Wróciłam do domu bardzo późno i to... piechotą ! Po drodze wstąpiłyśmy do marketu, Kama była tak szczęśliwa, że postanowiła to uczcić. Kupiła białe, czerwone i różowe wino, a jakby to było mało szampana też zabrała. Podjechałyśmy pod jej rodzinny dom. W środku był tylko jej brat Adam, bo rodzice pojechali na działkę za miasto.
Kama otworzyła szampana na dobry początek. Jej brat gdy tylko zobaczył jej zakupy, lekko złapał się za głowę i posłał mi porozumiewawcze spojrzenie.
-Chcesz to wypić- zapytał Kamy
-Jestem taka szczęśliwa, że chętnie- zaśmiała sie i nalała do kieliszków musującego płynu.
-aa sala.. Nie chce nic mówić, ale trochę pomogłem Pawłowi w szukaniu. -
- Taaak ? W takim razie pijesz z nami !-
W taki oto sposób wypiliśmy butelkę szampana.., butelkę czerwonego wina.., połowę różowego.. Kama leżała na kanapie i bełkotała coś pod nosem. Dobrze, że była taka szczęśliwa i nie widziała omijania niektórych kolejek przez nas. Koło 1 wyruszyłam w drogę do domu. Niestety tramwaje nie kursowały, jechał jedynie jakiś obskórny autobus.. W środku było parę osób, troche się bałam, dlatego siedziałam blisko kierowcy.
Jak najciszej weszłam do domu, żeby nie obudzić Bena. Niestety Chuck zaczął szczekać, bo nie zapaliłam światła
-Chuck ! Zamknij się! - powiedział Ben. Dopiero teraz zauważyłam że siedzi w kuchni.
-Nie śpisz ? -
- Chciałbym, ale moja narzeczona nie odbierała telefonu, a teraz widzę, że wraca piechotą do domu ! Czyś Ty oszalała ?! -
-Nie krzycz. Nic mi nie jest. Nie chciałam Cię niepotrzebnie budzić.- starałam sie zachować spokój.
-Telefonu też nie mogłaś odebrać ?!-
- Wyłączyłam dźwięki po twoim ostatnim telefonie.-
-Zachowujesz się jak małe dziecko! Ja tu odchodzę od zmysłów, bo Ty sobie coś ubzdurałaś, że musicie jechać do jakichś siatkarzyków. Może Zbyszek do Ciebie zadzwonił znowu i wyciągnął gdzieś?- popatrzyłam na niego zdumiona - Myślałaś, że nie wiem że ze sobą piszecie ? Ostatnio fajnie się bawiliście, wspólne koszenie trawy, mycie auta, wyglądaliscie wtedy na szczęśliwych-
- Skąd wiesz, nie było Cię tu. Tak w ogóle to grzebałeś w moim telefonie ?-
- Nie, po prostu zobaczyłem od kogo dostałas sms ostatnio, jak podawałem Ci telefon. To chyba nie jest zabronione ? No i sąsiadka z na przeciwka lubi czasem ze mna porozmawiać - no tak plotki, ploteczki..
-I to ja się zachowuje jak małe dziecko ? Spójrz na siebie. Jesteś zazdrosny o siatkarzy ! W ogóle jakich siatkarzyków! To reprezentacja Polski, graja z orłem na piersi, zdobywają medale, a Ty nazywasz ich siatkarzykami ? Nawet ich nie znasz, czemu ich oceniasz! Do tego słuchasz jakieś starej baby, która, wiesz co ? powiedziała Ci prawdę. Gdy tu był to byłam szczęśliwa. Miałam z kim pogadać, pośmiać się, bo Ty byłeś zły, a on nie chciał mi pomóc na siłę!- krzyknęłam i wyszłam z kuchni do pokoju, usiadłam na sofie i właczyłam TV, przeskakiwałam z kanału na kanał, nic jak na złość mnie nie wciągnęło. Ben przyszedł i usiadł na fotelu prawie na przeciwko mnie. Przyglądał mi się, ale go ignorowałam.
-Przepraszam- powiedział po czasie.
- Zauważ, że przepraszasz mnie kolejny raz w ciągu ostatnich paru dni..-
-Wiem, po prostu ... odkąd ich poznałaś boję się. -
-Czego się boisz? -
- Poznałaś tego całego Zbyszka, przecież od 4 lat masz go na tapecie w telefonie, najchętniej wytapetowałabys ścianę jego zdjeciami.. a teraz go znasz i piszesz z nim.. boję się, że Cię stracę.- mówiąc ostatnie słowa popatrzył mi głęboko w oczy. Widziałam w nich strasz i smutek. Jednak zaraz opuścił głowę i schował ją w dłoniach.
-Kochanie.. Nie masz sie czego bać- wstałam i uklękłam przed nim chwytając jego dłonie- To, że ich poznałam, nie znaczy, że oszaleję na ich punkcie i ucieknę z nimi. Jestem po prostu.. niesamowicie szczęśliwa i zaszczycona, bo ich znam. To wspaniali ludzie.. i to było jedno z moich marzeń, żeby ich zobaczyć. Nigdy bym nie przypuściła, że będe miała takie szczęście i ich poznam bliżej. Nie masz sie o co bać, tym bardziej, że mój wymarzony Zbyszek ma dziewczynę i jest szczęśliwy- podniósł głowę - głuptasek z Ciebie wiesz ? I jeżeli będziesz chciał cokolwiek więcej wiedzieć, to zapytaj mnie o to. A nie słuchaj innych. Bo to chyba mi wierzysz, a nie obcym osobom.- wstałam dałam mu buziaka w czoło i poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam, Ben leżał w łóżku, w całym domu było ciemno, tylko w naszej sypialni księżyc świecił jasną łuną. Wsunęłam sie pod kołdrę i wtuliłam się w niego. Nie trzeba było słów. Teraz trzeba było uspokojenia wnętrza..
Rano dostałam sms od Kamy, z przeprosinami za jej zachowanie i pozdrowieniami od Adama. Uśmiechnęłam się lekko i odpisałam
'póki masz czas to szalej :) po ślubie nie bedzie Ci wypadało, hehe :) aa no i dzięki za pozdrowienia, przesyłam buziaki :* '
Tydzień zleciał bardzo szybko, w środę nasi grali pierwszy mecz, w czwartek kolejny, no i mam nadzieję, że w piątek będą grać w finale. Przed meczami przygotowywałam się do obrony. Ben całe dnie spędzał w pracy, więc nawet nie wiedział co robię. Bartman mało co się odzywał. Kurek (nie wiem jakim cudem zdobył mój numer, ale pewnie juz teraz ma go każdy w reprezentacji) zadzwonił i pytał czy się uczę, czy jem jego monte od czasu do czasu i różne takie pierdoły. Za Chiny Ludowe nie chciał powiedzieć, co wymyślili, mimo że zmuszałam go, prosiłam i błagałam o wyjawienie mi tego.
W środę wygodnie ułożyłysmy się na sofie, z chipsami, ciastkami, żelkami i innymi smakołykami i zaczęłyśmy oglądać poczynania chłopaków z owocowym piwkiem w ręku. Śmiałyśmy się, że przez siebie nawzajem wpadniemy w alkoholizm :)
~~~~
jak ja nie lubie pisać o kłótni. Mam ją w głowie zawsze, ale nie umiem jej przelać na 'papier'.
najgorszy rozdział ever ! dziękuje za miłe komentarze, bardzo lubie je czytać :*
zaczęłam pracować, ale pewnie nie co dziennie więc będę pisac na bieżąco ;)
no ja myślę, że na bieżąco, bo właśnie nadrabiam wszystkie rozdziały a nie mam zbytnio czasu,ale dla tak świetnego opowiadania jestem w stanie się poświęcić ;) szczerze? Ben mnie wkurza. od samego początku. dlatego fajnie by było jakby Emma związała się ze Zbyszkiem ;d
OdpowiedzUsuń