niedziela, 22 lipca 2012

13.À deux, à mille, je sais qu'on est capables. Tout est possible, tout est réalisable

O nie, musiałam wstawać tak wcześnie... wzięłam prysznic, lekko się pomalowałam, ubrałam krótkie szorty i żółtą bokserkę, bo dzień zapowiadał się bardzo dobrze. Zrobiłam parę kanapek Benowi z tym co lubi najbardziej- dżem :) a dla siebie i Kamy słodkie bułki z nutellą. Coś słodkiego się należy od życia ;) Ben wyszedł z łazienki, jak to ma w zwyczaju w samych bokserkach, pocałował mnie w czubek głowy i lekko klepnął po tyłku
-ejj, co to miało być cwaniaczku ?-
-Taki tam odruch bezwarunkowy- i puścił mi oczko. -jak jest po czym klepać to nie wolno przepuścić okazji, nie uważasz ? - i zbliżył się do mojej szyi. Czułam jego ciepły oddech.
-To klientki w pracy też tak klepiesz ? - zapytałam.
-Hmm - zastanowił się. Od razu na niego popatrzyłam, on sie tylko uśmiechnął i powiedział - po co klepać inne jak mam taka sztukę w domu ? Choć powiem Ci, że coś ostatnio Ci tyłeczek zniknął, może odpuść juz bieganie i treningi, bo mi cała znikniesz. - i pocałował mnie, przyciągnęłam go mocniej do siebie. Lekko się oderwałam od jego ust i powiedziałam
-Hmm, to może zabiorę parę Twoich kilogramów ? - zadziornie się uśmiechnęłam. Wiedziałam, że Ben ma mała obsesję na punkcie swojego ciała, odkąd w śmiechu powiedziałam mu, że ma słodkie pulchne policzki. Nic nie powiedział, tylko od następnego dnia zaczął jeździć rowerem do pracy i to okrężną drogą. Efekty było juz widać, ale lubiłam mu dokuczać.
-osz Ty! - powiedział i rzucił sie na moja szyję gryząc ją i robiąc malinki. Do tego oczywiście musiał mnie łaskotać.
-Nie ! Ben! Ben! przestań, jak ja będę wyglądała ? Tego nie da sie zakryć, aaaaaa!-  tak krzyczałam że przybiegł Chuck i zaczął szczekać. Ben zabrał go i wyprowadził przed dom, w tym czasie zdążyłam zrobić oględziny 'miejsca zbrodni' na szczęście, oprócz odbitego kółeczka z zębów, nie było malinek i innych śladów.
-Masz szczęście- zaśmiałam się pokazując szyję. Zabrałam torebkę z wieszaka i lekki sweterek, w końcu jest wcześnie, więc słoneczko dopiero się rozkręca. Dałam mu buziaka i wybiegłam z domu prosto do samochodu Kamy.
-O widzę, że nie chciał Cię puścić - śmiała się patrząc na moja szyję.
-Nie było tak źle, patrz co mam !- pokazałam na kanapki
-Mniam mniam, dobrze że masz bo nie zdążyłam zjeść w domu. Wstąpimy gdzieś na kawę ? -
-Jasne, ja proszę sok, bo do tego świństwa ciągle nie umiem się przekonać.-
-Jesteś chyba jedyną dorosłą osobą którą znam i która nie pije kawy. No, oprócz Bartmana, ostatnio do nas wpadli wszyscy no i robię kawę, a on mi wyskakuje, że chce sok, bo nie pije kawy. Tylko tymi swoimi RedBullami się truje.-
-Przestań, to jeszcze gorsze niż kawa, herbata i fajki razem wzięte. Przecież od tego serce może wysiąść. Jak byłam młodsza, to miałam w jednym dniu jakieś zawody, potem próbę a potem trening i wypiłam tego z3litry, to serce mi biło jak głupie i na występie nie umiałam równowagi utrzymać.. -
-Występie?-
-Tańczyłam kiedyś w szkole, to była pasja, chciałam sie tym zająć nawet, porobić kursy...-
-Wszystko przed Tobą-
-Co Ty, czasy się zmieniły, chcę masować i to jest priorytet teraz-
-A makijaż ?-
-Ben proponował mi pracę.. Ale to jest hobby, mogę Cię pomalować na ślub, na każdą inna okazję, Ciebie, Twoja rodzinę, obce osoby.. Ale to nie jest to co mi się marzy.-
-Rozumiem, sama też kiedyś robiłam wszystko, żeby spełnić się przede wszystkim zawodowo. Ale..- zawahała się
-Ale ? Co się stało ?-
-Poznałam Pawła, wyprowadziłam się z nim do Bełchatowa, zostawiając tu wszystko. Stwierdziłam, że to jest moje spełnienie. tam też mogę znaleźć pracę, przyjaciół.. Ale Paweł jest najważniejszy.- Uśmiechnęła się
-No tak, co miłość robi z człowiekiem- zaśmiałam się
-No ale przecież Wy też się kochacie, nie byłabyś zdolna poświęcić swojej wymarzonej pracy, dlatego że Ben na przykład chce założyć salon w innym mieście ? -
-Nie mam pojęcia. Zawsze myślałam, że najważniejsze jest dla człowieka to, żeby czuł się spełniony. Dla mnie to znaczy pracować w moim wymarzonym zawodzie i mieć z tego frajdę. A jak znajdę faceta który pokocha mnie taką jaką jestem to będzie to spełnienie absolutne.-
Kama zaśmiała się lekko i zjechała na stację paliw, zatankowała, zaparkowała obok i poszła po kawę i sok wiśniowy dla mnie.

Droga mijała nam dość przyjemnie, klimatyzacja chłodziła ciepłe powietrze z zewnątrz, w radiu o dziwo leciały znośne piosenki, a pani z GPS' nie irytowała nas zbytnio swoimi uwagami. Jechałyśmy jakieś 3,5 godziny, gdy dojechałyśmy pod mały pałacyk. o tak można to nazwać pałacykiem, zameczkiem, dworkiem.. Na jedno wychodzi. Piękny taras, zadaszony, gdzie spokojnie mogłoby tańczyć parenaście par, z jednej strony mała polanka, z drugiej mały park, parę ławeczek i fontanna przedstawiająca zakochaną, tańczącą parę. Weszłyśmy do środka, wszystko było z drewna, ale nie wygladało na wiejską chatę. Zaparło mi dech, Kami też. Od razu zadzwoniła do Pawła, nie zwracając uwagi że może mieć teraz trening.
-Wydałeś na to majątek !- wyskoczyła na niego
-..-
-Czy mi się podoba ?! Tu jest pięknie!! -
-..-
-No dobra, kocham Cię wariacie, uważaj na siebie. Pa - cmoknęła w słuchawkę, popatrzyła na mnie i powiedziała
-Trening..-
I poszła rozglądać się dookoła, ładna wielka kuchnia, wielki parkiet, barek.. a na górze parę pokoi dla gości..
-To musiało kosztować majątek..- powiedziałam rozglądając się po kaskadach kwiatów otaczających balustradę.
-Pewnie tak.. Paweł nie chce powiedzieć ile. Twierdzi, że ma tyle pieniędzy i nie ma co z nimi zrobić, a że ślub się ma raz w życiu to może sobie pozwolić..- uśmiechnęła się. Widziałam, że zakochała sie w tym miejscu od 1 wejrzenia. Zresztą, kto by się nie zakochał. Siadłam na ławeczce w parku.. Kama od ponad godziny ustala menu, co z wystrojem.. Stwierdziłam, że muszę się przewietrzyć, bo myślałam że pęknie mi głowa.. Wsłuchiwałam się w śpiew ptaków i szum drzew.

    Na na na na na! You make me feel good, na na na na na  

wiadomo, ktoś musiał przerwać taką piękną chwilę i zadzwonić. 
Nawet nie patrzyłam na wyświetlacz, odebrałam leniwym
-Hallo ? -
-Czeeeeeeeeeeeść! - usłyszałam zbiorowy wrzask. Acha, siatkarze się nudzą
-Czy Wy nie macie teraz treningu ? - 
-Mieliśmy, godzinka  na basenie- usłyszałam Igłę.
-A teraz dzwonimy do Ciebie! - Kubiak zawołał, a bardziej może zaśpiewał
-Jest tam gdzieś Kama ? Bo nie dobiera ode mnie telefonu- Tym razem do telefonu dorwał się Zati
-Jest, to znaczy nie ma. Ustala szczegóły ślubu, menu i takie tam. A ja siedzę na pięknej ławeczce, w pięknym parku, w pięknym miejscu i zachwycam sie Twoim dobrym gustem - 
-Wiedziałem, że się spodoba.- zaśmiał się.
-Dobra oddawać mi telefon, to ja dzwoniłem!- zawołał Zibi.
-Cześć, serio tam jest tak pięknie ? -
-Tak, poczekaj troche to sam się przekonasz. Ale... no brakuje słów. Byleby pogoda się nie zepsuła.-
-Kurczę, dawno nie byłem na żadnym weselu, będzie ciekawie. Trzeba będzie podensić co nie co - usłyszałam jego śmiech. 
-O taaaak, to jest to co tygryski lubią najbardziej- odchyliłam głowę do tyłu by złapać trochę słońca.
-Może przeszkadzam ? -
-Nie co Ty, przestań, cieszę się że dzwonisz-
-No bo w sumie trochę głupio teraz się czuję, w końcu masz narzeczonego, a ja tak sobie do Ciebie dzwonię i tym podobne..-
-Przestań, to ja powinnam się zastanawiać, czemu ZBIGNIEW BARTMAN do mnie dzwoni - wyszczególniłam i przeliterowałam jego dane osobowe.
-Dzwonię bo Cię lubię, i masz czas żeby ze mną pogadać praktycznie zawsze, to się ceni - zaśmiał się - a tak na serio to, po prostu moja dziewczyna ciągle pracuje i wyznaczyła mi pory o której mogę do niej dzwonić.. a to za mało, albo jestem za duży bo potrzebuję więcej- odpowiedział..


~~
 sadystka, przerwę w tym momencie :)
Dajcie znać jak sie podoba ! :D

4 komentarze:

  1. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Fajny blog, historia powoli się rozkręca. Takie rozdziały jak dla mnie to możesz dodawać codziennie :)
    Pozdrawiam
    Mika :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas jak coś nowy.
    siatkarskamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę wynajmować mieszkanie z koleżankami w Łodzi :) nie opłacałoby mi się dojeżdżać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że wyjdzie na dobre :)!
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń