środa, 11 lipca 2012

7. That’s how its supposed to be- living young and wild and free.

Chłopaki wrócili w świetnych humorach, Kama z Zatim nadrabiali czas w którym sie nie widzieli, bo siatkarze dostali tydzień wolnego.
Na czwartek umówiłam się z Kamilą na babskie zakupy. Czekałam na nią w centrum handlowym, koło fontanny. Nagle z daleka zauważyłam, że zbliża się do mnie Kama, ale nie sama tylko z paroma siatkarzami i grupą napalonych fanek dookoła.
-Cześć, wybacz mi to wszystko, wiem że to miały być babskie zakupy, ale Zati się uparł i wysłał ze mną paru jego kolegów z drużyny, niektórych to specjalnie tu sprowadził, żebym tylko nie wybrała zbyt wydekoltowanej sukienki, albo za krótkiej.. Grunt to zaufanie, co nie? - zaśmiała się i dała mi buziaka
-Nic nie szkodzi, ale razem z nami jest jeszcze jakieś 30 dziewczyn, które biegają za nimi-
-Spokojnie, dostaną autografy, zdjęcia i sobie pójdą.-

Czekałyśmy na nich 20 minut, byłyśmy pochłonięte rozmową kiedy do nas podeszli do nas: Cichy Pit, Igła z kamerą, Kubiak, Zibi i Kurek.

-Cześć- chórem powiedzieli
- O ! witam i gratuluje udanych meczy :) Mogę prosić o autograf ? - zrobiłam oczy jak kot ze shreka i zaczęłam się śmiać. Podchwycili żart i też wybuchnęli śmiechem, ale gdy przestali
-Żartowałam z tymi autografami, wolałabym mieć zdjęcia.- i zrobilam poważną minę. Ale gdy zobaczyłam ich twarze, na ktrórych było tyle dziwnych grymasów, to musiałam wybuchnąć kolejny raz śmiechem.
-Dobra chłopaki, dość tych żartów, mamy cel i dzisiaj go realizujemy- powiedziałam
-Mówisz całkiem jak nasz trener!-
I tak oto poszliśmy w stronę pierwszego sklepu z sukniami ślubnymi. Igła starał się coś nagrać, ale powiedział w końcu do kamery

' Wybacz Zati, nie dam rady pracować z takimi ludzmi. Zaufaj starszemu koledze!'

i wybuchnął śmiechem tak jak my wszyscy, Kubiak prawie wypluł lody, które jedliśmy, a Kurasiowi omal shake wyleciał nosem.
Pierwsze trzy sklepy i NIC. Kama przymierzyła parę sukienek, ale nie znalazła swojej wymarzonej.. Stwierdziliśmy, że tak łatwo się nie poddamy i wyszliśmy z galerii w poszukiwaniu innych sklepów. Oczywiście nie obyło się bez tłumu krzyczących fanek, Michała który wskoczył na plecy Zibiemu i kazał uciekać.. Oczywiście przewrócili się, gdy Zibi nie mógł wyrobić się na zakręcie w parku i wylądowali na trawie. Chwilę się nie podnosili, dlatego wszyscy do nich przybiegli.
-Ej chłopaki, co z Wami ? Boli Was coś ? - zapytała Kamila
-On chciał nas zabić!-
-Trzeba było na mnie nie wskakiwać!-
-To po co biegłeś baranie ? -
-Sam jesteś baran!-
-Spokój!- powiedziałam z trudem, bo patrząc na nich nie dało się nie śmiać. W końcu i oni zaczęli się śmiać i pomagając sobie wstali. Bartman zdarł trochę rękę, a Kama chcąc mu pomóc, nakleiła mu plaster z... kolorowymi misiami, bo miała tylko taki w torebce.
-Nie będę z tym chodził ! Czy ja wyglądam jak dziecko ? -
-Nie zdejmuj go i tak mało kto go zauważy-
-Ale ja nie chce! - wygiął usta w podkówkę
- Z taką słodką minką, to wyglądasz na pięciolatka, któremu zabrano grabki i wiaderko z piaskownicy i kazano iść do domu- powiedziałam
- Sczelam focha.- i poszedł przed siebie, a my śmiejąc się poszliśmy za nim w stronę wielkiego salonu z sukniami ślubnymi.

-Ej Bartman czekaj!- zawołałam. - Weź się na mnie nie złość, przecież żartowałam.-
-Strzeliłem focha, nie słyszysz jeszcze tej melodyjki i echa po przytupie ?!- prawie zadławiłam się śmiechem, ale wytrzymałam..
-Ej no... bo będę musiała zmienić tapetę w telefonie.. -
- Co ? - w jego oczach rozbłysły iskierki.
- No mam Twoje zdjęcie na telefonie, ale jak Ty strzelasz fochy, to tracisz troche u mnie i będę musiała Cię zmienić na kogoś innego..-
-Ej... - zrobił zamyśloną minę - ja juz nie będę, ale musisz coś dla mnie zrobić.- teraz w oczach miał małe diabełki
-No słucham.- Zbliżył się do mnie i wyszeptał mi coś do ucha.. z zrezygnowaną miną zgodziłam się na to co zaproponował. Doszliśmy do salonu i czekając na resztę opowiadaliśmy sobie SUCHARY

' Ty chyba masz bulimię, ale widocznie zapominasz rzygać.'
' Twój tata jest cukiernikiem ? Nie czemu ? Bo zrobił takie ciacho jak Ty.'
i wiele innych. Kiedy doszła do nas Kama z resztą weszliśmy do sklepu. Wszystkim zaparło dech. Był olbrzymi, piękny, chłopaki od razu rzucili się wybierać suknie dla Kamy. Pani ekspedientka troche ich ostudziła, i kazała usiąść. Potem wręczyła każdemu folder z wszystkimi sukienkami i każdy z nich miał wybrać dwie, nie więcej, tak rozkazała im Kama.  Tylko Bartman zaznaczył trzy..

~~~~
 troche krótszy, ale tu by mi się nie zmieściło wszystko co chcę :)
Myślałam, że skończę go wczoraj, ale wróciłam z Krakowa z testów sprawnościowych i nie miałam już siły.
Dzisiaj za to przerwały mi dwie burze..

Szkoda, że nikt nie komentuje, troche łatwiej by się pisało.. :) See you soon !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz