czwartek, 26 lipca 2012

15. I don’t believe in fairytales, so take me to Wonderland!

Doszliśmy w końcu nad jeziorko, choć można powiedzieć że to bardziej jeziorunio :) Taki mały staw, w którym pływają kaczki i łabędzie, ale nie całymi rodzinami, bo musieliby światła tam zamontować. Tak twierdzi przynajmniej Kubiak. Odeszłam na chwilę, bo zobaczyłam, że Ben dzwonił parę razy.
-Cześć Kochanie, coś się stało ? -
-Nie, tak dzwonię, żeby Was sprawdzić- zaśmiał się - I jak sala ? Dalej tam jestescie czy już wracacie ? -
-Sala piękna, lepszej nie mogli chyba znaleźć. A teraz jesteśmy w Spale, Kama przyjechała odwiedzić Pawła i siedzimy z siatkarzami nad jeziorem. -
-Znowu siatkarze? Przecież to Kama do nich przyjechała, nie Ty.-
-O co Ci chodzi ? Miałam czekać na nią w aucie ? -
-Po prostu nie podoba mi się to, że spędzasz z nimi tyle czasu. Czasem czuję się jakby to oni i ta cała siatkówka są ważniejsi ode mnie. -
-Cała siatkówka ? Wiesz co, nie zamierzam psuć sobie teraz humoru. Będę późno. Trzymaj się i pomyśl czasem zanim coś powiesz. -
i sie rozłączyłam. Zdążył mi popsuć humor mimo wszystko. Podeszłam do grupy siatkarzy, karmili kaczki ciastkami. Długo to nie trwało, bo Winiar popchnął stojącego na brzegu Jarosza do wody, Dobrze, że w miejscu w którym staliśmy było jej tylko po kolana, za to kolor był.. dość obrzydliwy. Wszyscy się śmiali, Kuba z trudem wyciągnął nogi z wody i bagna, wciągnęło mu klapek, ale ten się nie poddał, i stwierdził, że musi go wyjąć, bo jak mówił 'to prezent od Agi'. Wszystkim dopisywał humor.
Obserwując poczynania siatkarzy, stanął koło mnie jeden z nich
- co się stało ?-
-Jarosz wpadł do wody i szuka klapka.-
-Wiesz, że nie o to pytałem.-
- Że telefon ? -
-Jakieś złe wieści ?-
-Nie co Ty, po prostu Ben..- nie dokończyłam
- jest zazdrosny ? - popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami - No cooo, przecież to my siatkarze ! Jesteśmy młodzi, piękni, wysportowani. Każdy facet byłby zazdrosny. - miał taką pewną siebie minę, że od razu wybuchnęłam śmiechem, a on ze mną.
-On nie rozumie, że można tyle czasu poświęcam zupełnie obcym ludziom. Dla niego liczy się zakład, jego aparat. Więcej do szczęścia mu nie jest potrzebne-
-A ja myślę, że do szczęścia, przed wszystkim jesteś mu potrzebna Ty.-
-Dobra, dobra, wiesz o czy mówię. Nie umie zrozumieć, że mam swoje pasje. Ale musi nauczyć się 'mną dzielić' - powiedziałam machając palcami w powietrzu. - nie będę nigdy przykładną żonką, która czeka na męża w czystym domu z obiadkiem i idealnymi dziećmi.-
-Podoba mi sie Twój charakterek, wiesz czego chcesz. -
-Szkoda tylko, że nie wszyscy to potrafią zaakceptować - powiedziałam, wyrwałam mu lizaka z ręki i zaczęłam uciekać a on zaraz za mną. Już czułam jego oddech na plecach.
-Aaaaaa- mój krzyk wszyscy. Rzuciłam się na Zbyszka i schowałam za nim - Ratuj mnie! -
-Zbychu, Ty przeciwko mnie ? - zapytał i zbliżał się na niebezpieczną odległość. Zobaczyłam, że wymienia porozumiewawcze spojrzenia z ZB9 i wiedziałam, że to sie źle skończy i to pewnie dla mnie..
Zbyszek się odwrócił, złapał mnie w pasie i podniósł, Kurek też się zbliżył i.. zaczął mnie gilgotać.
-Ha ha ha, zaśmiałam się. Nie mam łaskotek ! -
-Nie ?! No to trzeba działać inaczej..- w tej chwili podniósł mi lekko koszulkę, a Bartman krzyknął
-Zrób Pani 'PU' !! - i zaczął robić tak samo jak słodki stworek w reklamie. Tego nie dało się wytrzymać, śmiałam się i wyrywałam, ale z pomocą przyszedł Jarosz, złapali mnie za ręce i nogi położyli na trawie i przygwoździli
-dość ! dość!  zrobię wszystko co chcecie - krzyknęłam. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na mnie i powiedzieli
-Wszystko ? - zaświeciły im się oczy.
-Już żałuję, że to powiedziałam.. - Puścili mnie i poszli gdzieś, obmyślać plan zapewnie.. Ogarnęłam się, otrząsnęłam się z trawy i podeszłam do reszty siatkarzy, którzy tylko się przyglądali jak reszta mnie torturuje.
-Dzięki, zawsze wiedziałam, że można na Was liczyć. - rzuciłam
Wszyscy zaczęli się śmiać i mówili, że juz mi współczują, bo jak tamta trójka cos wymyśli, to będzie po mnie, tym bardziej, że dołączył do nich Igła..

Zobaczyliśmy z daleka piękny widok, Kama z Zatim szlo przytuleni do siebie i patrzyli sobie w oczy, słodko sie uśmiechając.
-Dawno nie widziałem go tak uśmiechniętego - powiedział Nowakowski.
-A ta sala, mówię Wam, coś pięknego ! To będzie piękny dzień..- rozmarzyliśmy się.

-Ej, co tu tak spokojnie ?- zaśmiała się Kama
-Myślami jesteśmy juz na waszym weselu - powiedział Winiar. - właśnie tańczę sobie z Emmą do 'Czerwonych korali' - wszyscy na chwile umilkli i wyobrazili to sobie i.. zaczęli zwijać się ze śmiechu!
-Musimy w takim razie pogadać z orkiestrą, czy mają to w swoim repertuarze - zaśmiała sie Kama.
-No ale teraz musimy się zbierać. Zaraz będzie popołudniowy trening..- smutno powiedział Paweł i przytulił się do swojej ukochanej. W tym czasie dołączyli do nas spiskujący siatkarze i o dziwo nic nie kazali mi zrobić, zachowywali się jak gdyby nigdy nic. To wszystko było bardzo podejrzane. Szliśmy spokojnie w stronę naszego samochodu.
-Co wymyśliliście ? - trochę zwolniłam i stanęłam koło Zbyszka.
-Dowiesz sie w swoim czasie- zmrużył oczy i popatrzył na mnie z góry i pstryknął i w nos. 
-Ejjj !- dostał mięśniaka, ale to mnie bardziej ręka zabolała..

Gadaliśmy jeszcze chwilę, śmialiśmy się. Siatkarze to na serio bardzo otwarci i zwariowani ludzie. Nagle przybiegł do nas zdyszany Kubiak
-Zapomnieliście o mnie ! Kurwa no jak mogliście! -oburzył się. Popatrzyliśmy na niego zdziwieni.
-Zasnąłem an trawie, budzę się a nikogo nie ma ! Tylko pusta paczka po ciastkach..- Gdy to usłyszeliśmy, śmialiśmy sie tak, że słychać nas było pewnie w całym sklepie, koło którego stało nasze auto. Kubiak lekko się obraził, ale szybko mu przeszło. Żegnałyśmy się po kolei z każdym z siatkarzy. Bartosz szepnął mi do ucha, że mogę zacząć się juz bać. Był tak blisko, że czułam jego usta na swoim uchu i ciepły oddech na szyi.. Przeszedł mnie dreszcz.. Odszedł, a zaraz za nim przyszedł Zbyszek, podniósł mnie tak jak ma to w zwyczaju, tak że znalazłam sie na wysokości jego twarzy
-Musisz to robić ?-
-Ale co ? - udał że nie wie o czym mówię.
- Podnosisz mnie jakbym była jakimś przedmiotem. -
- Po prostu dziwię się, że jeszcze się połamałaś - zaśmiał się
-Wiesz, juz dawno przestały mnie śmieszyć te żarty. W sumie, NIGDY mnie nie śmieszyły, wręcz irytowały. Będę wdzięczna jeżeli mnie położysz na ziemię. - zaakcentowałam niektóre słowa.
-Nie denerwuj się Mała, po prostu się martwię -
-Wiesz co, może zajmij sie swoim życiem i swoja dziewczyną, i to o nia sie martw. Ja sobie dam radę. - powiedziałam. Nic mi nie odpowiedział tylko poszedł. Pożegnałam resztę i odjechałyśmy w stronę Krakowa..



~~
macie jakiś pomysł, co wymyślili ? :D

2 komentarze:

  1. Nie mam pojęcia. Może coś związane z weselem Kamy i Zatiego? Zobaczymy co tam stworzysz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe ciekawe co wymyślili. No i super, że włączyłaś do akcji Bartosza ;d
    Ciekawe, czy odegra jakąś większą rolę?
    Poproszę szybko o następny, bo świetnie piszesz ;)
    A u nas też już nowy :
    siatkarskamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń