niedziela, 29 lipca 2012

17. Zabierz mnie na drugi brzeg, chce być przy Tobie.

Pierwszy mecz z dostarczył nam wielu emocji. Podskakiwałyśmy co akcję na sofie. Kuba pokonała Brazylię tak łatwo, że bałam się co będzie z jak to my na nich trafimy... Gładkie 3:0 i Brazylia zmalała do wielkości mrówek. Zati pisał co chwilę sms, bo siedział na trybunach. Andrea nie wypuścił go w wyjściowej 12, ale wolał go mieć pod ręką na wszelki wypadek.

'nasi sie już rozgrzewają z piłkami, trzymajcie kciuki, pewnie zaraz to zobaczycie'
napisał. No tak, na chwile obecną jest wywiad w studiu z Sebastianem Świderskim. Siedzimy z Kamą, obie zdenerwowane jakby to od tego zależało nasze życie. Gdy na nią popatrzyłam i na jej przejętą minę zaczęłam się śmiać
-Przestań, wygrają to, spokojnie.  - popatrzyłam na nią, siedziała wpatrzona w telewizor jak w obrazek. - Oddychaj!- zawołałam, lekko się ocknęła i TELEFONEM chciała podgłośnić TV. Sama zorientowała sie co chciała zrobić i zaczęła sie śmiać.
-Co ta siatkówka z nami robi - rozluźniła się i zaśmiała, potem wstała i poszła do toalety. W tym czasie wrócił Ben.

-Kochanie..- wszedł do pokoju
-Zaraz odgrzeje Ci obiad.-
-nie spokojnie, poradzę sobie. Chciałem zapytać..- zaczął nieśmiało - chcialem zapytać czy mogę oglądać z Wami po prostu. -
-Jasne, że możesz. Już się przestraszyłam, że coś się stało.- uśmiechnęłam się podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i czułam bicie jego serca. Tego mi było trzeba. Wiedziałam, że chce być bliżej mnie, po tym wszystkim co sie ostatnio działo.
-Dziękuje- powiedziałam szeptem
-Za co ? -
-Już Ty dobrze wiesz- i pocałowałam go w usta.
Wtedy do pokoju weszła Kamila
-Gołąbeczki, nie chce Wam przeszkadzać w gruchaniu, ale mecz! -
Zaśmialiśmy się, Ben poszedł do kuchni odgrzać obiad, by za chwilę pojawić się koło nas z talerzem.
Odsłuchaliśmy hymnu w ciszy. To najpiękniejszy moment w całym meczu jak dla mnie, nawet wygrana nie jest taka ważna, jak hymn i orzeł na piersi.

Było troche nerwów, ale gładko wygraliśmy z Bułgarami. Po meczu podobno były jakieś zamieszki, ale w telewizji nic więcej nie pokazali, więc po ciuchu liczyłam że któryś z siatkarzy zadzwoni i opowie co się działo. Podczas meczu nie musiałyśmy tłumaczyć Benowi zasad, bo wydało sie, że jak był mlodszy to grał w szkolnej drużynie. Podkaskiwał z nami na każdej udanej akcji i tej którą sędziowie źle podyktowali. Widać było że go to wciągnęło. Wymieniłam z Kamą porozumiewawcze spojrzenia i wiedziałyśmy, że nie będziemy oglądały same tych finałów :)

Po meczu dużo rozmawialiśmy, opowiadałyśmy 'mojemu kochaniu' jak wyglądały poprzednie mecze. Stwierdził, że grajac na takim poziomie Brazylię pokonamy z palcem w nosie a IO mamy w kieszeni. Żeby sie nie przeliczył.. Kama odpaliła laptopa i długo nie trzeba było czekać na dzwonek skype'a
-Cześć Misiaczku -
-Cześć Kamyczku - tyle słodyczy w jednym miejscu, chyba rzygnę tęczą  :P
-Pogratuluj chłopakom! - zawołałam
-Po co, skoro możesz to sama zrobić - powiedział  i zwrócił sie do ludzi w busie - Chłopaki cisza i słuchajcie! - zatkało mnie
-No mów coś... chciałaś - popatrzył na mnie Zati
-No.. Gratuluję chłopaki ! Jeszcze tylko dwa mecze, a potem... z górki i przywozicie medal cioci Emmie - wszyscy zaczęli się śmiać. Zauważyłam, że Ben czuje się troche nieswojo..
-Chłopaki!- krzyknęłam - od dzisiaj macie jednego fana wiecej !-
-Jesteś w ciąży!?- Kubiak wyrwał laptopa z nad głowy Zatiemu.
-Coś Ty ! OSZALAŁEŚ ? Chodziło mi o mojego narzeczonego, Bena. Dzisiaj dzielnie  Wam kibicował. - Kama skierowała kamerę na Bena, a ten nieśmiało pomachał, a w tle zobaczyłam Zibiego z dziwną miną..
-Dobry mecz chłopaki. - lekko uniósł kąciki ust.
Gadaliśmy jeszcze chwilę, po czym oni musieli kończyć, bo muszą przygotować się przed kolejnym meczem.

Kama położyła się w salonie na kanapie, Ben poszedł spać do sypialni, bo jutro pracuje, a ja w wygodnym dresie, z kakaem wyszłam na huśtawkę do ogrodu.
-Chuck, przynajmniej Ty ze mna porozmawiasz i nie zaśniesz - powiedziałam, w tym czasie Chuck wyłożył się na nagrzanych kamieniach i słodko zamknął oczka..
-No tak, tutaj już nie można na nikogo liczyć. - zrobiłam łyka ciepłego napoju, w ej samej chwili zadzwonił mi telefon, zachłysnęłam się gorącym kakaem, i wychrapałam do słuchawki
-Tak?- myślalam, że to Ben dzwoni, żebym poszła spać.
-Czemu nie śpisz ?- usłyszałam Zbyszka
-Dzwonisz do mnie, pewnie by mnie to obudziło.-
-Ale nie spałaś.-
-Skąd to wiesz ? Jesteś strasznie pewny siebie. -
-Po prostu Cię rozgryzłem. Siedzisz na huśtawce, pewnie z kakaem w ręku, a wszyscy inni już śpią. -
-Jesteś jebaną czarownicą czy ki chuy ? - odpowiedziałam, bo czułam jakby mnie obserwował.
-Nie po prostu słyszę w tle świerszcze, jest 23 normalni ludzie zazwyczaj wtedy śpią, a z kakaem to zgadłem - widziałam w myślach ten jego chytry uśmieszek.
-Twierdzisz, że jestem nienormalna ? -
-Tego nie powiedziałem..- nie skończył
-Dzwonisz w jakieś konkretnej sprawie ? Bo przerwałeś mi rozmowę z .. Chuckiem.-
-Gadasz z psem ? Już musi być źle. Dzwonię, żeby powiedzieć Ci, że trzymam kciuki za piątek, tak mocno jak Ty będziesz trzymała za Nas.-
-Czyli obronię to na dziesiątkę- zasmiałam się.
-Co ? - nie zrozumiał ..
-No bo będę za Was tak mocno trzymała..-
-aa no rozumiem.
Cisza...
-Przepraszam Cię za moje zachowanie. Nie powinienem Ci mówić takich rzeczy. Twoje ciało, Twoje wybory.. Tylko moja siostra..-
-Nie musisz mi się tłumaczyć. -
-Ale chcę. Moja siostra miała anoreksję. Była na skraju, ale sie wyleczyła. Nigdy nie umiałem zrozumieć, dlaczego to robi.. Boje się o Ciebie po prostu.-
-Ale ja sie nie odchudzam, a tak w ogólę dlaczego sie o mnie boisz, jestem jedna z miliona fanek..-
-Nie, Ty jesteś inna. Przecież nie każda fanka mogłaby ze mną teraz rozmawiać przez telefon.-


~~
najgorszy rozdział życia ! gorszy od poprzedniego, wiem, przepraszam. Ale wole opisywać inne sceny :P Pracuję, mam nogi wbite w dupę... auć. dlatego pisze ten rozdział w nocy, bo nie mam kiedy, może to temu ;) Ale obiecuję, że się poprawię :)
nie obiecuję, za to, że kolejny rozdział będzie za 2 dni...
No i kolejność meczy zmieniłam ^^

sobota, 28 lipca 2012

16. What doesn't kill you, makes you stronger.

Wróciłam do domu bardzo późno i to... piechotą ! Po drodze wstąpiłyśmy do marketu, Kama była tak szczęśliwa, że postanowiła to uczcić. Kupiła białe, czerwone i różowe wino, a jakby to było mało szampana też zabrała. Podjechałyśmy pod jej rodzinny dom. W środku był tylko jej brat Adam, bo rodzice pojechali na działkę za miasto.
Kama otworzyła szampana na dobry początek. Jej brat gdy tylko zobaczył jej zakupy, lekko złapał się za głowę i posłał mi porozumiewawcze spojrzenie.
-Chcesz to wypić- zapytał Kamy
-Jestem taka szczęśliwa, że chętnie- zaśmiała sie i nalała do kieliszków musującego płynu.
-aa sala.. Nie chce nic mówić, ale trochę pomogłem Pawłowi w szukaniu. -
- Taaak ? W takim razie pijesz z nami !-
W taki oto sposób wypiliśmy butelkę szampana.., butelkę czerwonego wina.., połowę różowego.. Kama leżała na kanapie i bełkotała coś pod nosem. Dobrze, że była taka szczęśliwa i nie widziała omijania niektórych kolejek przez nas. Koło 1 wyruszyłam w drogę do domu. Niestety tramwaje nie kursowały, jechał jedynie jakiś obskórny autobus.. W środku było parę osób, troche się bałam, dlatego siedziałam blisko kierowcy.
Jak najciszej weszłam do domu, żeby nie obudzić Bena. Niestety Chuck zaczął szczekać, bo nie zapaliłam światła
-Chuck ! Zamknij się! - powiedział Ben. Dopiero teraz zauważyłam że siedzi w kuchni.
-Nie śpisz ? -
- Chciałbym, ale moja narzeczona nie odbierała telefonu, a teraz widzę, że wraca piechotą do domu ! Czyś Ty oszalała ?! -
-Nie krzycz. Nic mi nie jest. Nie chciałam Cię niepotrzebnie budzić.- starałam sie zachować spokój.
-Telefonu też nie mogłaś odebrać ?!-
- Wyłączyłam dźwięki po twoim ostatnim telefonie.-
-Zachowujesz się jak małe dziecko! Ja tu odchodzę od zmysłów, bo Ty sobie coś ubzdurałaś, że musicie jechać do jakichś siatkarzyków. Może Zbyszek do Ciebie zadzwonił znowu i wyciągnął gdzieś?- popatrzyłam na niego zdumiona - Myślałaś, że nie wiem że ze sobą piszecie ?  Ostatnio fajnie się bawiliście, wspólne koszenie trawy, mycie auta, wyglądaliscie wtedy na szczęśliwych-
- Skąd wiesz, nie było Cię tu. Tak w ogóle to grzebałeś w moim telefonie ?-
- Nie, po prostu zobaczyłem od kogo dostałas sms ostatnio, jak podawałem Ci telefon. To chyba nie jest zabronione ? No i sąsiadka z na przeciwka lubi czasem ze mna porozmawiać - no tak plotki, ploteczki..
-I to ja się zachowuje jak małe dziecko ? Spójrz na siebie. Jesteś zazdrosny o siatkarzy ! W ogóle jakich siatkarzyków! To reprezentacja Polski, graja z orłem na piersi, zdobywają medale, a Ty nazywasz ich siatkarzykami ? Nawet ich nie znasz, czemu ich oceniasz! Do tego słuchasz jakieś starej baby, która, wiesz co ? powiedziała Ci prawdę. Gdy tu był to byłam szczęśliwa. Miałam z kim pogadać, pośmiać się, bo Ty byłeś zły, a on nie chciał mi pomóc na siłę!- krzyknęłam i wyszłam z kuchni do pokoju, usiadłam na sofie i właczyłam TV, przeskakiwałam z kanału na kanał, nic jak na złość mnie nie wciągnęło. Ben przyszedł i usiadł na fotelu prawie na przeciwko mnie. Przyglądał mi się, ale go ignorowałam.
-Przepraszam- powiedział po czasie.
- Zauważ, że przepraszasz mnie kolejny raz w ciągu ostatnich paru dni..-
-Wiem, po prostu ... odkąd ich poznałaś boję się. -
-Czego się boisz? -
- Poznałaś tego całego Zbyszka, przecież od 4 lat masz go na tapecie w telefonie, najchętniej wytapetowałabys ścianę jego zdjeciami.. a teraz go znasz i piszesz z nim.. boję się, że Cię stracę.- mówiąc ostatnie słowa popatrzył mi głęboko w oczy. Widziałam w nich strasz i smutek. Jednak zaraz opuścił głowę i schował ją w dłoniach.
-Kochanie.. Nie masz sie czego bać- wstałam i uklękłam przed nim chwytając jego dłonie- To, że ich poznałam, nie znaczy, że oszaleję na ich punkcie i ucieknę z nimi. Jestem po prostu.. niesamowicie szczęśliwa i zaszczycona, bo ich znam. To wspaniali ludzie.. i to było jedno z moich marzeń, żeby ich zobaczyć. Nigdy bym nie przypuściła, że będe miała takie szczęście i ich poznam bliżej. Nie masz sie o co bać, tym bardziej, że mój wymarzony Zbyszek ma dziewczynę i jest szczęśliwy- podniósł głowę - głuptasek z Ciebie wiesz ? I jeżeli będziesz chciał cokolwiek więcej wiedzieć, to zapytaj mnie  o to. A nie słuchaj innych. Bo to chyba mi wierzysz, a nie obcym osobom.- wstałam dałam mu buziaka w czoło i poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam, Ben leżał w łóżku, w całym domu było ciemno, tylko w naszej sypialni księżyc świecił jasną łuną. Wsunęłam sie pod kołdrę i wtuliłam się w niego. Nie trzeba było słów. Teraz trzeba było uspokojenia wnętrza..

Rano dostałam sms od Kamy, z przeprosinami za jej zachowanie i pozdrowieniami od Adama. Uśmiechnęłam się lekko i odpisałam
'póki masz czas to szalej :) po ślubie nie bedzie Ci wypadało, hehe :) aa no i dzięki za pozdrowienia, przesyłam buziaki :* '

Tydzień zleciał bardzo szybko, w środę nasi grali pierwszy mecz, w czwartek kolejny, no i mam nadzieję, że w piątek będą grać w finale. Przed meczami przygotowywałam się do obrony. Ben całe dnie spędzał w pracy, więc nawet nie wiedział co robię. Bartman mało co się odzywał. Kurek (nie wiem jakim cudem zdobył mój numer, ale pewnie juz teraz ma go każdy w reprezentacji) zadzwonił i pytał czy się uczę, czy jem jego monte od czasu do czasu i różne takie pierdoły. Za Chiny Ludowe nie chciał powiedzieć, co wymyślili, mimo że zmuszałam go, prosiłam i błagałam o wyjawienie mi tego.

W środę wygodnie ułożyłysmy się na sofie, z chipsami, ciastkami, żelkami i innymi smakołykami i zaczęłyśmy oglądać poczynania chłopaków z owocowym piwkiem w ręku. Śmiałyśmy się, że przez siebie nawzajem wpadniemy w alkoholizm :)

~~~~
jak ja nie lubie pisać o kłótni. Mam ją w głowie zawsze, ale nie umiem jej przelać na 'papier'.
najgorszy rozdział ever ! dziękuje za miłe komentarze, bardzo lubie je czytać :*
zaczęłam pracować, ale pewnie nie co dziennie więc będę pisac na bieżąco ;)

czwartek, 26 lipca 2012

15. I don’t believe in fairytales, so take me to Wonderland!

Doszliśmy w końcu nad jeziorko, choć można powiedzieć że to bardziej jeziorunio :) Taki mały staw, w którym pływają kaczki i łabędzie, ale nie całymi rodzinami, bo musieliby światła tam zamontować. Tak twierdzi przynajmniej Kubiak. Odeszłam na chwilę, bo zobaczyłam, że Ben dzwonił parę razy.
-Cześć Kochanie, coś się stało ? -
-Nie, tak dzwonię, żeby Was sprawdzić- zaśmiał się - I jak sala ? Dalej tam jestescie czy już wracacie ? -
-Sala piękna, lepszej nie mogli chyba znaleźć. A teraz jesteśmy w Spale, Kama przyjechała odwiedzić Pawła i siedzimy z siatkarzami nad jeziorem. -
-Znowu siatkarze? Przecież to Kama do nich przyjechała, nie Ty.-
-O co Ci chodzi ? Miałam czekać na nią w aucie ? -
-Po prostu nie podoba mi się to, że spędzasz z nimi tyle czasu. Czasem czuję się jakby to oni i ta cała siatkówka są ważniejsi ode mnie. -
-Cała siatkówka ? Wiesz co, nie zamierzam psuć sobie teraz humoru. Będę późno. Trzymaj się i pomyśl czasem zanim coś powiesz. -
i sie rozłączyłam. Zdążył mi popsuć humor mimo wszystko. Podeszłam do grupy siatkarzy, karmili kaczki ciastkami. Długo to nie trwało, bo Winiar popchnął stojącego na brzegu Jarosza do wody, Dobrze, że w miejscu w którym staliśmy było jej tylko po kolana, za to kolor był.. dość obrzydliwy. Wszyscy się śmiali, Kuba z trudem wyciągnął nogi z wody i bagna, wciągnęło mu klapek, ale ten się nie poddał, i stwierdził, że musi go wyjąć, bo jak mówił 'to prezent od Agi'. Wszystkim dopisywał humor.
Obserwując poczynania siatkarzy, stanął koło mnie jeden z nich
- co się stało ?-
-Jarosz wpadł do wody i szuka klapka.-
-Wiesz, że nie o to pytałem.-
- Że telefon ? -
-Jakieś złe wieści ?-
-Nie co Ty, po prostu Ben..- nie dokończyłam
- jest zazdrosny ? - popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami - No cooo, przecież to my siatkarze ! Jesteśmy młodzi, piękni, wysportowani. Każdy facet byłby zazdrosny. - miał taką pewną siebie minę, że od razu wybuchnęłam śmiechem, a on ze mną.
-On nie rozumie, że można tyle czasu poświęcam zupełnie obcym ludziom. Dla niego liczy się zakład, jego aparat. Więcej do szczęścia mu nie jest potrzebne-
-A ja myślę, że do szczęścia, przed wszystkim jesteś mu potrzebna Ty.-
-Dobra, dobra, wiesz o czy mówię. Nie umie zrozumieć, że mam swoje pasje. Ale musi nauczyć się 'mną dzielić' - powiedziałam machając palcami w powietrzu. - nie będę nigdy przykładną żonką, która czeka na męża w czystym domu z obiadkiem i idealnymi dziećmi.-
-Podoba mi sie Twój charakterek, wiesz czego chcesz. -
-Szkoda tylko, że nie wszyscy to potrafią zaakceptować - powiedziałam, wyrwałam mu lizaka z ręki i zaczęłam uciekać a on zaraz za mną. Już czułam jego oddech na plecach.
-Aaaaaa- mój krzyk wszyscy. Rzuciłam się na Zbyszka i schowałam za nim - Ratuj mnie! -
-Zbychu, Ty przeciwko mnie ? - zapytał i zbliżał się na niebezpieczną odległość. Zobaczyłam, że wymienia porozumiewawcze spojrzenia z ZB9 i wiedziałam, że to sie źle skończy i to pewnie dla mnie..
Zbyszek się odwrócił, złapał mnie w pasie i podniósł, Kurek też się zbliżył i.. zaczął mnie gilgotać.
-Ha ha ha, zaśmiałam się. Nie mam łaskotek ! -
-Nie ?! No to trzeba działać inaczej..- w tej chwili podniósł mi lekko koszulkę, a Bartman krzyknął
-Zrób Pani 'PU' !! - i zaczął robić tak samo jak słodki stworek w reklamie. Tego nie dało się wytrzymać, śmiałam się i wyrywałam, ale z pomocą przyszedł Jarosz, złapali mnie za ręce i nogi położyli na trawie i przygwoździli
-dość ! dość!  zrobię wszystko co chcecie - krzyknęłam. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na mnie i powiedzieli
-Wszystko ? - zaświeciły im się oczy.
-Już żałuję, że to powiedziałam.. - Puścili mnie i poszli gdzieś, obmyślać plan zapewnie.. Ogarnęłam się, otrząsnęłam się z trawy i podeszłam do reszty siatkarzy, którzy tylko się przyglądali jak reszta mnie torturuje.
-Dzięki, zawsze wiedziałam, że można na Was liczyć. - rzuciłam
Wszyscy zaczęli się śmiać i mówili, że juz mi współczują, bo jak tamta trójka cos wymyśli, to będzie po mnie, tym bardziej, że dołączył do nich Igła..

Zobaczyliśmy z daleka piękny widok, Kama z Zatim szlo przytuleni do siebie i patrzyli sobie w oczy, słodko sie uśmiechając.
-Dawno nie widziałem go tak uśmiechniętego - powiedział Nowakowski.
-A ta sala, mówię Wam, coś pięknego ! To będzie piękny dzień..- rozmarzyliśmy się.

-Ej, co tu tak spokojnie ?- zaśmiała się Kama
-Myślami jesteśmy juz na waszym weselu - powiedział Winiar. - właśnie tańczę sobie z Emmą do 'Czerwonych korali' - wszyscy na chwile umilkli i wyobrazili to sobie i.. zaczęli zwijać się ze śmiechu!
-Musimy w takim razie pogadać z orkiestrą, czy mają to w swoim repertuarze - zaśmiała sie Kama.
-No ale teraz musimy się zbierać. Zaraz będzie popołudniowy trening..- smutno powiedział Paweł i przytulił się do swojej ukochanej. W tym czasie dołączyli do nas spiskujący siatkarze i o dziwo nic nie kazali mi zrobić, zachowywali się jak gdyby nigdy nic. To wszystko było bardzo podejrzane. Szliśmy spokojnie w stronę naszego samochodu.
-Co wymyśliliście ? - trochę zwolniłam i stanęłam koło Zbyszka.
-Dowiesz sie w swoim czasie- zmrużył oczy i popatrzył na mnie z góry i pstryknął i w nos. 
-Ejjj !- dostał mięśniaka, ale to mnie bardziej ręka zabolała..

Gadaliśmy jeszcze chwilę, śmialiśmy się. Siatkarze to na serio bardzo otwarci i zwariowani ludzie. Nagle przybiegł do nas zdyszany Kubiak
-Zapomnieliście o mnie ! Kurwa no jak mogliście! -oburzył się. Popatrzyliśmy na niego zdziwieni.
-Zasnąłem an trawie, budzę się a nikogo nie ma ! Tylko pusta paczka po ciastkach..- Gdy to usłyszeliśmy, śmialiśmy sie tak, że słychać nas było pewnie w całym sklepie, koło którego stało nasze auto. Kubiak lekko się obraził, ale szybko mu przeszło. Żegnałyśmy się po kolei z każdym z siatkarzy. Bartosz szepnął mi do ucha, że mogę zacząć się juz bać. Był tak blisko, że czułam jego usta na swoim uchu i ciepły oddech na szyi.. Przeszedł mnie dreszcz.. Odszedł, a zaraz za nim przyszedł Zbyszek, podniósł mnie tak jak ma to w zwyczaju, tak że znalazłam sie na wysokości jego twarzy
-Musisz to robić ?-
-Ale co ? - udał że nie wie o czym mówię.
- Podnosisz mnie jakbym była jakimś przedmiotem. -
- Po prostu dziwię się, że jeszcze się połamałaś - zaśmiał się
-Wiesz, juz dawno przestały mnie śmieszyć te żarty. W sumie, NIGDY mnie nie śmieszyły, wręcz irytowały. Będę wdzięczna jeżeli mnie położysz na ziemię. - zaakcentowałam niektóre słowa.
-Nie denerwuj się Mała, po prostu się martwię -
-Wiesz co, może zajmij sie swoim życiem i swoja dziewczyną, i to o nia sie martw. Ja sobie dam radę. - powiedziałam. Nic mi nie odpowiedział tylko poszedł. Pożegnałam resztę i odjechałyśmy w stronę Krakowa..



~~
macie jakiś pomysł, co wymyślili ? :D

wtorek, 24 lipca 2012

14. Let's havesome fun, this beat is sick.

Głośno przełknęłam ślinę.. Dziewczyna ? Nic nie mówił, no ale nie pytałam przecież. Postanowiłam, że nie ma co poruszać tego tematu i go zgłębiać
-No tak, ciężko musi być żyć ze sportowcem-
-Tym bardziej, jeżeli ma się kobietę modelkę, która jest poza domem chyba więcej niż ja.- zamyślił się - no ale nie ma co narzekać, chyba zacznę odliczać dni do ślubu, jeżeli mówisz, że jest tam pięknie, to pewnie tak musi być-
-Jest, mozesz mi zaufać, spodoba Ci się tu. A ile byś miał koszenia!- zaśmiałam się
-Hahahahaaha dzięki Ci wielkie, zapytaj, czy nie potrzebuja pomocy przed weselem, to chętnie pomogę - śmiał się. - Hola, hola! Jesteście w Bełchatowie! Godzina i jesteście u nas! Dopiero wieczorem idziemy na siłownię, teraz mozemy robić co chcemy. Namów Kamę, zrobi niespodziankę Zatiemu, bo chodzi i tęskni jak skurw.. to znaczy bardzo tęskni.-
-Jasne, postaram się ją namówić. Po tym co dzisiaj zobaczyła będzie pewnie chętna do odwiedzić, żeby mu podziękować -
-Dobra, to idę się położyć na chwilę. Daj znać co i jak-
-Jasne, do zobaczenia mam nadzieję.-
-Do zobaczenia Emm.-

Bartman i dziewczyna ?! Żaden portal o tym nie pisał, a jestem przecież na bieżąco. No cóż, widocznie dobrze się kryją i są szczęśliwi.

Postanowiłam wrócić do Kamy, wstałam z ławki i ... znowu zakręciło mi się w głowie. Ciekawe co się dzieje.. Chyba pora kupic jakieś witaminki, albo zjadać więcej owocków. Otrząsnęłam się i powoli wstałam, teraz juz było lepiej. Poszłam w stronę wejścia, kiedy Kama z niego wyszła. Cała w skowronkach. Nie nie zazdrościłam jej, ale cieszyłam sie tak jak ona.
Wytłumaczyłam, że dzwonili siatkarze i że może warto zrobić im niespodziankę. Tak jak się spodziewałam, Kama tak się ucieszyła, że zobaczy Pawła, aż pobiegła do samochodu i poganiała mnie.

Całą drogę śpiewała wszystkie piosenki które leciały w radiu, nawet te, których słów nie znała. Zatrzymałyśmy się w małym sklepiku po drodze, żeby kupić parę słodkości dla siebie i ewentualnie żeby podzielić się z siatkarzami. Napisałam do Zibiego, że za chwilę będziemy, i żeby wyszli, bo przecież nie wpuszczą nas tak do ośrodka. Odpisał szybko, że nie ma sprawy, idą na podbój spalskiego laso-parku :)

Podjechałyśmy, zaparkowałyśmy, zabrałam słodycze do torebki. Było strasznie ciepło, aż im współczułam takiego trenowania.. usiadłyśmy na jakieś ławeczce i czekałysmy ;) Z daleka było widać 'ciemną masę' , wielkie osobniki, że całe słońce nam przysłonili. Kama gdy zobaczyła Pawła, pobiegła od razu do niego, padli sobie w ramiona, całowali, patrzyli w oczy i szeptali tylko 'dziękuję' albo 'kocham Cię'. Reszta siatkarzy szła w moją stronę. Śmiali się, rozmawiali i.. przeszli obok, nawet na mnie nie spojrzeli. Siedziałam z otwartą buzią, a oni przeszli parę metrów i wybuchnęli śmiechem
-zamknij buzię, bo mucha Ci wleci ! - zawołał Kubiak i podbiegł w moją stronę. Nie spodziewał się, bo dostał od razu 'mięśniaka' w ramię
-Ej! bo trener będę miał siniaki !- zaśmiał się i mnie przytulił. Chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać otwartość tych ludzi.
-Jesteście niemożliwi! - wstałam i teraz każdy mnie przytulił. Oczywiście nie obyło się bez
-Jej, nie połamię Cię ? -
-Ale masz kościste plecy ! -
Na końcu podszedł Zibi, chwycił mnie za biodra i stwierdził
- To kakao nic nie pomogło. - popatrzył mi w oczy i przytulił mnie. Potem [ nie opuszczając mnie na ziemię] stwierdził, że idziemy nad jezioro na chwilę. Kubiak w podskokach zabrał moja torebkę, z której oczywiście wysypały się słodkości. Wszystkim zaświeciły sie oczy, a  Zbigniew delikatnie położył mnie na ziemię. Za to teraz podbiegł Igła i zarzucił mnie na ramię.
-No chyba Cię pojebało - zaśmiałam się i zaczęłam wyrywać.
-Nie, po prostu nie możesz spalać już kalorii, bo całkiem znikniesz, a musisz mnie pomalować !-
-Przestańcie, przecież jem normalnie! Nawet na treningi nie chodzę ostatnimi czasy, to nie spalam nic ! -
-To może zrób jakieś badania ?- pierwszy raz zobaczyłam taką powagę w jego oczach.. Długo nie wytrzymał bo zaczął się sam z siebie śmiać, tak że prawie mnie upuścił, jednak Nowakowski zdążył chwycić mnie za ramię.
-Przepraszam, ale uświadomiłem sobie, jaką zrobiłem minę i nie wytrzymałem - śmiał się tak, że myślałam że pęknie, siatkarze aż przystanęli, bo nie wiedzieli co się dzieje i tylko patrzyli na nas jak na debili.
-Spokojnie, sytuacja opanowana - powiedział i rzucił się na ciastka, które Kubiak wyciągnął z mojej torebki.

Szliśmy tak co chwilę wybuchając śmiechem, popychając się. Siatkarze zajadali się żelkami, cukierkami, ciastkami, jakby nie jedli tego rok :) ja szłam spokojnie, wcinając mojego ulubionego wiśniowego Chupa- Chupsa, gdy nagle podbiegł do mnie Jarosz i Kurek.
-Emm.. słuchaj..- niepewnie zaczął Kuba - bo moja Agusia ogląda Twoje filmy.. no i prosiła mnie, bo Cię podziwia, no i ... nie chce się narzucać, ale marzy się jej, żeby wystąpić w Twoim filmie..- popatrzył pod nogi. Spojrzałam na Kurasia
-Ja tu jestem jako przyzwoitka, bo Kubuś się wstydzi - i posłał mi ten słynny uśmiech ,w którym miał oczy jak chinka. Jakież to słodkie pomyślałam.
-Kuba, weź przestań. Bo ja sie czuje teraz jakbym była jakąś gwiazdą pokroju Was - zaśmiałam się - Jasne, tylko musiałybyśmy się wcześniej zgadać i takie tam, niech napisze do mnie maila czy coś, albo daj jej mój telefon - powiedziałam. Jarosz wygladał tak jakby mu ktos zrzucił 50 kilo z pleców. Uśmiechnął sie i powiedział pod nosem
-Będę miał gdzie spać - zdziwiłam się i popatrzyłam na Kurasia
-Aga mu powiedziała, że jak nic nie załatwi, to nie wpuści go do domu. - zaśmiał się i klepnął go w plecy. Czułam takie ciepło na sercu, że ktoś docenia moje starania, mimowolnie sie uśmiechnęłam, Kuraś objął mnie ramieniem i zapytał
-Jaki smak- popatrzył na lizak
-Mój ulubiony wiśniowy -
-O ! ja też go lubie !- w tej chwili wyrwał mi go, wsadził sobie do buzi i zaczął uciekać.
Stanęłam w miejscu jak wryta, z otwartą buzią. Zaraz przez nich mi się zawiasy w szczęce rozregulują, bo za często mam taka minę :D
-Co jest? - zapytał Zibi, który wpadł na mnie, bo szedł parę kroków za mną.
-On.. On ukradł mi lizaka z buzi -
- Siurak ? On ma obsesje na tym punkcie, jeszcze wiśniowe chupa-chupsy to jego spełnienie marzeń, wszystkie juz wykupił. Tak samo jak colowe i pewnie inne też- śmiał się, a razem z nim Winiar który szedł obok.
-Niestety, juz go raczej nie dostaniesz z powrotem..- 
Znowu stałam jak wryta. Te oczy.. Przecież tyle dziewczyn o nich marzy.. A ja je mam na wyciągnięcie ręki..
-Emma.. Em ! EMILIA! - usłyszałam - Halo tu Ziemia, jesteś tam ? - Zibi potrząsnął moim ramieniem.
-Jestem, jestem, tylko się zapatrzyłam. Na żywo są jeszcze fajniejsze, niż na tych wszystkich zdjęciach- powiedziałam do Winiara
-Aaa to juz wiemy, czemu się zwiesiła..- śmiali sie ze mnie obaj..

~~~~
Znowu jeden dzień a tyle rozdziałów z nich zrobię :) ale nie umiem się powstrzymywać od tych wszystkich opisów.
Polecam, ale uwaga, płakałam jak bóbr. Za kazdym razem gdy przeczytam jakieś zdanie o nim, to to robię [Arkadiusz.] Ehh.. wpadam w melancholijny nastrój.

niedziela, 22 lipca 2012

13.À deux, à mille, je sais qu'on est capables. Tout est possible, tout est réalisable

O nie, musiałam wstawać tak wcześnie... wzięłam prysznic, lekko się pomalowałam, ubrałam krótkie szorty i żółtą bokserkę, bo dzień zapowiadał się bardzo dobrze. Zrobiłam parę kanapek Benowi z tym co lubi najbardziej- dżem :) a dla siebie i Kamy słodkie bułki z nutellą. Coś słodkiego się należy od życia ;) Ben wyszedł z łazienki, jak to ma w zwyczaju w samych bokserkach, pocałował mnie w czubek głowy i lekko klepnął po tyłku
-ejj, co to miało być cwaniaczku ?-
-Taki tam odruch bezwarunkowy- i puścił mi oczko. -jak jest po czym klepać to nie wolno przepuścić okazji, nie uważasz ? - i zbliżył się do mojej szyi. Czułam jego ciepły oddech.
-To klientki w pracy też tak klepiesz ? - zapytałam.
-Hmm - zastanowił się. Od razu na niego popatrzyłam, on sie tylko uśmiechnął i powiedział - po co klepać inne jak mam taka sztukę w domu ? Choć powiem Ci, że coś ostatnio Ci tyłeczek zniknął, może odpuść juz bieganie i treningi, bo mi cała znikniesz. - i pocałował mnie, przyciągnęłam go mocniej do siebie. Lekko się oderwałam od jego ust i powiedziałam
-Hmm, to może zabiorę parę Twoich kilogramów ? - zadziornie się uśmiechnęłam. Wiedziałam, że Ben ma mała obsesję na punkcie swojego ciała, odkąd w śmiechu powiedziałam mu, że ma słodkie pulchne policzki. Nic nie powiedział, tylko od następnego dnia zaczął jeździć rowerem do pracy i to okrężną drogą. Efekty było juz widać, ale lubiłam mu dokuczać.
-osz Ty! - powiedział i rzucił sie na moja szyję gryząc ją i robiąc malinki. Do tego oczywiście musiał mnie łaskotać.
-Nie ! Ben! Ben! przestań, jak ja będę wyglądała ? Tego nie da sie zakryć, aaaaaa!-  tak krzyczałam że przybiegł Chuck i zaczął szczekać. Ben zabrał go i wyprowadził przed dom, w tym czasie zdążyłam zrobić oględziny 'miejsca zbrodni' na szczęście, oprócz odbitego kółeczka z zębów, nie było malinek i innych śladów.
-Masz szczęście- zaśmiałam się pokazując szyję. Zabrałam torebkę z wieszaka i lekki sweterek, w końcu jest wcześnie, więc słoneczko dopiero się rozkręca. Dałam mu buziaka i wybiegłam z domu prosto do samochodu Kamy.
-O widzę, że nie chciał Cię puścić - śmiała się patrząc na moja szyję.
-Nie było tak źle, patrz co mam !- pokazałam na kanapki
-Mniam mniam, dobrze że masz bo nie zdążyłam zjeść w domu. Wstąpimy gdzieś na kawę ? -
-Jasne, ja proszę sok, bo do tego świństwa ciągle nie umiem się przekonać.-
-Jesteś chyba jedyną dorosłą osobą którą znam i która nie pije kawy. No, oprócz Bartmana, ostatnio do nas wpadli wszyscy no i robię kawę, a on mi wyskakuje, że chce sok, bo nie pije kawy. Tylko tymi swoimi RedBullami się truje.-
-Przestań, to jeszcze gorsze niż kawa, herbata i fajki razem wzięte. Przecież od tego serce może wysiąść. Jak byłam młodsza, to miałam w jednym dniu jakieś zawody, potem próbę a potem trening i wypiłam tego z3litry, to serce mi biło jak głupie i na występie nie umiałam równowagi utrzymać.. -
-Występie?-
-Tańczyłam kiedyś w szkole, to była pasja, chciałam sie tym zająć nawet, porobić kursy...-
-Wszystko przed Tobą-
-Co Ty, czasy się zmieniły, chcę masować i to jest priorytet teraz-
-A makijaż ?-
-Ben proponował mi pracę.. Ale to jest hobby, mogę Cię pomalować na ślub, na każdą inna okazję, Ciebie, Twoja rodzinę, obce osoby.. Ale to nie jest to co mi się marzy.-
-Rozumiem, sama też kiedyś robiłam wszystko, żeby spełnić się przede wszystkim zawodowo. Ale..- zawahała się
-Ale ? Co się stało ?-
-Poznałam Pawła, wyprowadziłam się z nim do Bełchatowa, zostawiając tu wszystko. Stwierdziłam, że to jest moje spełnienie. tam też mogę znaleźć pracę, przyjaciół.. Ale Paweł jest najważniejszy.- Uśmiechnęła się
-No tak, co miłość robi z człowiekiem- zaśmiałam się
-No ale przecież Wy też się kochacie, nie byłabyś zdolna poświęcić swojej wymarzonej pracy, dlatego że Ben na przykład chce założyć salon w innym mieście ? -
-Nie mam pojęcia. Zawsze myślałam, że najważniejsze jest dla człowieka to, żeby czuł się spełniony. Dla mnie to znaczy pracować w moim wymarzonym zawodzie i mieć z tego frajdę. A jak znajdę faceta który pokocha mnie taką jaką jestem to będzie to spełnienie absolutne.-
Kama zaśmiała się lekko i zjechała na stację paliw, zatankowała, zaparkowała obok i poszła po kawę i sok wiśniowy dla mnie.

Droga mijała nam dość przyjemnie, klimatyzacja chłodziła ciepłe powietrze z zewnątrz, w radiu o dziwo leciały znośne piosenki, a pani z GPS' nie irytowała nas zbytnio swoimi uwagami. Jechałyśmy jakieś 3,5 godziny, gdy dojechałyśmy pod mały pałacyk. o tak można to nazwać pałacykiem, zameczkiem, dworkiem.. Na jedno wychodzi. Piękny taras, zadaszony, gdzie spokojnie mogłoby tańczyć parenaście par, z jednej strony mała polanka, z drugiej mały park, parę ławeczek i fontanna przedstawiająca zakochaną, tańczącą parę. Weszłyśmy do środka, wszystko było z drewna, ale nie wygladało na wiejską chatę. Zaparło mi dech, Kami też. Od razu zadzwoniła do Pawła, nie zwracając uwagi że może mieć teraz trening.
-Wydałeś na to majątek !- wyskoczyła na niego
-..-
-Czy mi się podoba ?! Tu jest pięknie!! -
-..-
-No dobra, kocham Cię wariacie, uważaj na siebie. Pa - cmoknęła w słuchawkę, popatrzyła na mnie i powiedziała
-Trening..-
I poszła rozglądać się dookoła, ładna wielka kuchnia, wielki parkiet, barek.. a na górze parę pokoi dla gości..
-To musiało kosztować majątek..- powiedziałam rozglądając się po kaskadach kwiatów otaczających balustradę.
-Pewnie tak.. Paweł nie chce powiedzieć ile. Twierdzi, że ma tyle pieniędzy i nie ma co z nimi zrobić, a że ślub się ma raz w życiu to może sobie pozwolić..- uśmiechnęła się. Widziałam, że zakochała sie w tym miejscu od 1 wejrzenia. Zresztą, kto by się nie zakochał. Siadłam na ławeczce w parku.. Kama od ponad godziny ustala menu, co z wystrojem.. Stwierdziłam, że muszę się przewietrzyć, bo myślałam że pęknie mi głowa.. Wsłuchiwałam się w śpiew ptaków i szum drzew.

    Na na na na na! You make me feel good, na na na na na  

wiadomo, ktoś musiał przerwać taką piękną chwilę i zadzwonić. 
Nawet nie patrzyłam na wyświetlacz, odebrałam leniwym
-Hallo ? -
-Czeeeeeeeeeeeść! - usłyszałam zbiorowy wrzask. Acha, siatkarze się nudzą
-Czy Wy nie macie teraz treningu ? - 
-Mieliśmy, godzinka  na basenie- usłyszałam Igłę.
-A teraz dzwonimy do Ciebie! - Kubiak zawołał, a bardziej może zaśpiewał
-Jest tam gdzieś Kama ? Bo nie dobiera ode mnie telefonu- Tym razem do telefonu dorwał się Zati
-Jest, to znaczy nie ma. Ustala szczegóły ślubu, menu i takie tam. A ja siedzę na pięknej ławeczce, w pięknym parku, w pięknym miejscu i zachwycam sie Twoim dobrym gustem - 
-Wiedziałem, że się spodoba.- zaśmiał się.
-Dobra oddawać mi telefon, to ja dzwoniłem!- zawołał Zibi.
-Cześć, serio tam jest tak pięknie ? -
-Tak, poczekaj troche to sam się przekonasz. Ale... no brakuje słów. Byleby pogoda się nie zepsuła.-
-Kurczę, dawno nie byłem na żadnym weselu, będzie ciekawie. Trzeba będzie podensić co nie co - usłyszałam jego śmiech. 
-O taaaak, to jest to co tygryski lubią najbardziej- odchyliłam głowę do tyłu by złapać trochę słońca.
-Może przeszkadzam ? -
-Nie co Ty, przestań, cieszę się że dzwonisz-
-No bo w sumie trochę głupio teraz się czuję, w końcu masz narzeczonego, a ja tak sobie do Ciebie dzwonię i tym podobne..-
-Przestań, to ja powinnam się zastanawiać, czemu ZBIGNIEW BARTMAN do mnie dzwoni - wyszczególniłam i przeliterowałam jego dane osobowe.
-Dzwonię bo Cię lubię, i masz czas żeby ze mną pogadać praktycznie zawsze, to się ceni - zaśmiał się - a tak na serio to, po prostu moja dziewczyna ciągle pracuje i wyznaczyła mi pory o której mogę do niej dzwonić.. a to za mało, albo jestem za duży bo potrzebuję więcej- odpowiedział..


~~
 sadystka, przerwę w tym momencie :)
Dajcie znać jak sie podoba ! :D

piątek, 20 lipca 2012

12. Bez tej paranoi po prostu żyć, mimo wszystko.

Dni mijały, Bartman czasem coś napisał, ale zazwyczaj było to coś typu
' Ale dostaliśmy dzisiaj w dupe od trenera. Nic tylko spać cały dzień..'
czasem dzwonił na skypie, jak mieli trochę wolnego czasu, wtedy przychodziła do mnie Kama i robiliśmy sobie konferencje :) Było zawsze dużo śmiechu, tańczący Kubiak, Kurek który ciągle wcinał energetyzujace lizaki, przechodzący Winiar który ciągle cos sobie śpiewał pod nosem, Igła wyskakujący z szafy i straszący wszystkich, Zati z Nowakowskim spadli z łóżka ze śmiechu, gdy wyskakując z szafy Igła uderzył drzwiami Żydadłę, ten w odwecie rzucił sie w pogoń za libero po całym piętrze, tak że musiał zainterweniować Guma.
Taka rozmowa to była zawsze jakaś odskocznia od treningowej rutyny.

Z Benem udawaliśmy, że nic się nie stało. Żyliśmy tak jak wcześniej, nikt dookoła nie wspominał o ślubie, widocznie Ben poinformował resztę o 'małym problemie'.

Nadszedł czas na wielki Final Six, chłopaki pojechali do Bułgarii, i koncentrowali się maxymalnie, w końcu są realne szanse na medal.
Emocje jakie towarzyszyły mi i Kamie przed każdym meczem sięgały zenitu. Kama ciągle siedziała w Krakowie, nie miała ochoty wracać do pustego mieszkania. Wszystko dookoła nas dotyczyło siatkówki. Gdy zobaczyłam rozpiskę meczów, ucieszyłam się. Dzień w którym miał być rozgrywany mecz finałowy był dniem w którym miałam się bronić. To mógł być podwójnie najlepszy dzień :) Tylko Ben ciągle narzekał, on się tym nie interesował.
-Czemu musisz oglądać każdy mecz? Zobaczysz powtórkę, w czwartek jest ostatni dzień w którym będzie można zobaczyć ten film w kinie!- krzyknął raz na mnie, gdy zapytał o moje plany.
Atmosfera między nami była w tym czasie bardzo napięta. Nawet nie powiedziałam mu o swojej obronie. Wiedział tylko Zbyszek, który zadzwonił z ważną informacją.
-Cześć, dzwonię, bo miałaś dowiedzieć się ode mnie gdzie spędze następny sezon- gdy to usłyszałam, od razu miałam serce w gardle. Wyobrażałam sobie jak bedę szukać informacji na koreańskich stronach o tym co u niego.
-Halo ? Jesteś ?-
-Tak, tak, tylko z wrażenia nie wiem co zrobić, chyba siąde.-
-Spoko jest, nie będę musiał latać samolotem, żeby kosić Ci trawę !-
-Czyli nie idziesz do koreańców ?-
-Nie!- czułam, że sie uśmiecha.- podpisałem dzisiaj kontrakt z- tramtarararararam, usłyszałam w tle głos Igły- RESOVIĄ! -
- Coooooooooooooooooo ?! -Szczena mi opadła
-Yyy, liczyłem na pisk i  radośc z Twojej strony-
- Yyy to nie tak, ja sie cieszę, to znaczy nie cieszę, ale cieszę !- plątałam się - Będziesz miał szansę się rozwijać, no i dziękuje.-
-Za co mi dziękujesz ?-
-Za to, że nie będę musiała uczyć się jakiegoś dziwnego języka, żeby rozumieć artykuły o twojej grze - zaśmiałam się, a on razem ze mną.- w ogóle jest sprawa.-
- Jaka ? -
-Musicie dojść do finału, wtedy bedziemy mogli prawdopodobnie uczcić więcej niż jedną rzecz-
-Nie rozumiem..- wyobraziłam sobie jego minę teraz i się zaśmiałam.
-Bronię się w dzień finału ! W sumie dziwnie, że gracie finał w piątek już. -
-Tak juz jest, gramy w ciągu tygodnia, a nie w weekend. To będziemy mieli co opijać soczkiem, albo Monte do picia, Kurek poleca !- uśłyszałam tylko 'ałaaa' i śmiech wszystkich dookoła. -Dobra muszę kończyć, zbieramy się na masaże do Olka, a mnie musi dodatkowo masować, bo Kuraś mnie bije..-
-Trzymaj się, pozdrów wszystkich, no i trzymam kciuki. Zlejcie Brazylijczykom dupcie!-
-haha, obiecuje. Jak nie na boisku to po meczu -
-Nie obiecuj mi niczego nigdy. Taka zasada. Do usłyszenia znowu. -
-Trzymaj się ciepło Emm-

Nie zdążyłam dobrze odłożyć telefonu jak zadzwonił kolejny raz.. Na wyświetlaczu zobaczyłam " Kama'
-Cześć, już się stęskniłaś, że dzwonisz ?-
Taaaak, nawet bardzo-zaśmiała się- dzwonię, żeby zapytać co kupić na mecze ? -
-Słodycze, dużo słodyczy ! no i ewentualnie jakieś winko, albo biały rum, zrobimy sobie mochito. Ben jest mistrzem, bedzie nas obsługiwał. Albo Somersby. Albo wszystko naraz, w koncu czekają nas 3 dni emocjonujących meczy!-
-A jak ja po takiej dawce alkoholu wrócę do domu ?! -
-Nigdzie nie wracasz, siedzisz u mnie 3 dni, czy tego chcesz czy nie. Tyle że jednego dnia zostajesz sama bo musze załatwić pilną sprawę z rana, ale szybko zejdzie, myślę.- Nawet jej nie zdradziłam co będę robić w tym czasie.
-A co robisz jutro ? Pojechałabyś ze mną na małą wycieczkę, ogarnąć naszą salę na wesele ? -
-Jasne nie ma sprawy, a daleko to ? -
-W Bełchatowie.-
- Trochę daleko, ale wszystko ogarniemy. Liczę, że wiesz gdzie to dokładnie jest, bo mój wrodzony GPS nie działa, chyba nigdy nie działał - zaśmiałam się
-Twój GPS nie działa, ale za to mój w samochodzie jak najbardziej- usłyszałam jej śmiech - będę po Ciebie koło 8, bo trochę nam zejdzie..-
-Spoko, ogarnę jakieś kanapeczki na drogę -
-To do zobaczenia-
-Trzymaj się -

Uff, chyba już nikt nie zadzwoni. Mam czas ogarnąć troche dom, bo później nie będzie kiedy. Nie zamierzam robić nic w czasie wielkiego finału. Taka nagroda :) Oby wszystko się udało..

~~
Będę musiała chyba trochę zwolnić, bo w blogu raz dwa będa IO, a w realu trzeba trochę poczekać.
pozdrawiam ;))
Mam dziwny humor, nie wyszły mi studia w tym roku :( musze się bardziej postarać i poprawić maturę i spróbować za rok. Bo chcęęęęęę
Mam pomysł na kolejne dwa blogi. Jeden będzie krótki, drugi może zacznę, gdy skończe tego :)
Czekam na jakieś komentarze, cokolwiek :)

środa, 18 lipca 2012

11. Jeszcze wierzę, że będę cię kochać, po happy endzie nie skończy się film.

Ben zjadł pizzę pojechaliśmy na zakupy. Praktycznie nie się nie odzywaliśmy do siebie, jedynie coś związanego z zakupami które robiliśmy.
Powrót do domu, kakao i przed tv. Ben coś robił na komputerze, a ja siedziałam i oglądałam powtórkę meczu, gdy nagle dostałam sms

Z: Jesteśmy już na miejscu, padam na twarz.  A wy jak ? jadłaś coś ? Zjedz za wujka Zbyszka, niech Ci idzie w boczki, przyda Ci się. aa no i masz pozdrowienia od Kubiego, siedzi mi nad głową i śpiewa.. 

E: Ma siły do tego, bo nie kosił trawy dzisiaj :) Nie musiałeś tego robić, mówiłam Ci. Dziękuje za pozdrowienia, możesz go ucałować ode mnie. U nas bez zmian. Dwa zdania zamieniliśmy dzisiaj, ale się nie dziwie, trzeba trochę czasu.. Właśnie pije kakao, słodkie tak, że łyżeczka stoi pionowo ;> Więc pójdzie w boczki, o to się nie martw.

Z: Kakao dobre na wszystko :) Koszenie trawy się przydało, nie będę miał problemu z zaśnięciem. Przyjadę znowu kiedyś pokosić ! :D Nie będę całował. Zostawię to Monice :D

E: Trzymam za słowo, ale teraz marsz do łóżka, to rozkaz :) ! Niech Ci się przyśni 3 kilo wiśni czy coś takiego :D

Z: Kolorowych snów :*
 **

-Kochanie..- usłyszałam..- Niech będzie tak jak kiedyś, jakby to się nie wydarzyło. Nie chce tej dziwnej atmosfery miedzy nami.-
-Ale nie można zachowywać się jakby nic się nie stało.. Ale jeżeli tak chcesz, to dobrze..- uśmiechnęłam się. Ben przysunął się do mnie i objął ramieniem. Wtuliłam się w niego mocno. Brakowało mi tego, mimo że minął jeden dzień.. Popatrzyłam w jego oczy, w nich zawsze widziałam najwięcej. Teraz nie mogłam odczytać nic, czy jest zły, smutny, szczęśliwy. Zbliżył twarz do mojej i delikatnie musnął mnie ustami, po chwili całował coraz mocniej, gryzł moje usta, szyje, uszy. Nie byłam mu dłużna. Delikatni wsunęłam swoja dłoń pod jego koszulkę, dotykając jego pleców. Po chwili jego dłonie sprawnie ściągnęły moją koszulkę i dotykały zachłannie całego mojego ciała. Rzucił ją gdzieś w kąt pokoju, parę sekund później dołączyła tam jego. Podniósł mnie, objęłam go nogami w pasie ciągle całując. Wylądowaliśmy w sypialni na łóżku, położył mnie i przygniótł swoim ciałem. Jego język wędrował od mojej szyi w dół, zwinnym ruchem zdjął moje spodnie. Teraz to ja jestem z góry, całuje go zachłannie, liżę, podgryzam, a rękami zdejmuje mu spodnie. Jesteśmy tylko w bieliźnie, on podziwia moje ciało jak nigdy wcześniej, dotyka, głaszcze każdy kawałek mojego ciała. Delikatnie rozpina stanik i muska ustami moje piersi. To było cudowne uczucie, nawet nie wiem kiedy byliśmy oboje nadzy, by chwilę później połączyć się w jedność. Czułam się jak na początku naszej znajomości. W pewnej chwili nasze ciała zalała fala gorąca, oboje jęknęliśmy i upadliśmy na poduszkę, wtuliłam się w niego i zasnęliśmy z uśmiechem na twarzy.

Obudził mnie Chuck, który wskoczył na łóżko i zaczął lizać mnie po twarzy. Zobaczyłam Bena śmiejącego się i opierającego o drzwi.
-Tak słodko spałaś, ale Chuck był szybszy ode mnie, słodko wyglądacie-
Faktycznie, Chuck leżał koło mnie, z głową na moim brzuchu, przykryty do połowy kołdrą.
-A Ty nie w pracy ? - zdziwiłam się
-Zaczynam dopiero o 12-
- A już myślałam, że cały dzień spędzimy w łóżku..- posłałam mu zalotne spojrzenie.
-Jutro ! - na samą myśl o tym zabłyszczały mu się oczy - a teraz chodź, śniadanie czeka!-
Podniosłam się z łóżka, ale szybko na nie upadłam. Zobaczyłam przestraszoną minę Bena, który podbiegł od razu do mnie i kucnął na przeciwko
-Zakręciło mi się w głowie, spokojnie. Za szybko wstałam, a wypompowałeś ze mnie wszystkie siły wczoraj- Uśmiechnęłam się i ucałowałam do w czoło.
-Może zostanę?-
-Nie ma mowy! Idziesz do pracy a ja może nagram jakiś filmik, bo dawno nic nie robiłam-
Wstałam powoli, Ben złapał mnie za rękę, Chuck szedł za nami, prosto do kuchni gdzie czekały na mnie tosty i sok, a na niego pełna miska jego ulubionego jedzonka.

**
Nagrywałam właśnie nowy filmik, tłumaczyłam dziewczynom co się u mnie działo i przy okazji pokazałam kolekcję moich kolczyków i bransoletek. Obrobiłam go trochę i zaczęłam przesyłać na YT. Zostawiłam sprzęt i stwierdziłam, że trochę poczytam i pouczę się do licencjatu zanim pójdę na trening.

~~
Krótszy, ale nie ma co więcej o tym. :) powoli do przodu.
pozdrawiam ;))

poniedziałek, 16 lipca 2012

10. Can you blow my whistle baby, whistle baby ?

Otworzyłam oczy, wszystko mnie bolało, bo leżałam zwinięta na kanapie. Herbata dawno już wystygła. Rozejrzałam się i zobaczyłam kapcie Bena, jeden leżał w kuchni pod krzesłem a drugi leżał na półce z kluczami.. Trochę mnie to zastanowiło, jak on to zrobił, ale widocznie zaspał..
W kuchni nie znalazłam nic do jedzenia, no tak  piątek, dzień w którym robimy wielkie zakupy na resztę tygodnia..
 Zabrałam karton z sokiem i wyszłam przed dom, Chuck leżał i grzał się w słonku, które przyjemnie padało na moją twarz. Weszłam do środka, spiełam niedbale włosy, ubrałam sportowy top, krótkie spodenki i wyszłam przed dom. Po drodze spojrzałam w lustro, wyglądałam całkiem całkiem. Ostatnio troche schudłam z  tych całych nerwów przez szkołę, zaręczyny.. Wyciągnełam z garażu kosiarkę i już miałam ją odpalić jak zobaczyłam, że przed domem staję taksówka. Patrzę i nie mogę uwierzyć własnym oczom. Zbigniew! co on tu robi?! Podchodzi do bramy, ale zaraz przybiega Chuck i szczeka. Biegnę tam
-Chuck, chodź tu. - Łapię go za obroże - Co Ty tu robisz ?!-
-Jak napisałaś, że trzeba kosić, to stwierdziłem, że chętnie pomogę. Jak byłem młodszy zawsze lubiłem zapach świeżo skoszonej trawy, a to jedyna okazja chyba. W Spale panowie konserwatorzy nie dadzą mi pokosić trawy..-
-Myślisz, że ja dam ?! Jeszcze cos Ci się stanie, trener by mnie zabił. W ogóle jesteś ZB9, nie jesteś od koszenia trawy. - wyszczerzyłam się do niego
-No weź, opalę się trochę przy tym, będą myśleli, że byłem na wczasach na parę dni :D i nikt nie pomyśli, że jestem taki leniwy, że mi się nie chciało nigdzie jechać - puścił mi oczko, odłożył torbę z którą przyjechał na taras. Krzyknął, że napije się soku. Czuł się jak u siebie, nawet szklanki nie potrzebował.
-Dawaj mi tą maszynę!- zawołał i ... ŚCIĄGNĄŁ KOSZULKĘ.
:O - tak właśnie wyglądałam. no może nawet tak - : (     )
-Co Ty robisz? ubierz się.- ledwo powiedziałam, bo nie mogłam oderwać wzroku od jego ciała.
-To jak bym miał się wtedy opalić ? - Zaśmiał się i odpalił kosiarkę.

Patrzyłam na niego jeszcze chwilę. Musiałam się czegoś napić i ostudzić swoje emocje. Przecież widziałam go już bez koszulki, miliony razy, w koncu takie zdjęcie zdobi wyświetlacz w moim telefonie.
Wyłączył kosiarkę, bo miał już pełny kosz, a ja siedziałam i łapałam promienie słońca.
-Może mała przerwa na sok ? -
-Co Ty, myślisz, że się zmęczyłem ? pff, nagroda po skoszeniu całej działki.- uśmiechnął się i popatrzył na prażące słońce.- no dobra, może po połowie - zaśmiał się, pogłaskał Chucka, który o dziwo był przyjaźnie do niego nastawiony.
Stwierdziłam, że nie wypada tak leżeć i patrzeć na niego, tylko trzeba coś robić. Tak! umyję auto. Trochę udobrucham Bena.

wyjechałam z garażu, odkurzyłam w środku i przetarłam wszystko, więc czas umyć je z zewnątrz. W tym czasie Zibi kosił i wyglądał, jakby sprawiało mu to radość. Dziwny człowiek :P
Podłączyłam węża ogrodowego z zamiarem opłukania auta. Zbyszek usiadł na tarasie z kartonem soku i patrzył w moja stronę.
-Nie patrz tak na mnie, bo zrobie coś głupiego pewnie.-
-oo dlatego chętnie popatrzę - popatrzył się na mnie tym swoim zadziornym wzrokiem.
Dobra skup się Em ! Spokojnie odkręciłam wodę, ale nie spodziewałam się że będzie pod takim ciśnieniem i wąż po prostu wypadł mi z rok i zaczął 'skakać' dookoła i oczywiście byłam od razu cała mokra, zanim zakręciłam wodę. Bartman popluł się sokiem, tak bardzo się śmiał. Ja skapitulowałam  i tez parsknęłam śmiechem.
-Mówiłam Ci, to wszystko Twoja wina!- zawołałam. -Za karę musisz mi pomóc !-
-Skosiłem Ci trawę, a Ty mnie chcesz jeszcze wykorzystywać ?!- mimo tych słów, podszedł do mnie. Załapał węża i z ciekawości popatrzył na niego. W tym czasie szybko włączyłam wodę, która go oblała.
-Ej! zimne ! aaaaaaaa!- puścił węża i zaczął uciekać. Teraz to ja zaczęłam go gonić i lać wodą.
-Łatwiej Cię opali teraz! -
-Jesteś okropna!-
-Dziękuje, pracuje na to 22 lata!-
W końcu nam sie znudziło i na serio zaczęliśmy myć samochód. Oczywiście byliśmy cali mokrzy i w pianie,
 ale to nam nie przeszkadzało. Dobrze sie dogadywaliśmy, a Chuck wesoło skakał dookoła.
Po 'pracy' położyliśmy się na tarasie, żeby trochę wyschnąć.

-Chodź sie umyć, zaraz będziesz się świecił jak nawoskowane auto - zaśmiałam się i pokazałam by wszedł do domu.
-Dobrze, że sie rano pakowałem i zabrałem parę rzeczy. -
- Jedna torba? a gdzie masz resztę ? -
-Doba hotelowa się skończyła o 10, i wszystkie rzeczy zawiozłem do Zatiego, bo razem jedziemy do Spały-
-Ręcznik jest w szafce nad pralką- powiedziałam i zaprowadziłam go do łazienki, a sama poszłam do drugiej, która była w naszej sypialni.
Wyszliśmy praktycznie w tym samym czasie
-Tak szybko ? Myślałem że kobiety spędzają w łazience co najmniej pół godziny- zaśmiał się
-Nie jestem taka jak wszystkie -
-To już dało się zauważyć..-
-Niestety, nie mam nic do jedzenia..-
-To też zauważyłem, Ty w ogóle coś jesz ? - podszedł do mnie, złapał w pasie i przestawił. Tak po prostu jak jakiś przedmiot
-Ej ! przestań, co Ty robisz ?! -
-Jesteś strasznie chuda.-
-To moja sprawa. Ostatnio nie było czasu, za dużo stresu i tak jakoś wyszło. Chodziło mi o to, że co piątek robimy wielkie zakupy.. Nie wiem jak będzie dzisiaj.. -
-No właśnie, to może zamówmy pizzę ? -

Śmialiśmy się, gadaliśmy jak starzy znajomi,  miałam wrażenie że czuje się przy mnie bardzo swobodnie, co nawet mi powiedział. Niestety, czas zleciał szybko, była już 17 kiedy pod dom podjechał samochód z Zatim w środku.

-Dzięki za miły dzień - uśmiechnął się
-Miły ? Skosiłeś mi trawę, pomogłeś umyć auto i dalej twierdzisz, że było miło ? -
-Tak, to było miłe. Czułem sie w końcu jak normalny człowiek.. Brakuje mi tego czasem.. W sezonie nie ma czasu na takie rzeczy, no i nie mam nawet gdzie kosić, mieszkam sam, w bloku, bo po co mi dom..-
-Poczekaj jakiś czas, to pewnie Cię usidli jakaś wielbicielka, a ich na pewno nie brakuje! Właśnie !! co z Twoim transferem ? -
-Tajemnica, ale obiecuje, że dowiesz się ode mnie - zatrzepotał swoimi rzęsami, dał mi buziaka w policzek i kazał zadzwonić jak będę potrzebowała. Nawet w nocy.
Stałam na tarasie patrząc na dym za odjeżdżającym samochodem, gdy na rowerze przyjechał Benz  pracy.  Uśmiechnął się lekko do mnie..

~~
o nieee, końcówkę mogłam sobie odpuścić KLIK.

sobota, 14 lipca 2012

9. Bo chodzi o to, by od siebie nie upaść za daleko, nawet jeśli czasem między nami wykipi mleko.

Ben siedział i patrzył w gwiazdy. Usiadłam koło niego, Chuck przybiegł i wesoło machał ogonem, usiadł koło nas i jakby czekał na to co się wydarzy..

-Ben..-
- Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć ?! Jeżeli w ogóle miałaś ? -
- Mówiłam Ci to na samym początku naszej znajomości.- zaczęłam spokojnie.
-Myślisz, że brałem na serio słowa dziewiętnastolatki?!-
-A nie ?! Widocznie powinieneś, może wtedy byś nie zmarnował tych 3 lat ! -poczułam, że zaczyna się prawdziwa kłótnia, wypominanie wszystkich rzeczy. -choć wiesz co ? Przez te 3 lata, to może miałam Cię tylko rok dla siebie, bo większość czasu spędzasz w pracy.-
- Dzięki temu mamy taki dom.-
-Myślisz, że mi na tym zależy aż tak ? Mogłabym mieszkać pod mostem, ważne że z osoba którą kocham i która mnie kocha!-
- Ty też większość czasu spędziłaś na uczelni, potem ubzdurałaś sobie jakąś drugą szkołę..-
-Ubzdurałam ?! To sa moje marzenia i je spełniam ! Miałam siedzieć w domu i gotować Ci obiadki, jak przykładna dziewczyna ? Usługiwać Ci bo jestem kobietą i taka powinna być moja rola ?!-
-Nie o to mi chodzi, ale Ty też nie jesteś bez winy.-
-Ja po prostu chciałam cos robić w tym czasie, kiedy Cię nie było. Robić coś co kocham.-
- Mogłaś pracować ze mną. Proponowałem Ci to..-
-Ale nie chce tego robić, nie po to kończę fizjo, kursy masażu, żeby malować ludzi. to tylko moje hobby! ale Ty nigdy mnie nie słuchasz ! Gdybys to robił, to wiedziałbyś, że nie chce ślubu, nie potrzebuję.-
-Ale dlaczego ?! Wytłumacz mi to jakoś, bo nie umiem tego pojąć. To zwykły papierek, nic między nami nie zmieni.-
- Więc jak nic nie zmieni to po co mi on ? Po co mi to całe bieganie, nerwy ? Jestem szczęśliwa teraz, podoba mi sie moje życie takie jakie jest. -
-Myślałem, że wszystkie kobiety marzą o ślubie, sukni.. -
-To źle myślałeś. Nie chcę, nie potrzebuję. Rozumiesz? Czy mam to powtórzyć więcej razy ?!-
-Nie rozumiem, ale nie musisz powtarzać..-
-Jeżeli jakiś papierek jest dla Ciebie tak ważny.. to przykro mi, ale nie doczekasz się mojej zgody..-
-Nie chcę się rozstać, jeżeli o to Ci chodzi. Za bardzo mi na Tobie zależy, za bardzo się przyzwyczaiłem do życia z Tobą..-
-PRZYZWYCZAIŁEŚ!? -
-Źle to ująłem,jestem z Tobą szczęśliwy, mimo wszystkiego. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Ale zrozum jest mi ciężko. Mam 28 lat, wszyscy liczą, że się ustatkuję... A co z oświadczynami ? -
-Jestem Twoją narzeczoną. Mogę nią być do końca życia jeżeli tylko chcesz..-
-Chcę. Bardzo chcę, ale nie wiem czy wytrzymam.. musze to wszystko przemyśleć..- i poszedł w stronę domu. Widziałam, jak zapala się światło w łazience, później gaśnie. Siedziałam na huśtawce, na którą wskoczył Chuck. Położył głowę na moich kolanach i patrzył smutnymi oczami.. Siedziałam tak jakiś czas, zobaczyłam na telefon która jest godzina 1:30.. Patrząc na niego, w tej samej chwili dostałam sms.

Cześć, tu ZB9. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, ale nie mogę zasnąć, bo trochę się martwię o Ciebie.. :) Pewnie już śpisz i się wygłupiłem, a z Benem wszystko w porządku. Kolorowych ;))

odpisałam :


Nie śpie.. Siedzę na huśtawce i myślę nad sensem życia.. z Benem 'rozmawiałam', ale potrzeba chyba trochę czasu, żeby to sobie poukładać. hahah i ciągle nie mogę uwierzyć w to, że Ty to Ty i z Tobą piszę ! Idź spać i się nie przejmuj takimi głupotami, masz ważniejsze sprawy na głowie pewnie :) 

zadziwiająco szybko odpisał
Ważne, że wyjaśniliście sobie co nieco :) No tak, jutro wieczorem wracamy do Spały i ważniejszą sprawą na mojej głowie jest to, że muszę się spakować, a wszystkie rzeczy są porozrzucane po pokoju hotelowym :) Też idź spać, pewnie nie masz nawet bluzy na sobie i jest Ci zimno. Marsz do domu! :) i tak.. ja to ja, nikt inny. Piękny cudowny, niesamowity, inteligentny, wysportowany, silny, ambitny Zbigniew. 


  Ja :
O! i do tego jesteś bardzo skromny! To się ceni w ludziach, hahah :) Gdybyś mi nie przypomniał, to nie zrobiłoby mi się zimno! Twoja wina. Widzisz, to są ważne sprawy. Idę do domu, brr, ale zimna rosa, trzeba będzie skosić trawę w końcu :) Dobranoc i dziękuje. Bo się uśmiecham. Do telefonu, ale zawsze coś :)

Weszłam do domu, włączyłam czajnik z wodą na herbatę i poszłam się umyć. Później z gorącą malinową herbatą usiadłam na sofie, włączyłam telewizję i okryłam się kocem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam..

~~
to był najtrudniejszy rozdział jaki pisałam. 200 wejść, a ciągle tylko 1 komentarz.. mało motywujące :)
pozdrawiam ;)

piątek, 13 lipca 2012

8. We gotta fight, fight, fight, fight, fight for this love.

-Ale miał Pan wybrać tylko dwie..-
-Wiem, wiem, ale ta- pokazał w katalogu - jest dla tej Pani- i pokazał na mnie. Wszystkim opadła szczena.
-Ale pierwsze niech Kama jakaś wybierze, to jest ważniejsze - starałam się przeciągnąć czas.

 **
- ooo ! to jet to !-
-Zati bedzie zachwycony !-
-Wyglądasz jak księżniczka.-
-Aż brakuje słów!-
-Bierzemy ją! -
- Mi też się podoba- w jej oczach zobaczyłam łzy.
-Kochana, wyglądasz cudownie. Lepszej nie znajdziemy, każdą będziemy porównywać do tej !-
-Ah.. dobra, ale słyszałam że Ty też jakąś musisz przymierzyć ! Poczekamy tu na Ciebie-
Lekko się skrzywiłam co zaraz skomentował Bartman
-Proszę podać tej Pani sukienkę, będzie czekała w przymierzalni.- i wepchnął mnie tam siłą.

Gdy wyszłam, zobaczyłam na ich twarzach 'rybki', wszyscy mieli otwartą buzię i nic nie mówili.

-Napatrzyliście się ? Mogę to zdjąć ? Igła nie rób zdjęć !- ale dostałam tylko fleszem po oczach..
-Wyglądasz idealnie.. Idealna na twój ślub !-
-Jaki znowu mój ślub?!-
- No przecież ostatnio się zaręczyliście- Kama zrobiła zdziwioną minę.
-No tak, ale to nie znaczy, że weźmiemy ślub! -
- Ale jak to..-
- Po prostu, nie chce ślubu! Nikt mnie do niego nie zmusi. Po co mi papierek do szczęścia ? - już miałam powiedzieć, że od tego papierka zaczyna się wszystko popsuć, ale się powstrzymałam ze względu na obecną przyszłą Pannę Młodą.
-Coo ? Nie chcesz wziąć ze mną ślubu? - Teraz to ja miałam rybkę na buzi, gdy zobaczyłam wychodzącego zza wieszaków Bena.
-Ben..- chciałam do niego podejść, ale nie zdążyłam, bo wybiegł ze sklepu, pobiegłam za nim, ale zobaczyłam że wsiadł do auta i odjechał.
Za mną pojawił się Zbyszek
-Przepraszam to moja wina..-
-Nie Twoja, kiedyś musiałby się dowiedzieć. Mam swoje zasady, których nie złamie tak łatwo.. Nie lubie robić czegoś wbrew sobie.-
-I tak się czuje winny..-
-Nie powinieneś, chodźmy do środka, bo pomyślą, że chce ukraść tą suknię.-
- Ale wiesz co ? Mimo wszystko pięknie w niej wyglądasz- uśmiechnął się i otworzył mi drzwi.
Wszyscy patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem, a ja jak gdyby nic poprosiłam panią, żeby pomogła mi ją zdjąć.

Zarezerwowaliśmy sukienkę dla Kamy, miała przyjść za miesiąc na przymiarki. Potem wszyscy się rozeszli, zostałam na rynku z Bartmanem i Kubiakiem.
-Podwieźć Cię ? - zaproponował Kubiak.
- Nie trzeba, chyba muszę się przejść i pomyśleć co powiedzieć Benowi..-
-Pójdę z Tobą-
-Nie trzeba, wolałabym zostać sama.-
-Nie pozwolę iść kobiecie samej do domu, zaraz zrobi się całkowicie ciemno. Pójdę parę metrów za Tobą chociaż, nawet nie zauważysz. -
-No nie wiem...-
-Kubiak pakuj się do auta, dam znać potem gdzie jestem, to po mnie wpadnij.-
-Dobra stary, trzymaj sie Emm, wszystko się ułoży..-
-nie wiem czy tego chce- wyszeptałam, nie usłyszał tego, tylko Bartman dziwnie na mnie spojrzał, ale nic nie powiedział. Dostałam buziaka na pożegnanie i obietnicę, że zobaczymy się za niedługo.

