zawiązałam mu oczy chustką.
-Ej! co się dzieje ?-
-Niespodzianka! Zaraz zobaczysz-
Mieliśmy parę przygód po drodze, prawie rozwaliłam mu nos, wyłamałam bark, bo źle obliczyłam szerokość przejścia, ale w końcu usiadł w kuchni przed blatem
-Nie rób mi więcej takich niespodzianek, proszę.- zaśmiał się. - co to za zapach?-
-Moja niespodzianka dla Ciebie-
-Długo jeszcze, głodny jestem strasznie.-
-Minutka!-
-Mogę już to zdjąć?-
-Nie!- krzyknęłam.
Postawiłam przed nim patelnię, wzięłam widelec i dałam mu spróbować
-Mmmm! pyszna! Odkryłaś mój tajny składnik?-
-Nie, ale starałam się odtworzyć ten smak wszystkim czym się dało i chyba mi się udało - zaśmiałam się, stanęłam koło siedzącego Zbyszka i zdjęłam mu opaskę z oczu. Odwrócił się tylko i.. zaczął mnie całować, oddałam pocałunek, objął mnie mocniej i przysunął do siebie, oderwałam się od niego niechętnie.
-Zjedz bo wystygnie..-

~~~~
no to się dzieje ;)) dzięki że jesteście, to specjalnie dla Was piszę rozdział, a nie uczę sie miliona innych rzeczy które mi są potrzebne do szczęścia, tak jak skakanka babci.
Dziękuje za wszystkie komentarze, im więcej tym lepiej się pisze, więc komentujcie, polecajcie i się uśmiechajcie <3

piątek, 22 lutego 2013

39. Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi

Zeszliśmy ze sceny, Winiar przybił mi 'high five' dostaliśmy po kieliszku wódki, ktoś włączył szybką muzykę i wszyscy zaczęli ponownie się bawić. Nikt za bardzo nie zauważył, że zniknęłam. To wszystko mnie juz przerastało powoli, widziałam jak wszyscy na mnie patrzą, że wiedzą.. Weszłam do pokoju zmyłam makijaż, szybki prysznic, ubrałam dres, wyszłam na balkon i.. zobaczyłam jego, jak nerwowo kręci się po okolicy. Ubrałam bluzę, zabrałam czekoladę, którą zostawił Ben, koło kartki z listem do mnie. Nie czytałam go. Ale też go nie wyrzuciłam..
Szłam w stronę fontanny, usiadłam obok i czekałam na jego krok. Jednak siedzieliśmy w zupełnej ciszy patrząc w niebo.. Po jakimś czasie się odezwał
-Dlaczego mi nie powiedziałaś od razu? Winiar wiedział, wszyscy wiedzieli..-
-Miałam się pochwalić tym, że mój facet mnie zdradził z Twoją dziewczyną? -
-Myślałaś, że się nie dowiem? Że będę dalej z Aśką i będę żył w kłamstwie?-
-Jesteś z nią szczęśliwy przecież.-
-Byłem. Choć nawet tego nie jestem teraz pewien.. -
-Nie czas się nad tym zastanawiać co było. Życiem trzeba żyć teraz, no bo kiedy indziej?- lekko się uśmiechnęłam, bo jednak było mi bardzo ciężko, pomyśleć sobie że zaczynam wszystko od nowa, sama.. - Teraz zajmijmy się weselem, później wrócimy do rzeczywistości.- Poczęstowałam go mleczną milką
Zabrał od razu cały rządek, włożył do buzi i popatrzył smutnymi oczami w gwiazdy. Później spojrzał na mnie, pokazał że mam tu siedzieć i gdzieś poszedł. 'No dobra' myślę sobie.. 'ciekawe co mógł wymyślić'.
Zrobiłam podobnie jak on, tyle że nie włożyłam tylu czekoladek do buzi naraz, popatrzyłam w niebo zamknęłam oczy i po moim policzku popłynęła pierwsza łza, a za nią kolejne.. Usłyszałam szelest, Zbyszek pociągnął mnie za rękę w nieznanym mi kierunku. Szliśmy jakieś 10 minut w trawie po kolana, skupiałam się żeby się nie wywalić tak mocno, że zapomniałam o bożym świecie. Zatrzymał się gwałtownie, nawet tego nie zauważyłam bo patrzyłam pod nogi i uderzyłam głową w jego plecy.
-Ałaa- złapałam się za czoło i nos, a z oczu popłynęły łzy
-Nic Ci nie jest?- zapytał i się obrócił - Jezu! Aż tak przywaliłaś?!- zobaczył moje łzy
-Nie, w nos dostałam tylko i tak same poleciały-
-Taa same..- otarł mi łzy i trzymał moją twarz. Nagle ją puścił i mocno się do mnie przytulił. Po chwili odsunął się ode mnie, rozłożył koc, którego nie wiem jakim cudem nie zauważyłam wcześniej i pokazał żebym usiadła. Dopiero po tym zobaczyłam że siedzimy na wzgórzu i mamy niesamowity widok na powoli wschodzące słońce.. Każde z nas siedziało w ciszy i patrzyło na rozjaśniające się niebo.. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale chyba nie trwało to długo, za chwile Zbyszek lekko mną potrząsnął i zobaczyłam chyba najpiękniejszy wschód słońca w życiu.. Zrobiło mi się zimno, przysunęłam się do niego a on objął mnie ramieniem.
-Piękne-
-Wschody słońca są piękniejsze niż zachody, zdecydowanie- pokiwał głową.
Siedzieliśmy, patrzyliśmy i nic nie mówiliśmy..

Obudził mnie... szum. i to nie zwyczajny szum.. tylko szum prysznica w pokoju. Obudziłam się w łóżku, ale dookoła nie było moich rzeczy, czyli to pokój.. Zbyszka ? Zobaczyłam że dochodzi 10. a z łazienki wyszedł Zibi owinięty w pasie ręcznikiem, a z jego ciała spływała masa błyszczących kropelek.
-Nie wiem jak Ty, ale ja zawsze wycieram się od razu po wyjściu z wody..- powiedziałam i zasłoniłam oczy
-A ja lubię być mokry-
-Gupek!- rzuciłam w niego poduszką, chwycił ją ale niebezpiecznie zsunął mu się ręcznik, ale zdążył go złapać.
-Uf, było blisko.-
-Blisko do kompromitacji ?-
-Kompromitacji?! No chyba śnisz dziewczynko, nie mam się czego wstydzić- zbliżył się do mnie - możesz nawet sprawdzić jak chcesz- zaśmiał się cmoknął mnie w czubek głowy i poszedł do łazienki. Wyszedł z szczoteczką w buzi i w bokserkach.
-Czy Ty mnie tu przyniosłeś ?-
-Masz mocny sen, prawie 3 razy sie wywróciłem po drodze, bo trawa mi się plątała między nogami, a Ty nic.- powiedział z pełną buzią, tak że ledwo go zrozumiałam.
-Wystarczyło mnie obudzić..-
-Nie chciałem - przepłukał usta- w sumie tak mocno się do mnie przytuliłaś, że praktycznie nie musiałem Cię trzymac, chyba coś Ci się śniło..-
-Hmm możliwe, nie chce o tym nawet myśleć. Pójdę się umyć i spotkamy się na śniadaniu w kuchni czy jak ?-
-Jakoś to ogarniemy, będę u Ciebie za pół godziny-
Wyszłam w dresie, na korytarzu cisza jak makiem zasiał, gdzieniegdzie było słychać chrapanie..
Wchodząc do pokoju zobaczyłam na łóżku kopertę z listem od Bena... Poszłam pod prysznic, później ubrałam krótkie spodenki, jakąś koszulkę, bo stwierdziłam że wygoda przed wszystkim, bo prawdopodobnie czekać nas będzie masa sprzątania. Usiadłam na łóżku i  zabrałam kopertę do ręki.. Przeczytałam jego słowa chyba 10 razy.. cały czas nie mogłam uwierzyć w to co się stało..

Przepraszam, choć wiem że to nic nie pomoże na zranione serce...
Nie mam wytłumaczenia na to co się stało, ale chce żebyś wiedziała, że dla mnie zawsze będziesz najważniejsza, najpiękniejsza i ta jedyna. Tyle czasu zmarnowałem wcześniej, zanim zrozumiałem co do Ciebie czuję, teraz chciałbym móc wspominać te dodatkowe lata które mogliśmy razem spędzić. Żałuję, ale wiem że zasłużyłem na to co się stało. Ważne, że mam wspomnienia, których nikt mi nie zabierze, są idealne, nic się nie liczyło tylko my. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie..
                                                                                                                  B.

Płakałam, bardzo płakałam. To miłość mojego życia, o nią walczyłam jak lwica, mimo wad, dla mnie było to coś idealnego. To było spełnienie moich marzeń, nie wszystkich, ale jednak..


Zbyszek znalazł mnie skuloną w kącie na balkonie. Dzień był pochmurny mimo pięknego wschodu słońca, zaczynał padać deszcz.. Idealny dzień żeby płakać.

~~~~
przepraszam za spóźnienie, ale studenckie imprezy mogą wykończyć człowieka ;)
Popłakałam się przy pisaniu końcówki, mam nadzieje że Wy jednak nie będziecie musiały ocierać łez :)) ozdrawiam i dziękuje za każdy komentarz :*




wtorek, 12 lutego 2013

38. My wpatrzeni, zakochani tak współcześni aż do granic

Był tak blisko.. Delikatnie musnął moje usta i poszedł.. Stanęłam jak wryta i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, jednak stwierdziłam, że to alkohol i tyle. Wyszłam na chwilę na balkon, przewietrzyć się, zamknęłam pokój i poszłam w stronę głośnej zabawy.
Weszłam na salę, od razu porwano mnie do tańca. Wirowałam z siatkarzami i ich wybrankami, jak przedszkolaki które zjadły za dużo cukru. Starałam rozglądać się za Benem, ale widocznie gdzieś zniknął..  Chwila przerwy na małe co nieco, pizza wjechała na stoły. Wiem, że z Brna żarłok, to poszłam go poszukać, bo później będzie narzekał że głodny. Udałam się w stronę pokoju. Stanęłam przed drzwiami i usłyszałam jakieś głosy. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam, że Ben robi zdjęcia Asi, w bieliźnie i w pościeli. Nie ruszyło mnie to, no bo to tylko zdjęcia w końcu, ale... Aśka uklękła na łóżku i pociągnęła do siebie Bena i wpiła się w jego usta. Nie zrobiłam nic. Stałam i patrzyłam, starając się powstrzymać łzy.. Wróciłam na salę.
Siedziałam koło Moniki i Kubiaka.
-Emma, coś się stało?-
-Nie, nic..-
-Wyglądasz jakbyś była smutna.-
-Wydaje się Wam.-
-Uśmiechnij się bo zaraz usłyszysz więcej takich pytań- Monika objęła mnie ramieniem i pogłaskała po ramieniu.
Na salę wszedł Ben, odszukał mnie wzrokiem i szedł w moją stronę, chwilę później przyszła Aśka. Ben usiadł koło mnie. Złapałam go za rękę i wyszeptałam do ucha
-Weź to i wynoś się z mojego życia jak najszybciej.- powiedziałam i włożyłam w jego dłoń pierścionek zaręczynowy.
-Ale..- nie wiedział co powiedzieć
-Nie rób scen, idź się spakować, nie psujmy im tego szczęśliwego czasu.- popatrzyłam w stronę przyszłej pary młodej, od której aż biło po oczach szczęściem.
-Ale dlaczego? Porozmawiajmy.-
-Nie mamy o czym, zniknij z mojego życia. Widziałam wystarczająco, żeby wiedzieć co działo się w naszym pokoju później.- Popatrzyłam na niego bez emocji. Wstał i wyszedł z sali nawet nie patrząc na innych. Obserwowałam po cichu Asię, która chwile wcześniej się nam przyglądała.
Monika z Miśkiem popatrzyli na mnie, domyślali się że coś się stało. Monia wzięła mnie 'na stronę' chwilę później.
-Gdzie Ben?-
Wyciągnęłam przed siebie dłoń, pokazałam pusty palec i powiedziałam
-Jego już nie ma w moim życiu-
O nic nie pytała, tylko mnie przytuliła, nie uroniłam jeszcze żadnej łzy, choć byłam bardzo blisko.
Wróciłam n a salę, Kurek już był wstawiony, tańczył z Magneto na środku, traktując go jako rurkę do tańców erotycznych, było koło 1 w nocy, więc wszyscy mieli mały kryzys. Usiadłam pod ścianą, po chwili doszedł do mnie Winiar, w bluzie, pod którą miał butelkę wódki.
-Chodź, pogadamy.- Widocznie informacje tutaj rozchodzą się szybciej niż na osiedlu, na którym mieszkają wszystkowidzące i wiedzące staruszki.
Wyszliśmy przed budynek i usiedliśmy na  ławeczce z której widzieliśmy wszystko, a nas nie było widać. Upiłam łyka wódki i popatrzyłam na budynek z którego wychodził Ben z walizką. Razem z nim Aśka. Wsiedli w nasz samochód i odjechali. Asia kierowała, bo przecież dieta modelki nie pozwala na alkohol.. przynajmniej czasem. Ben patrzył w szybę, w naszą stronę, przez chwilę miałam wrażenie że mnie widzi, jednak to tylko złudzenie.. Miał smutne oczy. Wtedy z moich oczu wypłynęły pierwsze łzy. Winiar o nic nie pytał, objął mnie ramieniem, wyjął chusteczki z kieszeni i mi je wręczył.
-Nie był wart..-
-Nic nie mów.. Byliśmy ze sobą tak długo i w jedną noc to wszystko zepsuł. Wolałabym żyć chyba w kłamstwie, nic nie wiedząc.. że też musiałam to zobaczyć! A może to nie pierwszy raz?!-
Winiar napił się wódki i podał mi ją. Siedzieliśmy w ciszy.
-Kurwa- wyrwało mi się.. Alkohol szumiał mi w głowie, łzy już nie leciały. Dopijaliśmy resztki z butelki, na szczęście nie była pełna, bo pewnie bym tu skończyła marnie..
-Zbierajmy się, musze poprawić makijaż i wracamy się bawić, ktoś musi rozruszać towarzystwo.- Uśmiechnęłam się i wstałam lekko się chwiejąc. -Upiłeś mnie!-
-I wzajemnie- Winiar śmiał się, złapał mnie pod ramię i poszliśmy w stronę mojego pokoju.
Zakryłam czerwone ślady od łez, wytarłam rozmazany tusz, były to chyba najcięższe porawki jakie mogły być. Śmialiśmy się z Winiarem jak głupi i śpiewaliśmy 'mój jest ten kawałek podłogi'
-Co tu się dzieje ?- Do pokoju wszedł Bartman
-Nie poganiaj mnie bo gubię ryyytm!- zaśpiewałam mu, zmieniając repertuar.
-Upiliście się...-
-No tak, a co Ty robiłeś że Cię nie było?- Winiar wstał i podszedł do Zibiego
-Spałem.. nie wiecie gdzie Asia?-
-Nie masz żadnej informacji od niej?-
-Chwila, chwila..- poszedł do siebie i wrócił po sekundzie z kartką w ręce

Zbyszku,
Wypadła mi naprawdę ważna sprawa. Nie będę dostępna przez parę dni. Później Ci wszystko wyjaśnię, chyba że dowiesz się szybciej.

J.



-O co w tym chodzi?-
-Teraz Joanna jest w trakcie odwożenia Bena do domu-
-Ale..- chciał zapytać ale pokazałam mu pusty palec -Co się stało?-
-Pokłóciliśmy się, nie ważne.-Winiar tylko spojrzał na mnie znacząco
-Jak się czujesz?-
-Wiesz, nie chce o tym mówić teraz, chodźmy się zabawić!-

Koło konsoli siedział Woicki i coś kombinował, zobaczyliśmy że trwa właśnie karaoke i wszyscy dobrze się bawią.
Na scenie stała Kama z Zatim i śpiewali 'kocham Cię kochanie moje'
później Kurek z Jaroszem musieli coś odwalić i zaśpiewali 'Miłość rośnie wokół nas' z Króla Lwa. Nikt za bardzo nie wyrywał się do śpiewania, dlatego my z Winiarem, jako że byliśmy w dobrych humorach, zgłosiliśmy nasz duet. Wszyscy zgodnie zdecydowali, że Dumka na dwa serca będzie idealna..
Zaczęłam,
Mój sokole chmurnooki, pytaj o mnie..

i uwolnij mnie..



Mimowolnie zrobiło mi się troche smutno, jednak starałam się ukryć emocje.. w czasie zwrotki Michała, rozejrzałam się po sali i zobaczyłam Zbyszka żywo gestykulującego z Kubiakiem.. aha czyli się dowiedział..

Mój miłyyyyy
Jakże pytać mam kozaka
Co nam miłość chorą zapadł
On bez żalu świat podpalił gdyby stracił Cię/mnie..

Popatrzyliśmy wtedy na siebie w półmroku.. zapytał tylko bezgłośnie 'dlaczego?' i szedł w stronę drzwi

My wpatrzeni, zakochani tak współcześni aż do granic, w ciemnym kinie po kryjomu ocieramy łzę..


Wszyscy zaczęli klaskać, Dziewczyny wtuliły się w swoich partnerów, a za Zbyszkiem zamknęły się drzwi..


~~~~
Nieskromnie mówiąc, jakoś dobrze mi się pisało to, choć prawie się popłakałam :D
Dziękuje za komentarze, napędzają mnie równo ! :) :**
Dwuuuudziestolatka od soboty, z tatuażem :D życie jest faaaaaajne :))

wtorek, 5 lutego 2013

37. Ja ujwielbiam Go. On tu jest i tańczy dla mnie.

Spaliłam troche buraka ale musiałam być pewna siebie, żeby nikt nie wykorzystał niewinnego króliczka :)
Wlazły z Igłą od razu zaczęli robić zdjęcia, nie spodziewałam się, ale praktycznie każdy chciał mieć ze mną zdjęcie. Raz stałam przodem do obiektywu, wiadomo z Jarskim i Kurasiem raz tyłem, milion innych ujęć, bo Kuraś zamknął oczy, a to Jarski miał złe światło i krzywy uśmiech.
W końcu miałam chwilę luzu, zobaczyłam że macha na mnie Kubiak z Moniką
-Wspołczujemy Ci -
-Teraz już wiem, że nie wolno zakładać się z siatkarzami..-
-Masz napij się, bo chyba Ty masz prowadzić wszystkie dzisiejsze zabawy- Monika podała mi kieliszek i szklankę z sokiem.
Rozglądnęłam się tylko dookoła, by obczaić sytuację i zobaczyłam Bena z Aśką zażarcie dyskutujących. Machnęłam ręką i poszłam w stronę DJ którym tego wieczoru był Winiar, Zibi i pół reprezentacji  która kłóciła się o to co ma za chwilę polecieć...
-Ej chłopaki! Ktoś jest w miare trzeźwy i mi pomoże ?-
-A co trzeba Księżniczce? - Kłos już miał troche wlane.
-Po pierwsze, ustalmy mini listę przebojów, która sobie sama poleci, po drugie Winiar musisz mi pomóc później, ale to na osobności...-
-UUU! Zaczynam się bać, co tu się będzie działo..-
-I słusznie Winiar, słusznie..-

Muzyka sobie grała a ja z Winiarem ogarniałam mój plan. Było mi potrzebne okołu 7 siatkarzy, najlepiej jeden odważniejszy od drugiego.. Obgadaliśmy szczegóły i Winiar przeszedł się po sali i poszeptał komu trzeba, co trzeba..

Jednak zabawę rozpoczęliśmy trochę inaczej...
Zawiązaliśmy oczy Kamili i posadziliśmy paru siatkarzy na krzesłach. Jej zadaniem było usiąść na każdych kolanach i zgadnąć które należą do jej wybranka. Nie obyło się bez podskoków, gładzenia po udach, na szczęście chłopaki dzielnie wytrzymali i nie wydali z siebie dzwięku choć było ciężko jak przypadkiem ręka Kamy dotknęła intymnej części ciała Grześka Łomacza, który dotarł do nas chwile wcześniej robiąc wszystkim niespodziankę. Na szczęście to jej nie zmyliło i wybrała poprawnie kolana Pawła. Dla niego też mieliśmy przygotowaną podobną konkurencję. Z zawiązanymi oczami stał na środku sali i po kolei przychodziła do niego jedna dziewczyna i dawała mu buziaka, krwistoczerwonymi ustami. Niestety to okazało się troche zbyt trudne, dlatego dodatkowo mógł złapać każdą za dłoń. Zati miał małe problemy, każda z kobiet miała drobne rączki, ale dodatkowo wymyślił, że teraz on pocałuje każdą, to na pewno zgadnie i tak właśnie było. Siatkarze na sali strasznie mu zazdrościli, obwieszczając to całemu światu słowami 'chciałbym być na Twoim miejscu' co Paweł skwitował 'Nic nie stoi na przeszkodzie', na te słowa większość milkła.

Wszyscy bawili się w najlepsze, miałam chwile wolnego więc postanowiłam poszukać Bena, ale zobaczyłam że zażarcie rozmawia z Aśką, wymachuje rękami, śmieje się... Już miałam podejść, jednak ktoś złapał mnie w pół i zabrał na parkiet. Oczywiście nie kto inny jak... Jarosz z Kurkiem, Otoczyli mnie i wykonywali dookoła mnie swój taniec godowy, strasznie mnie bawił ten widok, każdemu udzielił się nastrój i wszyscy po chwili tańczyliśmy w kółeczku jak szaleni.
Wszyscy byli pozytywnie wstawieni, nikt na razie nie przesadził z alkoholem za bardzo więc był to idealny moment na 'mój' prezent dla Kamili.
Winiar skrzyknął chłopaków, 10 minut i wszystko było przygotowane.
Włączyliśmy nastrojową muzykę i na salę wszedł...
Ziomek w kurtce i czapce.. pokręcił się seksowinie wokół Kamy, która siedziała teraz na środku sali i zrzucił... czapkę i zniknął. Po nim był Wlazły, już bez czapki, za to kusząco rozpinający kurtkę i posyłający oczko dla przyszłej Panny Młodej.
Po nim Zibi, który nonszalancko rozpinał guziki koszuli i oblizywał wargi.
Później w podkoszulku wbiegł Łomacz, położył się na podłodze, przyturlał do Kamy i patrząc jej w oczy... zdjął buty.
Po szalonym Grześku na salę wkroczyli niczym modele Alex i Cupko i niczym zawodowi striptizerzy wykonywali swój taniec a na koniec... zdjęli skarpetki, nikt nie wytrzymał i wszyscy zaczęli się histerycznie śmiać.
Chwila minęła zanim się uspokoiliśmy a po niej na salę wszedł Igła bez skarpet, w podkoszulku i spodniach. stanął tyłem przed Kamą, pochylił się do przodu i czekał na klapsa. Chłopaki serio się wczuli w swoje role, później obrócił się do niej przodem, stanął nad nią i jednym szybkim ruchem zdjął, opinający go podkoszulek :D
Z mroku wyłoniła się kolejna wysoka postać, Kuraś na czworaka skradał się do Kamy w przetartych jeansach. Doszedł do niej, wspiął się od jej stóp aż do twarzy i zaczął poruszać bioderkami i rozpinać pasek i guziki... zsunął je do kostek, zakołysał ostatni raz biodrami i zniknął. Muzyka przycichła..
-Kama, oto Twój prezent ode mnie, wiem że masz go dość często, ale liczę, że teraz - wręczyłam jej przebitą igłą prezerwatywę- będzie to skuteczne spotkanie- uśmiechnęłam się. - Masz jeszcze jedną, na noc poślubną, tak dla pewności- wszyscy się zaśmiali, a na salę wszedł Zatorski w bokserkach, podszedł do Kamy i zaprosił ją na prywatny taniec i tyle ich widzieliśmy...
-Gratuluje pomysłu- Powiedziała Paulina, która wszystko dokumentowała swoim aparatem.
-Dzięki- cieszyłam się, że się im podobało. -Kuuuuuuuuuraś!!-
-Co jest?-
-Dzika sexbomboooo, mogę się już rozebrać?!-
-Ależ proszę bardzo, nie krępuj się chętnie popatrzymy.- Zachęcił mnie
-Wiesz o co mi chodzi...-
-Wiem, wiem, możesz, zasłużyłaś żeby dobrze się bawić, a chyba ten strój nie jest zbyt wygodny..- dał mi buziaka w czoło i tyle go widziałam.
Poszłam do pokoju i próbowałam się rozebrać, ale zamek chyba sie zaciął, bo za nic nie chciał się rozpiąć, tym bardziej że był na plecach... Wyszłam przed pokój, żeby kogoś zawołać, ale na szczęście do drzwi na przeciwko wchodził akurat Zibi.
-o! pomożesz?- zapytałam, odwróciłam się i pokazałam zamek,
-Jasne..-
-Co się stało?-
-Nic.-
-Źle się bawisz?-
-Jest fajnie. Pomóc Ci jeszcze w czymś?-
-Nie, dam sobie radę, a Ty ?-
-Czemu miałbym nie dać?-
-Widzę, że coś Cię gryzie.. Pokłóciliście się?-
-Taa... żebyśmy jeszcze mieli kiedy..-
-Aaa, no ja z Benem też nie mam dzisiaj kontaktu, wiesz może o czym oni gadają w ogole przez ten cały czas?- zapytałam i weszłam do łazienki zostawiając uchylone drzwi.
-Ona opowiada o swoich podróżach, modelingu, on o zdjęciach i fryzurach. Nie dało się nawet chwili dłużej z nimi siedzieć, nie moje klimaty, dlatego szedłem do pokoju.-
-I tak chciałeś skończyć imprezę ? Chyba sobie żartujesz! - Podeszłam do niego żeby zapiął mi tym razem zamek, który ciągnął się przez całe gołe plecy. Poczułam jego ręce na swoich ramionach.. odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy.. jakaś mocna siła przyciągała nasze twarze coraz bliżej...

~~~~
no i znowu przerywam w takim momencie :D mam nadzieje, że się spodoba, komentujcie, myślcie o siatkarzach, śnijcie o nich i w ogóle moje słodziaki :*





niedziela, 20 stycznia 2013

36. Somewhere over the rainbow

Ben wrócił z zakupów z chłopakami i gdy zobaczył mnie siedzącą przed pokojem tylko zrobił wielkiego facepalma i podbiegł do mnie
-Przepraszam, zapomniałem, przepraszam..- zaczął szukać kluczy
-Przestań, nawet wygodnie się mi siedziało..- podniosłam tyłek z podłogi i zabrałam reklamówkę od chłopaków, której Ben nawet nie zauważył, bo.. zaczął mnie całować.
-Tęskniłem-
-Nie było mnie tylko parę dni-
-Liczyłem na inną odpowiedz..- powiedział muskając moją szyję.
-Nie miałam czasu tęsknić, sam wiesz co tu się dzieje..-
Nie odpowiedział tylko zachłannie wpił się w moje usta i oparł plecami o ścianę. Jego dłonie błądziły po moich plecach, pośladkach i udach. Wskoczyłam mu na biodra i zaniósł mnie do łóżka, byliśmy tak stęsknieni, że szybko zrywaliśmy z siebie ubrania...
Po wszystkim leżąc i ciężko oddychając na łóżku ktoś zapukał do drzwi, szybko narzuciłam na siebie jakieś ciuchy, a Ben poszedł do łazienki.
-Co tak długo ?- usłyszałam gdy tylko otworzyłam drzwi. Ale gdy tylko Igła zobaczył moje rozczochrane włosy szybko domyślił się co się działo zanim przyszedł.
-Tak wyszło..- zaczerwieniłam się.
-Spoko, nie tłumacz się- zaśmiał się Igła - nic co ludzkie nie jest mi obce, ale i tak potrzebujemy Ciebie, to znaczy Was na dole-
-Ok, zaraz zejdziemy.-

Weszliśmy do kuchni i zobaczyliśmy co tam sie dzieje, nikt nad niczym nie panował..
-Ej ludzie!- aż podskoczyłam, gdy Ben krzyknął, ale w chwili się wszyscy uspokoili i spojrzeli na nas, czego mój kochany chyba się nie spodziewał bo wydał się być zakłopotany - no więc.. yyy Emma chce coś powiedzieć- i popatrzył na mnie
-Ja?! A no tak.. Więc podzielmy się na grupy- powiedziałam - kto ma jakieś pojęcie o elektryczności ? Ktoś umie gotować? Ktoś ma jakiś zmysł do robienia dekoracji ? Ktoś zna jakieś gry i zabawy ?-
Parę osób się zglosiło, jednak musiałam przydzielić części zadania, nie wiem czy tacy skromni są że przyznać się nie chcieli czy na serio nic nie umieją..W kuchni jakieś przekąski przygotowywały Paulina, Dagmara, Aga i parę innych dziewczyn, Ben z paroma siatkarzami starali się podłączyć jakiś sprzęt który był na sali do ich laptopów i coś zrobili z oświetleniem, ja z dziewczyną Możdżonka i paroma wyższymi osobnikami przygotowywaliśmy dekoracje, iście pod wieczory panieńskie
  • Słomki w kształcie penisków, nawet te święcące w ciemności 
  • Niektóre balony były.. z gumek
  • Plakaty z roznegliżowanymi  panienkami, Kurek się przy nich upierał
  • Boa, piórka i czerwone lampki które nadawały atmosferę temu miejscu.
Sala skończona, sprzęt przetestowany, ciekawe co dzieje się w kuchni skąd dochodziły do nas niesamowite zapachy.
Część gości poszła już się przygotowywać do wieczoru, część siedziała i roiła listę gier które możemy przeprowadzić, a w zasadzie ja poprowadzę, gdyż przez Jarosza i Kurasia wszyscy naraz zaczęli głosować właśnie na mnie..
W kuchni przystawki czekały na półmiskach, wymyśliliśmy, że zrobimy wielkie pizze sami, taniej nas to wyjdzie. Dlatego może nie zdziwił mnie fakt, gdy weszłam do kuchni i zobaczyłam Aleksa i Cupka całych w mące..
-Co wy tu rob...-
-Przyjechali niedawno i chcieli pomóc to ... no wyrabiają sobie  ciasto- powiedziała Paulina ledwo hamując śmiech.
-Hello, nice to meet you guys!- pomachałam im, a oni tylko kiwnęli głową i wyszczerzyli się od ucha do ucha.
-Za 10 minut wszystko bedzie gotowe, póżniej tylko włożyć do pieca, więc możesz iść się szykować jak chcesz- powiedział Bartek
-Co Ty taki miły się zrobiłeś?-
-Już Ty wiesz czemu potrzebujesz więcej czasu..- i posłał mi porozumiewawcze spojrzenie

**
-Emma, Emma !-
-Tak ?-
-Pomogłabyś mi z makijażem ? No nie tylko mi ?- Zza pleców Kamy zobaczyłam jeszcze parę dziewczyn
-Ale się nie wyrobimy..-
-Ale my tylko potrzebujemy paru wskazówek..-
-A może każda z nas użyje czerwonej szminki ?  taki element który bedzie łączył nas wszystkie-
-Dobry pomysł!-
Poszłam z dziewczynami do mojego pokoju, dobrałam do każdej odpowiedni odcień, nałożyłam bazę, żeby szminka się trzymała dłużej, dałam parę wskazówek jak się pomalować, żeby powiększyć oczy itp. Gdy dziewczyny wychodziły, do pokoju weszła Kama.
-Emma...- zaczęła
-Siadać i dawaj tą swoją buźkę, zaraz coś na niej wyczaruję- zaśmiałam się, w końcu przyszłej pannie młodej nie wolno odmawiać.
Zrobiłam jej kuszący, ale nie wyzywający makijaż, obowiązkowo pomalowałam usta czerwona szminką. Gdy wychodziła zobaczyłam że zostało mi 15 minut..
-Pięknie, jeszcze się spóźnię..- powiedziałam do siebie - Ben ?! gdzie Ty jesteś ?-
-Wołałaś mnie ? - wbiegł zdyszany do pokoju
-Gdzie Ty byłeś ?-
-Byłem u .. taki wysoki.. śmieszny, troche rudy, zapomniałem jak sie nazywa, bo było tam nas więcej..- trochę się mieszał - no ale umyłem się przynajmniej, bo tu było tyle osób, że chyba bym nie doszedł do łazienki dzisiaj..-
- U Jarskiego ? Piliście..-

-Ta Jarski, dokładnie! Oj tam kochanie po kieliszeczku tylko- uśmiechnął się
-Hahah uważaj na siebie, dawno nie piłeś, a oni to raczej mocni zawodnicy- smoknęłam go w policzek
-Uważam uważam mamusiu, a teraz Ty sie szykuj, a ja już idę na dół, pomogę coś może- i tyle go widziałam

Włączyłam sobie muzykę z telefonu i poszłam pod prysznic, szybko umyłam głowę i ciało, owinęłam siew ręcznik i stanęłam przed lustrem.. mój makijaż musiał pasować do mojego stroju, który przyszykowali mi siatkarze.. Zrobiłam kreski, doczepiłam rzęsy, na policzki trochę brokatu, tak samo na dekolt. Teraz trzeba się ubrać.. Wyszłam z łazienki i dostałam prawie zawału
-Co Ty  tu robisz?!-
-Czekam na Ciebie. tak jak w sumie większość na dole.-
-Co ? Czemu ?-
-Masz 15 minut spóźnienia, Ben powiedział że tu jesteś, no i.... chciałem Cię zobaczyć jako pierwszy w tym swoim stroju.- próbował stłumić swój śmiech
-Śmiej się kurwa śmiej, jeszcze pożałujesz Bartman!-
-A tak poza tym, to ładnie śpiewasz-
-Spadaj!- rzuciłam w niego rajstopami
-To Ci chyba będzie potrzebne- odrzucił je w moją stronę
Zabrałam rzeczy i weszłam do łazienki... Matko, kto mi kazał się z nimi zakładać... Ubrałam to co mi przynieśli, całkiem nieźle wyglądałam, jednak troche było mi głupio w tym wyjść do ludzi
-Bartman!-
-Co? Pomóc Ci ubrać ogonek ?-
-Zamknij się kurde, idź na dół, nalej wszystkim, wznieście toast za przyszłą młodą parę-
-A Ty?-
-A ja zaraz dołączę, tylko daj im wszystkim troche alkoholu!- zaśmiałam się
-Nie pokażesz mi się ?- powiedział z udawanym smutkiem
-Nie, idź tam lepiej to za chwile zobaczysz.-

Wyglądałam mniej więcej  T A K , ogonek na tyłku, body, mankiety, kołnierzyk, kabaretki i uszka..
-Już ja im się odpłacę- pomyślałam, głęboko odetchnęłam i wyszłam z pokoju.

Z daleka dobiegały do mnie głosy zabawy, grająca muzyka, gwar rozmów i zapach jedzenia i wódki.
Przydałby mi się taki shot na odwagę, dlatego lekko się przestraszyłam gdy zobaczyłam przed sobą Kurka z Jaroszem i butelką wódki.
-Pięknie wyglądasz, króliczku-
-Zabije Was, nie mogliście nic innego wymyślić ? Albo coś wygodniejszego i więcej zakrywającego?-
-Masz napij się na odwagę, bo my i tak nie zmienimy zdania, spędzisz w tym stroju resztę wieczoru, będzie fajnie- zaśmiali się, przechyliłam kieliszek, wyrwałam butelkę Jaroszowi, nalałam sobie drugi i też wypiłam. Później otworzyłam drzwi prowadzące na sale z której dobiegały hałasy. Że też akurat w momencie mojego wejścia musiała się zmienić piosenką i wszyscy popatrzyli na mnie..


~~~~
takie troche masło maślane, ale lepiej tego nie umiałam opisać. Teraz dopiero się zacznie zabawa :) Egzaminy, a ja pisze rozdziały, o wiele to wolę niż naukę.. Psychologio zgiń !

Buziaki dla wszystkich, polecajcie dalej, komentujcie i uśmiechajcie się :*

piątek, 4 stycznia 2013

35. Is there any way that i could stay in your arms ?


Zjedliśmy jak zawsze pyszną jajecznicę, Zbyszek ciągle nie chciał mi zdradzić tajemnego składnika o co prawie sie pokłóciliśmy. Nasze krzyki widocznie obudziły Igłę, bo lekko zaspany wszedł do kuchni.
-Czemu tak głośno..- skrzywił się
-Oj Krzysiu.. trzeba tyle nie pić tyle chyba- mówiąc to poklepał go po plecach
-Stary, ratuj mnie, bo chyba zaraz umrę.. a coś mi się wydaje że nie tylko ja- powiedział, bo do kuchni wszedł Kubiak, cały rozczochrany
-Oj ja widzę, że chyba trzeba zajść do sklepu po jogurciki bo zaraz nam tu poumieracie- powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

-W pore się zmyliśmy, zaraz przyjdzie reszta jęczących.-
-Jesteś taki nieczuły! Zamiast im współczuć..-
-Ej no ale myśmy też pili, a tak nie wyglądamy. Więc trzeba mieć umiar kochana- uśmiechnął się i otworzył mi drzwi. -A teraz uratujmy ich, bo zamierzam się dobrze bawić na panieńsko kawalerskim!-



Wróciliśmy do kuchni i zobaczyliśmy masę zwieszonych głów. Zbyszek otworzył drzwi i zawołał
-Mam coś dla Was!-
-Nie tak głośno!-
-Pojebało Cię ? -
-Oj tam, oj tam, nie narzekajcie. Zaraz ożyjecie i bierzemy się za sprzątanie, bo gdyby właściciel to widział..- powiedziałam, a Zbyszek rozdał jogurty i maślanki. Wszyscy rzucili się i pili, po chwili
-Zbychu, jesteś naszym bogiem..-

Sprzątaliśmy chwilę, na kacu na serio ciężko to idzie.. Co chwile słyszeliśmy tylko jak Kama poucza reszte, że mają się nie obijać, tylko sprzątać. Wynosiłam właśnie śmieci na tyły budynku gdy zobaczyłam z dala nadjeżdżające auto, i to nie byle jakie auto tylko... nasze auto!
 Szybko rzuciłam worek i pobiegłam w stronę wejścia. Stanęłam na ganku i patrzyłam jak nadjeżdża Ben.. z Asią!! stanęłam jak wmurowana i zdążyłam tylko powiedzieć
-Co do chole..- gdy na ganek wyszedł Zbyszek z komórką przy uchu
-No widzę, widzę. Czekam.-
Popatrzyłam na niego lekko zdziwiona..
-Asi popsuło się auto po drodze, a że akurat jechał Ben to chciał jej pomóc i się zgadali że jadą w to samo miejsce i zostawili auto na najbliższym parkingu-
-Aa..- kiwnęłam głową i zeszłam ze schodków..
Ben wyszedł z auta i podszedł do mnie. Wziął mnie za ręce i okręcił dookoła i pocałował.
-Co Ty tu robisz tak wcześnie ? -
-Mile mnie witasz..- zaśmiał się i położył na ziemi.- Gdybyś miała włączony telefon to wiedziałabyś że jadę, bo Błażej dał mi wolne-
-No tak.. pewnie jest gdzieś w pokoju..-
-To ja się mogę martwić.. Dobrze ze Asię spotkałem, nie musiałem się już tak martwić, bo zadzwoniła do Zbyszka..- Złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Po drodze zobaczyłam uwieszoną na szyi Bartmana Asię i jego który wlepiał w nią swoje zielone ślepia.
