środa, 4 lipca 2012

3. Love me, Love me, say that you love me..

- To spełnienie Twoich marzeń, co nie ? -
- Mam gdzie mieszkać, ktoś mnie kocha, mam prawie gotowy licencjat, ale mam też coś wspólnego z makijażem..-
- No i Chuck! od zawsze chciałaś mieć tego psa.-
-No tak, marzenia się czasem spełniają :) -
-Nie do końca... -
- Ale jak to ? -
- 'Nigdy nie wezmę ślubu, niepotrzebny mi ten papierek do szczęścia.'  To Twoje słowa. -
- Wiem, ale przecież to, że się zaręczyliśmy nie znaczy, że od razu mam sie hajtać ! -
-Nie ? Twoja siostra już się umawia z Brygidą i Beatą kiedy może tutaj przyjechać, żebyście poszły rozglądać sie za sukienkami..-
- Co ? ja jebie, zawsze mogę się jakoś wykręcić, przecież nigdzie sie nie spieszy..-
- Wiesz, że tak długo nie pociągniesz ? -
Nie skomentowałam słów przyjaciółki.. Wiedziałam, że ma racje, zawsze ją miała.
-Chodź, wracajmy do środka, to w końcu Wasz dzień, nie możesz tu siedzieć..-
Mimo tego co robiłam, ona zawsze była obok. Nawet jak nie pochwalała moich decyzji, zawsze starała się dać mi dobrą radę i wspierać..

Wieczór wreszcie się skończył. Goście poszli, ogarnęliśmy lekko dom. Ben podłączył kamerę do TV i mogliśmy zobaczyć cały nasz dzień jeszcze raz..

-Nie wyobrażam sobie, jakbym miał przyjść do domu w którym nie byłoby Ciebie..-
Usłyszałam i mocniej się do niego wtuliłam.. nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się rano, w łóżku, Bena nie było, leżała tylko karteczka.

" Na górze róże
Na dole fiołki..

Kocham Cię ;* "

**
Dni mijały, co jakiś czas ktoś dzwonił z gratulacjami, siostra pytała kiedy idziemy w poszukiwaniu sukienki, bo podobno im więcej ich przymierzę tym łatwiej będzie mi coś wybrać..

**
-Chodźmy na drinka, należy nam się po udanych zakupach ! -
- Hahaha, miny kobiet w sklepach były bezcenne ! -
- Wiesz, nie każdy ma tyle odwagi żeby urządzić sobie wybieg na środku sklepu !-
- Ważne że w końcu coś wybrałyśmy, za nic w świecie nie oddam tej sukienki . -
- Czerwony kolor, do tego Twoja ogródkowa opalenizna i wyglądasz lepiej niż pięknie hahahah, Chyba muszę powiedzieć Benowi, żeby Cię pilnował, chociaż w sumie, może wyrwiesz coś lepszego ..-
- To będzie dla niego niespodzianka, kupie cienki  mu cienki czerwony krawat, a sukienkę schowam. Zobaczy ja dopiero w dniu ich ślubu. i przestań,ja go na prawdę kocham. -
- Tak, tak, powtarzasz się. Nie pamiętasz co kiedyś mówiłaś ? Jakie były Twoje marzenia ? Że pokocha Cię Twój wymarzony siatkarz, zostaniesz masażystką w jakimś klubie. Wtedy widziałam na Twojej twarzy prawdziwe szczęscie, to co widzę teraz to po prostu przyzwyczajenie.. Zresztą, przecież masz już załatwiona pracę u Bena i będziesz robiła tam makijaże, gdzie Twoje masowanie i pomaganie ludziom ? -
- To były marzenia nastolatki przecież. Nie można mieć wszystkiego, nikomu się nie spełniły wszystkie marzenia. Cieszę się, że chociaż udało mi sie zrealizować część z nich. A makijaże to tylko w wolnym czasie, nie ma pracy nigdzie na chwile obecną.. Mam jeszcze troche do magistra, a jak najdzie mnie ochota i będą siły to i doktora zrobię. Pół życia w szkole, ale to będzie dobre pół życia.. -
- A Ben ? Myślisz, że on  nie myśli o założeniu rodziny ? -
- Rozmawialiśmy na ten temat.. Mówiłam, że nie chce tego, nie potrzebuje... i nie śpieszy mi się z dziećmi, o ile w ogóle kiedyś zajdę w ciąże.. -
- Myślisz, że on to wziął na poważnie ? Pewnie myśli, że jak każdej kobiecie, marzy Ci się piękny ślub, wielka i droga sukienka, podróż poślubna, dzieci i stabilizacja..-
- Nie jestem każdą kobietą. Chyba będę musiała z nim poważnie porozmawiać, czego ode mnie oczekuje.. może myśli, że zmieniłam poglądy po tych 3 latach.. -
- Pomyśl, gdyby nie jego głupota i Twoi rodzice bylibyście ze sobą już 5 lat..-

Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas, ale zmieniłyśmy temat. Kadi weszła do pociagu i pojechała w stronę Katowic, a ja wróciłam piechotą do domu, rozmyślając o swoim życiu..

Poznałam Bena na weselu jego brata z moja kuzynką. Od razu wpadliśmy sobie w oko, między nami było coś niesamowitego.. Później setki sms'ów rozmów, parę spotkań i krzyk mojej matki, że to nie facet dla mnie, bo starszy, bo ja mam maturę, bo starszy, bo musze sie uczyć, bo mam treningi, bo starszy... to były jej argumenty.. Powiedziałam mu o tym i nasz kontakt się urwał.. Dopiero gdy przyjechałam na studia, spotkaliśmy się przypadkowo w Krakowie... początkowo było dziwnie, lecz z czasem odbudowaliśmy relację, zaufanie. Wytłumaczył mi czemu urwał sie nam kontakt. Że to dla mojego dobra wszystko, była wielka kłótnia o to, ale po roku zamieszkaliśmy razem.. i tak trwamy w pełnym szczęściu.. Tak mi sie przynajmniej wydaje.

**
 miłego czytania ! :)

1 komentarz:

  1. Ciekawe, ciekawe. :)
    Czekam na następny rozdział!
    Pozdrawiam!;*

    OdpowiedzUsuń