Ruszyłam w stronę domu, miałam milion myśli w głowie, z tego wszystkiego nawet nie wiem kiedy zaczeły mi się lać łzy. Zbyszek szedł parę kroków za mną, ale usłyszał jak pociągam nosem.
-Ej Mała, masz trzymaj- podał mi chusteczkę.
-Nie powiesz, że mam przestać ?-
-Nie, czasem trzeba płakać, z łzami wylewaja się złe emocje.. Choć nie lubie jak kobiety płaczą.-
Zwolnił i znowu szedł parę kroków za mną.
-Podejdz tu,. nie wygłupiaj się. Czuję się jakby mnie ktoś śledził. Jakiś gwałciciel czy coś.-
- Ja gwałcicielem ?!-
-Masz dobre parametry. Wzrost, siłę.. Choć powiem Ci, że jakbyś mnie zaatakował to moja obrona wyglądałaby mniej więcej tak ;
o nie, nie Zbyszek Bartman chce mnie zgwałcić. i co ja teraz mam zrobić ? Chyba pomogę mu mnie rozebrać!
zaczęliśmy się tak śmiać, że musieliśmy się zatrzymać.
-Jesteś wariatką, w dodatku masz moje zdjęcie na tapecie!-
- Ja wiem, nie tylko dlatego jestem wariatką, ale też temu, że przyjęłam oświadczyny, a nie mam zamiaru wychodzić za mąż..-
-Dlaczego ? -
- Po prostu, nie potrzebuje tego do szczęścia. Wszyscy dookoła mnie się rozwodzą, mają problemy co zrobić z domem, wszystkimi rzeczami, dziećmi.. Ja nie będę miała takich problemów. Może to głupie, ale serio nie dam się zmusić.-
-Rozumiem, każdy ma swoje zasady, ale Ben Cię kocha, widziałem jak patrzył na Ciebie w tej sukni, i potem to rozczarowanie w jego oczach jak usłyszał Twoje słowa..-
- Skąd on się tam wziął w ogóle ? Może nie powinnam była tak mówić.. mogłam to wcześniej załatwić..-
- Jak ubierałaś suknie to dzwonił do Kamy, że jest niedaleko centrum i pytał gdzie jesteśmy. Przepraszam, gdyby nie mój głupi pomysł..-
-Przestań! To nie Twoja wina, tylko moja.. Dobra jesteśmy, tutaj mieszkam.-
-Ładny dom. To dzwonię do Miśka, a Ty idź z nim porozmawiać- pokazał ręką huśtawkę na której siedział Ben..
-Dzięki, za to że mnie odprowadziłeś.- Dałam mu buziaka w policzek, dodatkowo wymieniliśmy się jeszcze numerami telefonu i weszłam do ogródka.

Ben siedział i patrzył w gwiazdy. Usiadłam koło niego, Chuck przybiegł i wesoło machał ogonem, usiadł koło nas i jakby czekał na to co się wydarzy..

środa, 11 lipca 2012

7. That’s how its supposed to be- living young and wild and free.

Chłopaki wrócili w świetnych humorach, Kama z Zatim nadrabiali czas w którym sie nie widzieli, bo siatkarze dostali tydzień wolnego.
Na czwartek umówiłam się z Kamilą na babskie zakupy. Czekałam na nią w centrum handlowym, koło fontanny. Nagle z daleka zauważyłam, że zbliża się do mnie Kama, ale nie sama tylko z paroma siatkarzami i grupą napalonych fanek dookoła.
-Cześć, wybacz mi to wszystko, wiem że to miały być babskie zakupy, ale Zati się uparł i wysłał ze mną paru jego kolegów z drużyny, niektórych to specjalnie tu sprowadził, żebym tylko nie wybrała zbyt wydekoltowanej sukienki, albo za krótkiej.. Grunt to zaufanie, co nie? - zaśmiała się i dała mi buziaka
-Nic nie szkodzi, ale razem z nami jest jeszcze jakieś 30 dziewczyn, które biegają za nimi-
-Spokojnie, dostaną autografy, zdjęcia i sobie pójdą.-

Czekałyśmy na nich 20 minut, byłyśmy pochłonięte rozmową kiedy do nas podeszli do nas: Cichy Pit, Igła z kamerą, Kubiak, Zibi i Kurek.

-Cześć- chórem powiedzieli
- O ! witam i gratuluje udanych meczy :) Mogę prosić o autograf ? - zrobiłam oczy jak kot ze shreka i zaczęłam się śmiać. Podchwycili żart i też wybuchnęli śmiechem, ale gdy przestali
-Żartowałam z tymi autografami, wolałabym mieć zdjęcia.- i zrobilam poważną minę. Ale gdy zobaczyłam ich twarze, na ktrórych było tyle dziwnych grymasów, to musiałam wybuchnąć kolejny raz śmiechem.
-Dobra chłopaki, dość tych żartów, mamy cel i dzisiaj go realizujemy- powiedziałam
-Mówisz całkiem jak nasz trener!-
I tak oto poszliśmy w stronę pierwszego sklepu z sukniami ślubnymi. Igła starał się coś nagrać, ale powiedział w końcu do kamery

' Wybacz Zati, nie dam rady pracować z takimi ludzmi. Zaufaj starszemu koledze!'

i wybuchnął śmiechem tak jak my wszyscy, Kubiak prawie wypluł lody, które jedliśmy, a Kurasiowi omal shake wyleciał nosem.
Pierwsze trzy sklepy i NIC. Kama przymierzyła parę sukienek, ale nie znalazła swojej wymarzonej.. Stwierdziliśmy, że tak łatwo się nie poddamy i wyszliśmy z galerii w poszukiwaniu innych sklepów. Oczywiście nie obyło się bez tłumu krzyczących fanek, Michała który wskoczył na plecy Zibiemu i kazał uciekać.. Oczywiście przewrócili się, gdy Zibi nie mógł wyrobić się na zakręcie w parku i wylądowali na trawie. Chwilę się nie podnosili, dlatego wszyscy do nich przybiegli.
-Ej chłopaki, co z Wami ? Boli Was coś ? - zapytała Kamila
-On chciał nas zabić!-
-Trzeba było na mnie nie wskakiwać!-
-To po co biegłeś baranie ? -
-Sam jesteś baran!-
-Spokój!- powiedziałam z trudem, bo patrząc na nich nie dało się nie śmiać. W końcu i oni zaczęli się śmiać i pomagając sobie wstali. Bartman zdarł trochę rękę, a Kama chcąc mu pomóc, nakleiła mu plaster z... kolorowymi misiami, bo miała tylko taki w torebce.
-Nie będę z tym chodził ! Czy ja wyglądam jak dziecko ? -
-Nie zdejmuj go i tak mało kto go zauważy-
-Ale ja nie chce! - wygiął usta w podkówkę
- Z taką słodką minką, to wyglądasz na pięciolatka, któremu zabrano grabki i wiaderko z piaskownicy i kazano iść do domu- powiedziałam
- Sczelam focha.- i poszedł przed siebie, a my śmiejąc się poszliśmy za nim w stronę wielkiego salonu z sukniami ślubnymi.

-Ej Bartman czekaj!- zawołałam. - Weź się na mnie nie złość, przecież żartowałam.-
-Strzeliłem focha, nie słyszysz jeszcze tej melodyjki i echa po przytupie ?!- prawie zadławiłam się śmiechem, ale wytrzymałam..
-Ej no... bo będę musiała zmienić tapetę w telefonie.. -
- Co ? - w jego oczach rozbłysły iskierki.
- No mam Twoje zdjęcie na telefonie, ale jak Ty strzelasz fochy, to tracisz troche u mnie i będę musiała Cię zmienić na kogoś innego..-
-Ej... - zrobił zamyśloną minę - ja juz nie będę, ale musisz coś dla mnie zrobić.- teraz w oczach miał małe diabełki
-No słucham.- Zbliżył się do mnie i wyszeptał mi coś do ucha.. z zrezygnowaną miną zgodziłam się na to co zaproponował. Doszliśmy do salonu i czekając na resztę opowiadaliśmy sobie SUCHARY

' Ty chyba masz bulimię, ale widocznie zapominasz rzygać.'
' Twój tata jest cukiernikiem ? Nie czemu ? Bo zrobił takie ciacho jak Ty.'
i wiele innych. Kiedy doszła do nas Kama z resztą weszliśmy do sklepu. Wszystkim zaparło dech. Był olbrzymi, piękny, chłopaki od razu rzucili się wybierać suknie dla Kamy. Pani ekspedientka troche ich ostudziła, i kazała usiąść. Potem wręczyła każdemu folder z wszystkimi sukienkami i każdy z nich miał wybrać dwie, nie więcej, tak rozkazała im Kama.  Tylko Bartman zaznaczył trzy..

~~~~
 troche krótszy, ale tu by mi się nie zmieściło wszystko co chcę :)
Myślałam, że skończę go wczoraj, ale wróciłam z Krakowa z testów sprawnościowych i nie miałam już siły.
Dzisiaj za to przerwały mi dwie burze..

Szkoda, że nikt nie komentuje, troche łatwiej by się pisało.. :) See you soon !

poniedziałek, 9 lipca 2012

6. This is how I show my love. I made it in my mind because, I blame it on my A.D.D, baby.

Weszłam do pokoju, gdzie Kama rozmawiała z Zatim na skype. W tle było słychać krzyki, rozmowy i muzykę. Chłopaki jechali autobusem do swojego hotelu. Gdy stałam w drzwiach było słychać
' Gramy o respect, o pierwsze miejsce, o najważniejsze i najcenniejsze..'
Mimowolnie się uśmiechnęłam, cieszyłam się razem z nimi. Gdy mnie zobaczyli, pomachali mi
-Widziałaś ?! Wygraliśmy! -
-Widział, widziałam, nie ominęłabym takiego widowiska- Do rozmowy zakochanych wtrącił się Kubiak, a zaraz za nim Igła zawołał
- Jak wygramy z nimi jeszcze raz, pozwolę Ci mnie pomalować !-
-Trzymam za słowo !- Wszyscy w tle zaczęli się śmiać.
Wyszłam do kuchni dolać sobie soku, jak wróciłam zobaczyłam, że Kama zasnęła na kanapie. Przykryłam ją i zabrałam laptopa do kuchni.

-Kama ? - zobaczyłam Cichego Pita na ekranie
- Kama zasnęła, w końcu jest prawie 7 rano ! i nie spałyśmy w nocy- uśmiechnęłam się.
-Z kim rozmawiasz, daj laptop, no daaaj ! - to co zobaczyłam wywołało u mnie śmiech. Ekran wirował, widocznie chłopaki się trochę szarpali o laptopa Zatiego.
-Uważajcie, bo popsujecie!- zawołałam i pokiwałam palcem, gdy już wreszcie zobaczyłam sprawcę tego wszystkiego - Igłę
- Emma, przygotuj się, przejdę po autobusie i każdemu Cie przedstawię, nie będzie trzeba tego robić na weselu, bo pewnie tam też się zobaczymy- powiedział radośnie  i skierował swoje kroki do pierwszych foteli
Pokazał mi nawet kierowce, całą załogę, każdego z zawodników, choć przecież ich znam bardzo dobrze z telewizji czy internetu. W samym tyle siedział ZB9, koło niego Kubiak a przed nimi DJ Winiar. Igła usiadł koło Zibiego i zaczęli ze mną gadać. Wiedziałam, że siatkarze to otwarci ludzie, ale żeby od razu rozmawiać, z praktycznie nieznajomą osobą ?
-Powiedz coś o sobie.- Zibi lekko się uśmiechnął.
- No więc.. jestem Emma, mieszkam  z chłopakiem.. to znaczy narzeczonym, studiuję, gram trochę w kosza, maluje ludzi..- nie skończyłam, gdy Igła wtrącił
-Oglądaliśmy Twoje zaręczyny ! -
- nie no, nie wierze! aż tak sie Wam nudzi, że oglądacie takie filmiki na YT ? -
- Niee, Zati oglądał jakiś inny filmik z makijażem, który wysłała mu Kama i potem znaleźliśmy ten i tak wyszło..- puścił mi oczko i oparł głowę na ramieniu Zibiego, widocznie skakanie z radości trochę go zmęczyło. Gdy to zobaczyłam powiedziałam
-Nie będę wam już przeszkadzać, pewnie Ty też jesteś zmęczony- skierowałam wzrok na Zibiego
- Nie jestem, choć pewnie gdybym tak skakał po wszystkich, to też bym już padł- z uśmiechem spojrzał na Igłę, który wyłożył się na fotelu obok.
-Długo i tak nie pośpi, za jakieś 20 minut dojedziemy do hotelu-
-Tak długo ? Powinniście mieć hotel gdzeć bliżej, żeby was tak nie męczyć w busach..-
-No tak, ale nie można mieć wszystkiego. No dobra, ale Igła Ci przeszkodził. Mów dalej o sobie.-
- Ale co mam mówić.. Lubie to co robie i jestem szczęśliwa, choć wolałabym już pracować..-
-Co studiujesz? Zawsze o tym marzyłem, nawet próbowałem, ale czasu brakuje.-
-Na siatkarskiej emeryturze sobie to odbijesz :) Jestem na 3 roku fizjoterapii, pisze właśnie licencjat, a właściwie już go skończyłam, tylko czekam na wyznaczenie terminu. Do tego skończyłam szkołę masażu i mam kurs wizażu, dlatego nagrywam filmiki, to było zawsze moje marzenie, wychowywałam się na tym :) Fajnie jest dzielić się wiedzą z innymi, to cieszy. Ostatnio dziewczyna w autobusie mnie zaczepiła i zapytała czy ja to ja. Poczułam się jak jakaś gwiazda- opowiedziałam mu, a on w odpowiedzi stwierdził, że za niedługo będę pracować z jakimiś modelkami na pokazach i że bardzo chce żebym go ze sobą zabrała, jak to mówił poruszał brwiami w charakterystyczny sposób. Gadaliśmy jeszcze chwilę, ale nie było to nic zobowiązującego.
-oo, jesteśmy już przed hotelem. Dzięki za rozmowę, umiliłaś mi nudną podróż - uśmiechnął się.
W tym czasie do kuchni wszedł Ben, zobaczyłam, że jest za dwadzieścia ósma. Zaspany podszedł do mnie, dał mi buziaka w czubek głowy, włączył czajnik i podszedł do lodówki i zaczął się z nią szarpać, popatrzyłam na Zbyszka, a on na mnie i zaczęliśmy się śmiać. Lodówkowe przyssawki pokonały Bena. Usiadł zrezygnowany przy stole i zapytał
-Już nie śpisz?-
- JESZCZE nie śpie. Tak wyszło, że dopiero pójdę się położyć-
-To ja nie przeszkadzam, może się jeszcze kiedyś zobaczymy :) Trzymaj się ciepło, Emm- powiedział Zbyszek
-Ty też, słyszałam, że macie troche wolnego, wiec odpoczywaj ;) -
- Kto to ? - zapytał lekko oprzytomniały
-Zbyszek Bartman, taki siatkarz, Kama zasnęła i ja z nimi rozmawiałam chwilę-
-To ten, którego masz na tapecie ?!-
W tej chwili zobaczyłam, że ZB9 nie wyłączył jeszcze naszej rozmowy i uśmiecha się po mnie, nie zdążyłam nic powiedzieć tylko mi pomachał i wyłączył okienko skype..
-Gupku, on to słyszał, teraz będzie że jestem napaloną fanką ! -
- Przecież nią jesteś...-
- osz Ty ! wstałam i poczochrałam go, mimo iż jego blond włosy były w wystarczającym nieładzie. Tak blond włosy, 3dniowy zarost, mój ideał :) Podałam mu śniadanie, pocałowałam i poszłam się położyć, po drodze zobaczyłam jeszcze na Kamę. Ta spała słodko na sofie.

**
Obudziłam się koło 1, gdy poczułam piękne zapachy, szybko pobiegałam do kuchni i zobaczyłam Kamę, która mieszała sos do spaghetti.
-Nie musiałaś- Uśmiechnęłam się i spróbowałam sosu
-uhmmhmhhmm pyszny ! -
-Cieszy mnie to, troche się rozgościłam w waszej kuchni..-
-Nic nie szkodzi, czuj się jak u siebie -

Opowiedziałam jej o rozmowie z siatkarzami, o lodówce która pokonała Bena, dużo śmiechu było, brakowało mi tego.. Umówiłyśmy się na zakupy w najbliższym czasie, musimy znaleźć idealna sukienkę dla Kamy i dobrać dodatki, tak żeby wszystko dobrze się komponowało.

~~

kolejny rozdział, do tej pory dodawałam je co 2 dni, więc jak dobrze pójdzie tak będzie zawsze. Rozdziały piszę na spontanie, więc wszystko zależy od weny ;)  pozdrawiam.

WYGRALIŚMYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY !!!!!!!! EMOCJE ! pięknee !


jeżeli ktoś to w ogóle czyta i może chciałby jakieś info kiedy dodaje rozdziały to moje gg;  40780648

sobota, 7 lipca 2012

5. When a man loves a woman..

Zrobiłam kolację, Ben w tym czasie gadał z Kamą o jej weselu. Gdy Ben dowiedział się, że na weselu nie będzie fotografa, rzucił propozycją,że to on będzie robił zdjęcia, żebyśmy wszyscy mieli jakąś pamiątkę. Tak, tak, to jego druga pasja, fotografia.. Wszędzie w domu wiszą jakieś zdjęcia, moje, jego, nasze, które robił jego brat. Piękne historie łączą się z każdym z nich, na przykład nad naszym łóżkiem wiszą trzy zdjęcia z naszej sesji zdjęciowej. Wtedy jeszcze między nami 'tylko iskrzyło' sam początek znajomości. Jego brat musiał zrobić zdjęcia, które odda jako praca na zaliczenie semestru. Leżeliśmy na wielkim łóżku w czarnej pościeli, byłam w sexownej białej bieliźnie a on w samych boxerkach klęczący nade mną improwizując, że całuje mnie w szyję. Dookoła panował czerwony półmrok, zdjęcia cudowne, jest w nich jakieś napięcie erotyczne, mimo że wtedy twierdziłam, że go nienawidzę.. Ale od miłości do nienawiści krótka droga.

Ben posiedział z nami do północy, potem poszedł spać, bo mimo iż jutro niedziela, to i tak musiał iśc do pracy rano, zrobić parę weselnych fryzur.

Od tego meczu zależało czy to my, czy 'Kanarki' dostaną się do Final Six, a my będziemy trwać w niepewności, do końca rozgrywek.

Siedziałyśmy, śmiałyśmy się i gadałyśmy czekając na mecz na wielkiej sofie. Ja leżałam na brzuchu z nogami na oparciu, a Kama na plecach, a głowa wisiała jej do dołu. Dowiedziałam się paru śmiesznych faktów z jej życia, między innymi tego jak oświadczył się jej Paweł..

' Był piękny jesienny dzień, szliśmy przez Bełchatowski park, co jakiś czas mijając wielkie kupy liści i dzieciaki rzucające się nimi.
Doszliśmy do naszej polanki, gdzie była na prawdę ogromna sterta liści i parę drzewek. Po chwili usłyszałam When the man loves a woman, a zza krzaków wyszli siatkarze i pracownicy SKRY i każdy z nich trzymał w ręku kartkę z literką. Ułożyli się w słowa Kocham Cię.  A po chwili, obrócili kartki i wyszedł napis Wyjdziesz za mnie ?  Wtedy ukląkł przede mną i otworzył czerwone pudełeczko z pierścionkiem.. Oczywiście sie popłakałam. Wszyscy po kolei mnie przytulali,  to było na serio niesamowite! '

 Później opowiedziałam jej jak przebiegły nasze zaręczyny ;) Przestałyśmy pić wino, żeby nie zasnąć na meczu i cokolwiek z niego pamiętać. Czas minął zadziwiająco szybko, godzinę wcześniej Kama dostała sms
'Trzymajcie kciuki, Kocham Cię! ', Paweł po rozciąganiu znalazł minutę, żeby to wysłać. Trener zazwyczaj nie pozwala na takie rzeczy, więc widocznie robił to w ukryciu. Zati był w wyjściowej 12, gdyż Igła coś ostatnio skarżył się na ból pleców, więc dobrze mieć go na wszelki wypadek.

Punkt 2. włączyłyśmy studio Polsatu Sport i czekałyśmy na mecz. Zaczyna się. Zawsze, gdy patrzę na nich śpiewających hymn mam łzy w oczach, jakie to musi być cudowne uczucie mieć orła na piersi i reprezentować swój kraj..
Mecz się zaczął, po każdym punkcie krzyczałyśmy, tarmośiłyśmy poduszki, podskakiwałyśmy na sofie.
Po 1 wygranym secie było w miarę spokojnie, po drugim już coraz większe szczęście, gdy nagle przegraliśmy trzeciego seta. W tej chwili musiałyśmy nalać sobie wina, na uspokojenie. Trzeci set, końcówka, idziemy łeb w łeb.. ale jest! JEST ! Kurek atakiem z drugiej lini kończy zabawę z Kanarkami i uciera im nosa! Na nic ich sprzeczki pod siatką. WYGRALIŚMY ! Chłopaki skaczą z radości, tak samo jak my. Odtańczyłam taniec radości, który Kama uwieczniła kamerą. Tak głośno się cieszyłyśmy, że obudziłyśmy Bena. Przyszedł, dał mi buziaka, zabrał sok i poszedł z powrotem spać, prosząc o to, żebyśmy zachowywały się par tonów ciszej. Po chwili Kama dostała sms, żeby czekała na skypie za jakąś godzinę.
W tym czasie poszła wziąć prysznic, a ja siedziałam i jadłam żelki oglądając pomeczowe studio.

Kama wyszła z łazienki, była prawie 6 rano, wiec praktycznie nie było widać jej oczu i ciągle ziewała, jednak dzielnie czekała na telefon od swojego ukochanego.
Teraz moja kolej, szybki, orzeźwiający prysznic, wielka koszulka, w której zazwyczaj trenuję kosza, do tego spodenki, których praktycznie nie było widać. Gram w AZS w kosza, może nie jestem za wysoka, ale bardzo lubię kosza, do tego czasem zdarza się, że zagram w siatkówkę na jakiś rozgrywkach. Technicznie może nie jestem za dobra, ale wkładam w wszystko bardzo dużo serca, jak to mówią trenerzy, dlatego wiedzą, że mogą na mnie liczyć.

Przygotowałam Benowi kanapki na śniadanie, schowałam je do lodówki. Usłyszałam jak Kama zaczyna rozmawiać, więc zabrałam szklankę soku i poszłam do niej.

~~~~
Musiałam przerwać, bo to byłby strasznie długi rozdział. Jeden dzień podzieliłam na 3 rozdziały, nieźle :)
Ciepłooooooooooo, ale to nie przeszkadza w trzymaniu kciuków za Radwańską i wieczorem za chłopaków !

piątek, 6 lipca 2012

4. Rękoma nogami będzie cię chronił, skrzywdzić Ciebie nie pozwoli.

Siedziałam w domu i gotowałam obiad. Obronę licencjatu mam za tydzień, wszystko dopięte na ostatni guzik. Nagle dzwoni telefon

-Tak Ben ? Coś się stało, że dzwonisz o tej porze ? -
- Nie, choć właściwie tak. Jest u mnie Kamila i tak sobie pomyślałem, że Tobie się nudzi tam samej, a Kama ma trochę czasu więc może się spotkacie ? -
- Wiesz, w sumie nie mam nic do roboty, a o której i gdzie? -
- No zaraz wyjdzie ode mnie i podjedzie do Ciebie, 20 minut, coś takiego-
- Co ?! Musze ogarnąć siebie i dom -
- To się śpiesz, do potem -

Zaczęłam nerwowo biegać po całym domu, ogarnęłam bałagan mniej więcej, wzięłam szybki prysznic i z mokrą głową otworzyłam drzwi

-Cześć, dobrze trafiłam ? Jestem Kamila.. -
- Tak, tak, wchodź, rozgość się :) Kawy, herbaty, soku, coś innego ? - zapytałam tam szybko, że nie miała czasu dokończyć tego co chciała powiedzieć
-Może ja przeszkadzam ? - spojrzała na moje włosy, których nie zdążyłam poczesać..
- Nie, co Ty. Po prostu od rana się leniłam, bo nie wiedziałam, że ktoś mnie odwiedzi, chodź siadaj, daj mi 5 minut i zaraz jestem :)- rzuciłam uśmiechem numer 3 i pobiegłam ogarnąć się do reszty. Spiełam włosy w luźny kucyk, mialam na sobie obcisły, biały top na ramiączkach i szare dresy, które nadawały się jeszcze do pokazywania się w nich ludziom.
Przyniosłam sok i jakieś ciastka, położyłam to na stole i zaczęłyśmy gadać. Kama okazała się bardzo miłą i towarzyską osobą. Dowiedziałam się, że siedzi teraz w Krakowie bo Zati jest w Kanadzie, na ostatnim turnieju, przed Wielkim Final Six *, wielkie nerwy u mnie a co dopiero u niej :)

-Wiesz co.. Może spróbujemy próbny makijaż ? Co Ty na to? Później możemy się gdzieś przejść, zakupy czy coś, żeby sprawdzić czy jest trwały - zaproponowałam
-Jasne, nie mogłam się tego doczekać. Wiesz oglądam każdy Twój filmik, one są takie... o najprostszych rzeczach, które przydadzą się w życiu codziennym, choć ostatni makijaż... cudo ! ale trzeba mieć odwagę, żeby wyjść w nim na ulicę. -
-Co prawda, to prawda. Ale nie przesadzaj, jest masa dziewczyn, które robią to lepiej ode mnie. Lubie się dzielić tym co wiem i umiem ;) A jak juz zeszłyśmy na temat filmików, to może dasz się namówić na modeling? Pokażę na Tobie makijaż ślubny, zobaczymy co ludzie na to, bo nigdy czegoś takiego nie robiłam ;)-
- oo, mam lekkiego stresa, ale czemu nie, raz się żyje ! Tyle że... -
-Coś się stało ? -
- Paweł ma dzwonić na skype po śniadaniu, mają dzisiaj tylko jeden trening bo potem mecz...-
- Jak Ci to nie przeszkadza to możesz skorzystać z mojego laptopa, zaprezentujesz mu się w pełnej okazałości :D -
- Dzięki! to bierzmy się do roboty ! -

Przy nagrywaniu było tyle śmiechu, moje pokręcone, byle jak spięte włosy, dres, nawet nie pomyślałam, żeby go zdjąć. Wygoda przede wszystkim. Do tego nalałam nam wina, więc będzie trochę do obrabiania, ale było warto, makijaż wyszedł piękny, jeszcze tylko poprawić drobne szczegóły, ale w tym czasie zadzwonił telefon na skype

- Nie otwieraj oczu jeszcze, poczekaj chwilę, ja odbiorę, zrobimy mu niespodziankę ! - Wino dodało trochę odwagi jednak..
- Czeeeeść, przejęłam profil Twojej narzeczonej ! Jestem twoja największą fanką jaką możesz sobie wyobrazić ! - piskliwym glosem wykrzyczałam to, ale Kama z tyłu zaczęła się tak śmiać, że wszystko się wydało..
-No dobra, jestem Emma, to ja będę upiększać Twoją narzeczoną podczas Waszego Wielkiego Dnia, daj mi minutę, zaraz ją zobaczysz i ocenisz efekt - posłałam mu największy uśmiech jaki miałam - aa, i co do tamtego, to fanką i tak jestem, ale największą chyba nie, ponieważ ten tytuł zarezerwowany jest dla Kamy.. - dokonałam ostatnich poprawek i obróciłam laptopa z kamerką na Kamę. Zobaczyłam, że zza Zatiego wystaje jeszcze parę ciekawskich głów..
- Kama... - jego głos zadrżał..
- Nie podoba Ci się ? - zapytała, bliska płaczu.
-Tak! Nie! to znaczy... jesteś piękna. Najpiękniejsza na świecie.. -
Zobaczyłam jak na siebie patrzą.. To była piękna chwila. Tak patrzą na siebie prawdziwie zakochani ludzie..
-Dobra głąbeczki czy gołąbeczki, oboje jesteście piękni ! - wtrącił się Igła, gdzieś zza Zatiego. -Muszę to nagrać!- zobaczyłam że wyciąga kamerę i nagrywa to co dzieje się dookoła. O tak... Igłą szyte to coś co tygryski lubią najbardziej :)
-Zati, przesuń się, pokaż światu swoją piękność! - Krzyknął z tyłu jakiś głos... Wiem! To Kubiak. Popatrzyłam na laptopa i zobaczyłam, że koło niego stoi ZB9, ten ZB9 ! ten z wygaszacza mojego telefonu! Nie mogłam w to uwierzyć, stałam i patrzyłam, nawet nie zauważyłam kiedy wszyscy zaczęli mi się przyglądać.
-Emma! pokaż się cała, nie chowaj się tak, Ciebie też muszę nagrać! -
-Ale, ale.. - w tej chwili Kama pociągnęła mnie do siebie i zaczęła mówić
-Chłopaki, to Emma. Ona na ogół trzyma zamkniętą buzię. -
Tymi słowami uświadomiła mi, że stoję z otwartą buzią i patrzę jak wół w malowane wrota...
- Hahahahahhahahahahahahaha, przestań, po prostu.. ej to reprezentacja! oni maja orła na piersi.. matko jedyna, chyba włacze nagrywanie i będę to sobie włączała przed snem ! A  ja taka nieuczesana i w dresie.. -
-Ładnemu we wszystkim ładnie- usłyszałam z głośnika.
Uśmiechnęłam się słysząc to..
-Ej chłopaki, pamietacie jak Zati ostatnio włączył nam filmik ? To właśnie Ty tam byłaś- zwrócił się do mnie-
-Faktycznie, wiedziałem, że juz gdzieś Cię widziałem- krzyknął Cichy Pit, którego naraz olśniło.
Zaczęliśmy się śmiać, ale po chwili ulotniłam sie z pokoju, zostawiając Kamę i Zatiego, który tez został sam.

**

-Paweł strwierdził, że chłopaki Cię nie znają, ale juz uwielbiają, bo dobrze wyglądasz w dresie -
Zaczęłam się śmiać, dolewając Kamie wina.
-Ej co powiesz, żeby obejrzeć ze mną mecz? Ben się nie interesuje za bardzo tym wszystkim, zresztą piłaś, nie masz jak wrócić do domu- pokazałam jej język - w dodatku mecz jest o 2 w nocy, a Ben idzie do pracy .. -
- Ale jak tak, nie mam tu rzeczy, nie chce robię kłopotu, Ben.. -
- Ben nie ma nic do gadania, on sie nie interesuje siatkówka tak bardzo, więc ucieszy się, jak będę miała kogoś z kim będę o tym gadać, i nie będę go budzić co chwilę.. A o ciuchy sie nie martw, jakiś dres się znajdzie jeszcze :) -
Zaśmiałyśmy się, weszłyśmy do kuchni przygotować coś na kolację, bo trochę nam zeszło z makijażem i wszystkim, więc zakupy przełożyłysmy na inny termin. Zadzwoniłam do Bena, uprzedziłam o gościu i kazałam kupić mu jakieś słodycze i wino, przecież na 'sucho' się źle ogląda mecz..









~~~~
kolejny rozdział :) Coraz więcej osób zagląda, to cieszy ! :) Pozdrawiam.
* wiem, że ostatni turniej był w Finlandii, no ale to tylko blog... ;)

środa, 4 lipca 2012

3. Love me, Love me, say that you love me..

- To spełnienie Twoich marzeń, co nie ? -
- Mam gdzie mieszkać, ktoś mnie kocha, mam prawie gotowy licencjat, ale mam też coś wspólnego z makijażem..-
- No i Chuck! od zawsze chciałaś mieć tego psa.-
-No tak, marzenia się czasem spełniają :) -
-Nie do końca... -
- Ale jak to ? -
- 'Nigdy nie wezmę ślubu, niepotrzebny mi ten papierek do szczęścia.'  To Twoje słowa. -
- Wiem, ale przecież to, że się zaręczyliśmy nie znaczy, że od razu mam sie hajtać ! -
-Nie ? Twoja siostra już się umawia z Brygidą i Beatą kiedy może tutaj przyjechać, żebyście poszły rozglądać sie za sukienkami..-
- Co ? ja jebie, zawsze mogę się jakoś wykręcić, przecież nigdzie sie nie spieszy..-
- Wiesz, że tak długo nie pociągniesz ? -
Nie skomentowałam słów przyjaciółki.. Wiedziałam, że ma racje, zawsze ją miała.
-Chodź, wracajmy do środka, to w końcu Wasz dzień, nie możesz tu siedzieć..-
Mimo tego co robiłam, ona zawsze była obok. Nawet jak nie pochwalała moich decyzji, zawsze starała się dać mi dobrą radę i wspierać..

Wieczór wreszcie się skończył. Goście poszli, ogarnęliśmy lekko dom. Ben podłączył kamerę do TV i mogliśmy zobaczyć cały nasz dzień jeszcze raz..

-Nie wyobrażam sobie, jakbym miał przyjść do domu w którym nie byłoby Ciebie..-
Usłyszałam i mocniej się do niego wtuliłam.. nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się rano, w łóżku, Bena nie było, leżała tylko karteczka.

" Na górze róże
Na dole fiołki..

Kocham Cię ;* "

**
Dni mijały, co jakiś czas ktoś dzwonił z gratulacjami, siostra pytała kiedy idziemy w poszukiwaniu sukienki, bo podobno im więcej ich przymierzę tym łatwiej będzie mi coś wybrać..

**
-Chodźmy na drinka, należy nam się po udanych zakupach ! -
- Hahaha, miny kobiet w sklepach były bezcenne ! -
- Wiesz, nie każdy ma tyle odwagi żeby urządzić sobie wybieg na środku sklepu !-
- Ważne że w końcu coś wybrałyśmy, za nic w świecie nie oddam tej sukienki . -
- Czerwony kolor, do tego Twoja ogródkowa opalenizna i wyglądasz lepiej niż pięknie hahahah, Chyba muszę powiedzieć Benowi, żeby Cię pilnował, chociaż w sumie, może wyrwiesz coś lepszego ..-
- To będzie dla niego niespodzianka, kupie cienki  mu cienki czerwony krawat, a sukienkę schowam. Zobaczy ja dopiero w dniu ich ślubu. i przestań,ja go na prawdę kocham. -
- Tak, tak, powtarzasz się. Nie pamiętasz co kiedyś mówiłaś ? Jakie były Twoje marzenia ? Że pokocha Cię Twój wymarzony siatkarz, zostaniesz masażystką w jakimś klubie. Wtedy widziałam na Twojej twarzy prawdziwe szczęscie, to co widzę teraz to po prostu przyzwyczajenie.. Zresztą, przecież masz już załatwiona pracę u Bena i będziesz robiła tam makijaże, gdzie Twoje masowanie i pomaganie ludziom ? -
- To były marzenia nastolatki przecież. Nie można mieć wszystkiego, nikomu się nie spełniły wszystkie marzenia. Cieszę się, że chociaż udało mi sie zrealizować część z nich. A makijaże to tylko w wolnym czasie, nie ma pracy nigdzie na chwile obecną.. Mam jeszcze troche do magistra, a jak najdzie mnie ochota i będą siły to i doktora zrobię. Pół życia w szkole, ale to będzie dobre pół życia.. -
- A Ben ? Myślisz, że on  nie myśli o założeniu rodziny ? -
- Rozmawialiśmy na ten temat.. Mówiłam, że nie chce tego, nie potrzebuje... i nie śpieszy mi się z dziećmi, o ile w ogóle kiedyś zajdę w ciąże.. -
- Myślisz, że on to wziął na poważnie ? Pewnie myśli, że jak każdej kobiecie, marzy Ci się piękny ślub, wielka i droga sukienka, podróż poślubna, dzieci i stabilizacja..-
- Nie jestem każdą kobietą. Chyba będę musiała z nim poważnie porozmawiać, czego ode mnie oczekuje.. może myśli, że zmieniłam poglądy po tych 3 latach.. -
- Pomyśl, gdyby nie jego głupota i Twoi rodzice bylibyście ze sobą już 5 lat..-

Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas, ale zmieniłyśmy temat. Kadi weszła do pociagu i pojechała w stronę Katowic, a ja wróciłam piechotą do domu, rozmyślając o swoim życiu..

Poznałam Bena na weselu jego brata z moja kuzynką. Od razu wpadliśmy sobie w oko, między nami było coś niesamowitego.. Później setki sms'ów rozmów, parę spotkań i krzyk mojej matki, że to nie facet dla mnie, bo starszy, bo ja mam maturę, bo starszy, bo musze sie uczyć, bo mam treningi, bo starszy... to były jej argumenty.. Powiedziałam mu o tym i nasz kontakt się urwał.. Dopiero gdy przyjechałam na studia, spotkaliśmy się przypadkowo w Krakowie... początkowo było dziwnie, lecz z czasem odbudowaliśmy relację, zaufanie. Wytłumaczył mi czemu urwał sie nam kontakt. Że to dla mojego dobra wszystko, była wielka kłótnia o to, ale po roku zamieszkaliśmy razem.. i tak trwamy w pełnym szczęściu.. Tak mi sie przynajmniej wydaje.

**
 miłego czytania ! :)

poniedziałek, 2 lipca 2012

2. 365 days & nights x 3

 Biegałam chwilę, popatrzyłam na zegarek i stwierdziłam, że mam tyle czasu, że mogę dobiec do Bena do pracy i zrobić mu niespodziankę.

Zobaczyłam go idącego do samochodu..
-Emma ? co Ty tu robisz wariacie ? -
- Biegałam i trochę i mi zeszło w Twoją stronę - Mówiąc to dostał ode mnie soczystego buziaka.
-Mmm, chodź, jedźmy już do domu bo marze o prysznicu-
-Ja też, je też ! Co powiesz na wspólną kąpiel  ? -  puścił mi oczko i ruszyliśmy w stronę domu.

**
Po upojnie spędzonej nocy, gdy pierwsze promienie zaczęły wdzierać się do naszej sypialni, zaczęłam szukać Bena ręką, nie znalazłam go i ledwo otworzyłam oczy, zobaczyłam go nad sobą z kamerką

- Co Ty robisz?! Oszalałeś ? - zaczęłam się kręcić i zakrywać kołdrą.
- Drogie dziewczyny, macie przed sobą moją najcudowniejszą dziewczynę. Z okazji naszej rocznicy, a przypominam, że wytrzymałem z tą oto tutaj kobietą 3 LATA, postanowiłem pokazać Wam, jak wygląda jej poniekąd normalny dzień- Skierował kamerę na siebie i uśmiechnął się, jak tylko on potrafi..
- 3 LATA ?! - musze zrobić dobrą minę do złej gry, bo zapomniałam o naszej rocznicy...
-To chyba one powinny mnie podziwiać, że wytrzymałam z takim wariatem, jakim jesteś TY ! - zaśmiałam się i rzuciłam mu się w ramiona i zaczęłam całować.
- Tak właśnie całuje YouTube'owe guru-  skierował kamerę na nasze usta, które połączyły się w pocałunku, poczułam tylko jak odkłada ją na półkę, by mieć wolne ręce, które mogły zając się moim ciałem..

Koło południa wyszliśmy z domu, oczywiście z kamerką. Ben zachowywał się trochę podejrzanie, ciągle zerkał na telefon..
Zjedliśmy pyszny obiad, dowiedziałam się, że wziął dzisiaj wolne, a ja jako, że byłam w trakcie pisania licencjatu, miałam luzy na uczelni, musiałam tylko pisać swoją pracę.. Chodziliśmy po krakowskim rynku, chlapaliśmy sie w fontannie, wszystko oczywiście zostało uwiecznione kamerą,  poszliśmy do parku, usiedliśmy w cieniu i wtulona w niego czułam się jak w siódmym niebie..

- Kocham Cię- wyszeptał mi do ucha. - Kocham  Cię jak nikogo wcześniej. - położył kamerę na oparciu ławki, a sam uklęknął przede mną.
- Co Ty robisz? wstawaj, nie chce tego wszystkiego.. - powiedziałam, ale moje słowa do niego nie dotarły.
- Kocham Cię, mogę Ci to powtarzać w nieskończoność. Jesteś moim ideałem, to przy Tobie czuję, że moje życie nabrało barw. Chciałabym się z Tobą zestarzeć, śmiać się każdego dnia, i wspominać wszystkie wspólnie spędzone chwile. I mam do Ciebie pytanie, czy Ty chcesz tego samego ? Wyjdziesz za mnie.. ? -  mówiąc to, wyciągnął z kieszeni piękny pierścionek z wygrawerowana dzisiejszą datą.

Sama, nie wiedziałam co powiedzieć, jednak gdy zobaczyłam wzrok ludzi na nas, i znajomych, którzy nie wiem jakim cudem powychodzili zza drzew, krzaków, z innych uliczek, poczułam jak do moich oczy cisną się łzy, gdy zaczęli śpiewać  ' Kochaj mnie nieprzytomnie, jak zapalniczka płomień, jak sucha studnia wodę..'

- Tak.. tak, chce tego tak mocno jak Ty.- powiedziałam, i była to prawda, choć nie potrzebowałam ślubu i Ben o tym dobrze wiedział, że nigdy o nim nie marzyłam. Po co komuś jakiś papierek? można być szczęśliwym bez tego.. Padliśmy sobie w ramiona, ludzie zaczęli krzyczeć 'Gorzko! Gorzko!' więc zatonęliśmy w namiętnym pocałunku. Później wszyscy cudem sprowadzeni przez Bena przyjaciele, zaczęli nam gratulować. Była nawet Kadi, popatrzyła na mnie tym swoim wzrokiem i odpowiedziałam jej tylko
-później o tym pogadamy..-
Wróciliśmy wszyscy do naszego mieszkania, jakie było moje zdziwienie gdy wszędzie zobaczyłam balony, serpentyny, rodzeństwo Bena i nie tylko.

U niego wszyscy mieli imię rozpoczynające się od literku 'B', Basia, Bernard, Beata, Ben, Błażej i Bruno i Brygida.  Nie utrzymywali kontaktów z rodzicami.
Była moja siostra z mężem, dopiero teram mogłam zauważyć, że ciąża jej na prawdę służy.. Przytuliłam wszystkich, zjedliśmy pyszny tort, który z pewnością upiekła moja siostra, wypiliśmy po lampce szampana i siedzieliśmy w salonie, śmiejąc się i wspominając dawne czasy. Wszystko oczywiscie zostało nagrane. Nagle kamerka wylądowała przed moją twarzą, uśmiechnięta od ucha do ucha, zaśmiałam sie i powiedziałam
-Wariacie! miałeś nagrać mój zwyczajny dzień, a ten z pewnością do takich nie należy!-
W odpowiedzi dostałam buziaka i kolejną lampkę szampana. Zobaczyłam, że wszyscy są zajęci rozmową, więc nikt nie zauważy, że wyszłam. Zabrałam Chuck'a i poszłam do ogrodu.
Mimo naszego młodego wieku, stać nas na własne mieszkanie z średnim ogródkiem, gdzie Chuck może sobie biegać, a my odpoczywać na huśtawce. Ben bardzo dobrze zarabia, ja też mam swoje pieniądze, z masaży, które czasem wykonuję w pobliskim ośrodku sportowym.

Usiadłam na huśtawce i patrzyłam na radośnie biegającego Chucka.

- To spełnienie Twoich marzeń, co nie ? -

**
 Kolejny rozdział, siatkarze pojawią się za jakiś czas dopiero, jeżeli to ktoś czyta, to trochę cierpliwości :)