-Chodźmy, każde ręce się przydadzą do sprzątania..-
-O nie nie nie kochanie! Ben się zatrzymał, ja z Asią zabierzemy bagaże i się rozpakujemy, a wy naśmieciliście to posprzątacie- zaśmiał się i mrugnął do Aśki.
-To niesprawiedliwe!- skrzywił się Zibi. Asia wspięła się na palce i cmoknęła go w policzek, po czym udała się w stronę samochodu, by po chwili wyciągnąć z niego wielki worek na ubrania, pewnie ze swoją kreacją.
Przysunęłam się do Zbyszka
-Daj mi mój klucz-powiedziałam
-O kurde, faktycznie ja go mam- zrobił zaskoczone oczy, wyjął klucz z tylnej kieszeni, z innej wyciągnął swój i rzucił do Bena i Aśki, instruując gdzie znajdują się pokoje.
Chwile jeszcze posprzątaliśmy, ale podczas naszej nieobecności siatkarze dali sobię doskonale radę.
-Gotowe- rzucił radosny Kubiak i wskoczył Zibiemu na plecy. Ten tylko się skrzywił z bólu, ale pobiegł z Kubiakiem na rundkę dookoła stołu.
-Słuchajcie, jest sprawa- powiedział ak głośno Zati, że nawet śmiejący się do szaleństwa Kubiak i Igła przestali na moment. W tym czasie do kuchni zeszli roześmiani Ben i Aśka - może dziewczyny zrobią listę co nam jest potrzebne na dzisiejszy wieczór, my zajdziemy na zakupy, podzielimy się na grupy i przygotujemy nasz panieńsko-kawalerski wieczór część pierwsza ? Najlepiej zrobić zakupy na jutrzejszy poranek i jutrzejszy dzień, żeby móc się lenic resztę czasu.-
-Ty to masz łeb stary.- poklepał go po plecach Wlazły
-Dobra dziewczyny, to robimy listę zakupów- zawołała Paulina W. i wokół niej utworzyło się koło wzajemnej adoracji.

Stworzyłyśmy listę co może być nam potrzebne. Złożyliśmy się, bo stwierdziliśmy, że to w naszej intencji jest zorganizowanie takiego wieczoru. Odesłaliśmy przyszłe małżeństwo do ich apartamentu i obiecaliśmy, że zajmiemy się wszystkim i nie mają się o co martwić. Kama tylko przewróciła oczami i spojrzała na Kurka i Jarosza szepczącego coś na boku..
**
W drodze do pokoju zatrzymał mnie Winiar, który szedł pod rękę z żoną
-Mała pamiętaj co mi obiecałaś-
-Ja Ci obiecywałam? To Ty mi obiecałeś!- Dagmara podejrzanie na nas patrzyła i zapytała
-Czy mogę dowiedzieć się o czym mówicie?!-
-Po prostu mamy jeden obiecany taniec.. Spokojnie kochanie- cmoknął ją w policzek, puścił mi oczko i poszedł.
Po drodze zobaczyłam Bartmana z Aśką, Cichego Pita który biegł spóźniony za chłopakami go sklepu, Igłę z aparatem, który biegł za nim i krzyczał, żeby poczekał. Stanęłam przed jednym z okien z widokiem na wjazd i zobaczyłam parkujący samochód. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom- wysiadł z niego sam Łukasz Żygadło z żoną, szczena mi opadła. Jeden z najlepszych rozgrywających Polski... pokręciłam trochę głową z niedowierzaniem i poszłam.

Stałam przed pokojem, ale nie mogłam go otworzyć, bo mój mistrz Ben zabrał klucze ze sobą i poszedł do sklepu z siatkarzami. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu, zasłonił usta i trzymał za ręce, i prowadził w kierunku jakiegoś pokoju. Usłyszałam tylko śmiechy i chichy, i poznałam do kogo należą...
Gdy tylko mnie puścili powiedziałam
-Jarosz! Kurek! idioto ! chcecie żebym zawału dostała ? -
-Nie hahaha.. my tylko... hahhaa- Kuba nie mógł się opanować
-Wymyśliliśmy co masz zrobić....- Bartek pękał ze śmiechu.
-Więc cwaniaczki, co macie dla mnie ? -
-Choć z nami do pokoju to wszystkiego się dowiesz- tajemniczo powiedział Bartek i pociągnął mnie za sobą do wielkiego pokoju w którym był zakwaterowany i pokazał mi tajemniczą torbę...
-Wiesz co trzeba z tym zrobić?- pokiwał głową i wystawił za drzwi
"już ja im pokaże' pomyślałam..


~~
Wszystkiego dobrego kochane w 2013, żeby ta 13 nie była pechowa dla nikogo :*

znowu taka przerwa... przepraszam, jedynie to słowo kolejny raz przychodzi mi do głowy.. aktualnie siedzę w domu, cały czas na tyłku bo...