poniedziałek, 2 lipca 2012

2. 365 days & nights x 3

 Biegałam chwilę, popatrzyłam na zegarek i stwierdziłam, że mam tyle czasu, że mogę dobiec do Bena do pracy i zrobić mu niespodziankę.

Zobaczyłam go idącego do samochodu..
-Emma ? co Ty tu robisz wariacie ? -
- Biegałam i trochę i mi zeszło w Twoją stronę - Mówiąc to dostał ode mnie soczystego buziaka.
-Mmm, chodź, jedźmy już do domu bo marze o prysznicu-
-Ja też, je też ! Co powiesz na wspólną kąpiel  ? -  puścił mi oczko i ruszyliśmy w stronę domu.

**
Po upojnie spędzonej nocy, gdy pierwsze promienie zaczęły wdzierać się do naszej sypialni, zaczęłam szukać Bena ręką, nie znalazłam go i ledwo otworzyłam oczy, zobaczyłam go nad sobą z kamerką

- Co Ty robisz?! Oszalałeś ? - zaczęłam się kręcić i zakrywać kołdrą.
- Drogie dziewczyny, macie przed sobą moją najcudowniejszą dziewczynę. Z okazji naszej rocznicy, a przypominam, że wytrzymałem z tą oto tutaj kobietą 3 LATA, postanowiłem pokazać Wam, jak wygląda jej poniekąd normalny dzień- Skierował kamerę na siebie i uśmiechnął się, jak tylko on potrafi..
- 3 LATA ?! - musze zrobić dobrą minę do złej gry, bo zapomniałam o naszej rocznicy...
-To chyba one powinny mnie podziwiać, że wytrzymałam z takim wariatem, jakim jesteś TY ! - zaśmiałam się i rzuciłam mu się w ramiona i zaczęłam całować.
- Tak właśnie całuje YouTube'owe guru-  skierował kamerę na nasze usta, które połączyły się w pocałunku, poczułam tylko jak odkłada ją na półkę, by mieć wolne ręce, które mogły zając się moim ciałem..

Koło południa wyszliśmy z domu, oczywiście z kamerką. Ben zachowywał się trochę podejrzanie, ciągle zerkał na telefon..
Zjedliśmy pyszny obiad, dowiedziałam się, że wziął dzisiaj wolne, a ja jako, że byłam w trakcie pisania licencjatu, miałam luzy na uczelni, musiałam tylko pisać swoją pracę.. Chodziliśmy po krakowskim rynku, chlapaliśmy sie w fontannie, wszystko oczywiście zostało uwiecznione kamerą,  poszliśmy do parku, usiedliśmy w cieniu i wtulona w niego czułam się jak w siódmym niebie..

- Kocham Cię- wyszeptał mi do ucha. - Kocham  Cię jak nikogo wcześniej. - położył kamerę na oparciu ławki, a sam uklęknął przede mną.
- Co Ty robisz? wstawaj, nie chce tego wszystkiego.. - powiedziałam, ale moje słowa do niego nie dotarły.
- Kocham Cię, mogę Ci to powtarzać w nieskończoność. Jesteś moim ideałem, to przy Tobie czuję, że moje życie nabrało barw. Chciałabym się z Tobą zestarzeć, śmiać się każdego dnia, i wspominać wszystkie wspólnie spędzone chwile. I mam do Ciebie pytanie, czy Ty chcesz tego samego ? Wyjdziesz za mnie.. ? -  mówiąc to, wyciągnął z kieszeni piękny pierścionek z wygrawerowana dzisiejszą datą.

Sama, nie wiedziałam co powiedzieć, jednak gdy zobaczyłam wzrok ludzi na nas, i znajomych, którzy nie wiem jakim cudem powychodzili zza drzew, krzaków, z innych uliczek, poczułam jak do moich oczy cisną się łzy, gdy zaczęli śpiewać  ' Kochaj mnie nieprzytomnie, jak zapalniczka płomień, jak sucha studnia wodę..'

- Tak.. tak, chce tego tak mocno jak Ty.- powiedziałam, i była to prawda, choć nie potrzebowałam ślubu i Ben o tym dobrze wiedział, że nigdy o nim nie marzyłam. Po co komuś jakiś papierek? można być szczęśliwym bez tego.. Padliśmy sobie w ramiona, ludzie zaczęli krzyczeć 'Gorzko! Gorzko!' więc zatonęliśmy w namiętnym pocałunku. Później wszyscy cudem sprowadzeni przez Bena przyjaciele, zaczęli nam gratulować. Była nawet Kadi, popatrzyła na mnie tym swoim wzrokiem i odpowiedziałam jej tylko
-później o tym pogadamy..-
Wróciliśmy wszyscy do naszego mieszkania, jakie było moje zdziwienie gdy wszędzie zobaczyłam balony, serpentyny, rodzeństwo Bena i nie tylko.

U niego wszyscy mieli imię rozpoczynające się od literku 'B', Basia, Bernard, Beata, Ben, Błażej i Bruno i Brygida.  Nie utrzymywali kontaktów z rodzicami.
Była moja siostra z mężem, dopiero teram mogłam zauważyć, że ciąża jej na prawdę służy.. Przytuliłam wszystkich, zjedliśmy pyszny tort, który z pewnością upiekła moja siostra, wypiliśmy po lampce szampana i siedzieliśmy w salonie, śmiejąc się i wspominając dawne czasy. Wszystko oczywiscie zostało nagrane. Nagle kamerka wylądowała przed moją twarzą, uśmiechnięta od ucha do ucha, zaśmiałam sie i powiedziałam
-Wariacie! miałeś nagrać mój zwyczajny dzień, a ten z pewnością do takich nie należy!-
W odpowiedzi dostałam buziaka i kolejną lampkę szampana. Zobaczyłam, że wszyscy są zajęci rozmową, więc nikt nie zauważy, że wyszłam. Zabrałam Chuck'a i poszłam do ogrodu.
Mimo naszego młodego wieku, stać nas na własne mieszkanie z średnim ogródkiem, gdzie Chuck może sobie biegać, a my odpoczywać na huśtawce. Ben bardzo dobrze zarabia, ja też mam swoje pieniądze, z masaży, które czasem wykonuję w pobliskim ośrodku sportowym.

Usiadłam na huśtawce i patrzyłam na radośnie biegającego Chucka.

- To spełnienie Twoich marzeń, co nie ? -

**
 Kolejny rozdział, siatkarze pojawią się za jakiś czas dopiero, jeżeli to ktoś czyta, to trochę cierpliwości :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz