niedziela, 30 września 2012

30.It's like wishing for rain when you're standing in destert.

Spędziłam jeszcze w Krakowie parę samotnych dni, Ben dzwonił, ale tylko raz dziennie, bo miał dużo pracy..
Siatkarze też się nie odzywali za bardzo bo trwały przygotowania do Memoriału Wagnera.  Siedziałam w domu sama i nudziłam się, aż do czwartku przed memoriałem. Siedziałam z kubkiem kakaa w kuchni gdy nagle.

-Mam dla Ciebie niespodziankę!- krzyknął na wejściu Ben
-Ben? Co Ty tu robisz? Przecież miałeś wrócić dopiero w niedziele..-
-Uciekłem, powiedzieli że jestem za dobry i wysłali mnie do domu.-
-Ta, jasne już Ci wierze.. Jaka niespodzianka?!-
-Nic za darmo, daj całusa- rzuciłam się na niego i cmoknęłam w usta.
-Tylko tyle?-
-Powiedz co to za niespodzianka, to może będzie więcej...- usiadłam na blacie, rozchyliłam nogi tak, że stał pomiędzy nimi, twarzą do mnie. Wyjął jakąś kopertę z tylnej kieszeni i zamachał mi przed nosem.
-Co to ? - wyrwałam mu ją -Aaaa! nie wierze!- rzuciłam się na niego i zaczęłam namiętnie całować. Rękami błądziłam po jego ciele, a on po moim. Nasze stęsknione siebie ciała szybko połączyły się w jedność na kuchennej podłodze. A na blacie leżała koperta z której wystawały dwa bilety do Londynu..

 ***

Ben miał wolny piątek więc spożytkowaliśmy jak najlepiej ten czas.. oczywiście w łóżku. Od czasu do czasu wychodziliśmy posiedzieć na huśtawce czy w kuchni na przygotowaniu jedzenia. W całym tym zamieszaniu nie myślałam o tym, że prawie całowałam sie z Bartmanem... No dobra troche myślałam, ale nie tyle żeby się tym zaniepokoić.
W piątek wieczorem otuleni kocem, z gorącym kakao usiedliśmy przed TV i obejrzeliśmy mecz Polska- Iran, bo zaczął się już memoriał. Oczywiście ten mecz wygraliśmy do zera. Tak samo jak kolejne następnych dni. Odbierając złoto i nagrody indywidualne cieszyłam się bardzo że znam właśnie tych ludzi.
Po niedzielnym meczu i dekoracji Ben poszedł się umyć, a ja siedziałam na huśtawce i patrzyłam w gwiazdy.

'Nam nadzieje że patrzysz teraz w niebo tak jak ja. To był dobry weekend, miejmy nadzieję, że forma nie zniknie do igrzysk..'

'Też mam taką nadzieje Zibi. No i znowu zgadłeś, siedzę i patrzę w niebo, wyjątkowo piękne dzisiaj ;)'

'Ben wrócił ? Czy sama siedzisz?'

'Jest, zrobił mi niespodziankę w czwartek wrócił z.... BILETAMI DO LONDYNU!!-

'Fajnie, że będziesz :) nawet nie wiesz jak się cieszę. Asia też ma być, może w jakiś wieczór uda nam sie wyjść z wioski razem, co Ty na to?'

'Z Tobą zawsze. :) a tak w ogóle to gratuluje zwycięstwa! Pozdrów chłopaków ode mnie, bo lecę do Bena. Buźka :*'

'Chłopaki dziękują, a ja lece spać, jutro wielkie pakowanie i Londyn czeka.. całuski :* '

uśmiechnęłam się po odczytaniu tej wiadomości, jakie to słodkie gdy taki wielki mężczyzna używa takich słów jak 'całuski' :)

W poniedziałek we wszystkich wiadomościach można było natknąć się na wzmiankę o siatkarzach.. teraz sobie przypomnieli. Koło południa odlecieli trenować. A ja... pakowałam nasze rzeczy, nocujemy w kolegi Bena, więc o tyle mamy taniej, że nie musimy wydawać na hotele. Wylecieliśmy 3 dni później, pozwiedzaliśmy trochę miasta, obejrzeliśmy inaugurację w telewizji, byliśmy na 3 meczach... 3 przegranych.. Widziałam miny chłopaków, po 1 meczu, jeszcze mieli w oczach nadzieję.. po 3  już nie było w nich nic.. każdy z nich szedł ze spuszczoną głową i gdzieniegdzie pojawiły się pojedyncze łzy, każdy z nich przytulił się do kogoś z rodziny kto był na meczu. Stałam koło barierki, gdy przechodził Zbyszek i mnie zauważył przecisnął się między ludźmi i mocno się do mnie przytulił. Tulił się i tulił, nie potrzebował żadnych słów.. Szepnął tylko, że 'Asia musiała po 1 meczu jechać..' głos mu drżał.. Brakowało mi oddechu, bo tak mocno mnie tulił, ale nie przeszkadzało mi to. W końcu puścił i bez słowa odszedł z resztą w stronę szatni.

-Co to było ?!- zapytał Ben
-Przyjacielski uścisk-
-Tak długo?-
-Zrozum, przegrali, a wszyscy na nich liczyli.. pomyśl co teraz czują, każdy z nim potrzebuje wsparcia, tym bardziej że jego dziewczyna musiała wyjechać i jest tu sam.-
Na słowa jego dziewczyna, Ben jakoś spuścił z tonu. Wyszliśmy z hali.


~~
jeny, tyle wejść, 8 komentarzy pod ostatnim postem.. coś niesamowitego, postaram się poprawić, no ale od jutra zajecia. :) Ciekawe czy uda sie to wszystko połączyć. Niby wena mi zniknęła, ale ustawiłam motywujące tapety z siatkarzami więc jest lepiej :)
Pozdrowienia z Krakooowa :*

6 komentarzy:

  1. ej no! niech ona zerwie z tym Benem i będzie z Zibimm♥ a ta Aśka to jakaś dupa wołowa.. czekam na następne! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ben mnie denerwuje... Oni się tylko przytulali, a on z takim tekstem wyskakuje ;/ Aśka też jakaś pokręcona... Nagle musiała wracać. Trzeba się pozbyć Bena i Aśki :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasza lala się rozpierda*a :D haha, ale mam rymy :D mówiłam Ci już, że Ben ma się stąd wynieść :D całuski ;*
    hue hue xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twoje opowiadanie!
    Czekam.... czekam... na następny rozdział! ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Na dzień dobry musiałaś mnie zdołować i przypomnieć o IO. :( Popłakałam sobie trochę, teraz czas na bardziej optymistyczny ton. :)
    Bartman w wersji medium, lubię to! *-*
    Zgodzę się z wyższymi komentarzami, Aśkę i Bena wysłać na księżyc, wtedy Zbyszek i Em na spokojnie będą mogli kopulo.. ehm, może troszkę za szybko. :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. super! zgadzam się z powyższymi i czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń